Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mały Raport NIK ws. Stadionu Śląskiego w grudniu [ZOBACZ WIDEO]

Redakcja
Piotr Miklis z NIK w Katowicach mówi o raporcie ws. Stadionu Śląskiego
Piotr Miklis z NIK w Katowicach mówi o raporcie ws. Stadionu Śląskiego ARC
Trudno oprzeć się wrażeniu, że staranność władz regionu - w stosunku do różnych wykonawców ostatniego etapu inwestycji na Stadionie Śląskim - nie była równomierna. Konkretnie chodzi o to, że w przypadku pierwszego wykonawcy projektu zadaszenia Stadionu Śląskiego powstała bogata korespondencja, wnioski, zapytania, ponaglenia, które świadczą o bardzo ścisłym nadzorze. Natomiast inny podmiot był niemal puszczony samopas. Jednym słowem, wykonawcy nie grali według tych samych reguł - mówi Piotr Miklis, dyrektor delegatury Najwyższej Izby Kontroli w Katowicach. Rozmawia Agata Pustułka

Na stanowisku szefa katowickiej delegatury NIK znalazł się pan w nagrodę, czy może za karę? Bo czego jak czego, ale pracy dla kontrolerów NIK-u nie brakuje u nas...

We Wrocławiu byłem na - nie do końca dobrowolnej - emigracji. Zdobywałem tam ważne w tej pracy doświadczenie, kierując sporą delegaturą. Ale katowicka jest największa w kra-ju, zatrudnia najwięcej kontrolerów i to zaszczyt znaleźć się właśnie tutaj. Zresztą, jestem Ślązakiem i ani przez chwilę nie przestałem interesować się tym, czym żyje region, i tym, co w śląskiej trawie piszczy. Choć zawodowo byłem przez ostatnie trzy lata związany z Dolnym Śląskiem, to do pracy dojeżdżałem z Krupskiego Młyna.

Ta największa liczba kontrolerów bardzo się przyda, bo pewnie już część z nich oddelegował pan do kontroli Stadionu Śląskiego?
My na Śląsku mamy wszystkiego dużo: ludzi, inwestycji, a także problemów. Tam, gdzie płyną pieniądze, tam pojawiają się nieprawidłowości. Stadion Śląski to takie stałe zmartwienie Najwyższej Izby Kontroli. Przy okazji dodam, że ostatnim kontrolerem, który 15 lat temu zszedł ze stadionu, zresztą po długiej i owocnej kontroli, byłem ja. A przypomnę, że było to w 1998 roku i już wtedy, gdy zamykaliśmy tamten etap, wiedzieliśmy, że ten remont nie jest prostą modernizacją, która okazała się konieczna po zniszczeniach, jakie wyrządzili na stadionie kibice w czasie meczu Polska-Anglia. Zwykły remont przeistoczył się w permanentną inwestycję. Nie miałem wątpliwości, że jako dyrektor delegatury zacznę od tej sprawy i skończę ją najszybciej, jak się tylko da.

To znaczy, że jak długo będziemy czekać na raport? Bo cały czas mamy wrażenie, że marnowane są publiczne pieniądze.
Od początku mieliśmy przekonanie, że część inwestycji niesłużąca piłkarzom jest zbyt rozdęta i nadmiernie rozbudowana. Dziś mamy do czynienia z inwestycją wartą ok. 600 mln zł, która nie może zostać - z różnych powodów - zakończona, zaś świetne okazje, które mogłyby jej przynieść jakieś zyski, przechodzą koło nosa.

Jakie są pierwsze refleksje wynikające z tej kontroli?
Jedną z nich odważę się na tym etapie przekazać. Otóż, analizując dokumentację, trudno oprzeć się wrażeniu, że staranność władz regionu - w stosunku do różnych wykonawców ostatniego etapu inwestycji - nie była równomierna. Konkretnie chodzi o to, że w przypadku pierwszego wykonawcy projektu zadaszenia powstała bogata korespondencja, wnioski, zapytania, ponaglenia, które świadczą o bardzo ścisłym nadzorze. Natomiast inny podmiot był niemal puszczony samopas. Jednym słowem, wykonawcy nie grali według tych samych reguł.

Marszałek śląski Mirosław Sekuła liczy, że raport ze stadionu będzie swego rodzaju "białą księgą" tej inwestycji.
Sprawa stadionu to w sumie rzadki w naszej działalności przypadek, gdy zarówno nam, jak i podmiotowi kontrolowanemu towarzyszy wspólny interes, by jak najdokładniej wyjaśnić wszystkie wątpliwości. Z marszałkiem Sekułą znam się z czasów, gdy jako prezes NIK-u był moim surowym i wymagającym szefem. Liczę na to, że raport pozwoli samorządowi województwa na dokonanie nowego otwarcia w sprawie stadionu.

Kiedy poznamy szczegóły?
Chciałbym, aby do opinii publicznej mały raport z ostatnich pięciu lat trafił pod choinkę.

Będzie niemiły prezent...
Wręcz przeciwnie, bo liczę, że inni inwestorzy wyciągną wnioski z naszych kontrolnych ustaleń oraz uwag i to w ten sposób, że nie będą popełniać kolejnych błędów za pieniądze podatników. W województwie śląskim realizowanych jest jeszcze wiele inwestycji, w tym przy udziale unijnych środków. Mam nadzieję, że także inwestorzy, analizując raport dotyczący Stadionu Śląskiego, będą wiedzieć, które sprawy powinny znaleźć się pod ich szczególną pieczą.

Jakie jeszcze kontrole planuje NIK w przyszłym roku?
Jesteśmy częścią większej całości i bierzemy udział w konstruowaniu planów na przyszły rok dla całej naszej instytucji. Myślę, że w regionie z pewnością będą kontrole w ochronie zdrowia, w górnictwie, m.in. sprawa pompowania wody z nieczynnych kopalń. Mamy też zaplanowane kontrole z zakresu audytu finansowego, w którym się specjalizujemy. Poza tym zajmiemy się sprawą bezpieczeństwa powodziowego, ze szczególnym uwzględnieniem przeciwpowodziowego zbiornika Racibórz Dol-ny - najdroższej jednostkowo inwestycji w kraju.

No to jednak kontrolerów może nie wystarczyć.
Zawsze jest za mało kontrolerów, ale bez obaw (śmiech). Patrząc jednak w przyszłość, instytucje powinny skupić się na maksymalnym wykorzystaniu kontroli wewnętrznych. W tym kierunku idzie cała Europa. W Polsce mamy narzędzia, by tę kontrolę wewnętrzną doskonalić. Po pierwsze, każda jednostka sektora publicznego, która przekracza próg 40 milionów złotych dochodów, musi mieć audyt wewnętrzny. Nasza rola powinna polegać na analizowaniu wyników pracy i funkcjonowania systemu kontroli wewnętrznej i szukaniu jej słabych punktów. Oczywiście, są takie sytuacje, wobec których kontrolerzy danej firmy są bezsilni i wtedy my powinniśmy wkraczać, by zbadać sprawę do ostatniej kartki papieru.

Na pierwszy ogień z regionalnych inwestycji poszedł Stadion Śląski. Co jeszcze znajduje się na "liście życzeń"?
Z pewnością byłaby to sprawa Kolei Śląskich, ale tą firmą zajmują się już inne służby i trzeba poczekać na efekt ich działań. Może w przyszłości zajmiemy się także sprawami związanymi z zakupem różnych obligacji, obciążających mienie województwa, by wykazać władzy publicznej, na jakie kontakty z sektorem prywatnym nie może sobie pozwolić. Do tego typu sytuacji doszło na linii Urząd Marszałkowski - Koleje Śląskie - Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów. Wiele osób pamięta falę niezadowolenia sprzed lat, związaną z działalnością Funduszu Górnośląskiego, którego zarząd jeszcze w latach 90. podejmował często nietrafne decyzje dotyczące inwestycji i obejmowania udziałów w spółkach kapitałowych. Chciałbym wierzyć, że wyciągnięto wnioski z tamtych wydarzeń. Zbyt łatwo inwestuje się publiczne pieniądze w obligacje, a potem traci kontrolę nad spółką, która miała nimi zarządzać.

Opinia publiczna oczekuje, że ludzie odpowiedzialni za nieprawidłowości wykrywane przez NIK poniosą konsekwencje.
Wniosek zawiadamiający organa ścigania to swego rodzaju "produkt uboczny" naszej działalności. Taka wisienka na torcie. Wcześniej ten tort trzeba upiec.

To jednak przerażające, że wciąż powtarzane są te same błędy.
Pocieszeniem może być fakt, że jest branża, która uczyła się na swoich błędach i wyciągała wnioski. To górnictwo. Fakt - niektórzy prominentni pracownicy spółek węglowych na widok jakiegoś kontrolera NIK-u przechodzą na drugą stronę ulicy - ale widać, że firmy górnicze konsekwentnie realizują nasze postulaty związane z kontrolą wewnętrzną, audytem.

Może dlatego, że pracują tam byli kontrolerzy NIK-u?
Cóż, uwagi czy wnioski sformułowane przez byłego NIK-owca są dla zarządu spółki wiarygodne i nie ma z nimi dyskusji. Skuteczniejsze systemy kontroli wewnętrznej są w górnictwie faktem. Warto jednak dodać, że sukces w górnictwie nie zależy tylko od sprawności zarządzania. Na sytuację branży ogromny wpływ ma otoczenie, w tym ceny węgla na świecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!