Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamy ustawę śmieciową, a nadal toniemy w śmieciach

A. Zielonka, P. Sobierajski
NIK: W ciągu dwóch lat nie zlikwidowano problemu śmieci
NIK: W ciągu dwóch lat nie zlikwidowano problemu śmieci Piotr Krzyżanowski
1 lipca miną dwa lata od momentu, gdy gminy stały się właścicielami naszych śmieci. Raport NIK: nowy system jest niewydolny.

To, na co natrafili ostatnio strażnicy leśni z Nadleśnictwa Siewierz, wprawiło ich w prawdziwe zdumienie. W lesie Bienia w Dąbrowie Górniczej, na granicy dzielnic Tucznawa i Ząbkowice, ktoś wyrzucił dwie wywrotki odpadów poprodukcyjnych. To dwie ogromne hałdy resztek butów i materiałów służących do ich produkcji. Jak udało nam się ustalić, podobne zdarzenia miały też miejsce w lasach na terenie kilku innych miejscowości w województwie śląskim.

Dzikie wysypiska między drzewami

Lasy są, niestety, wciąż zaśmiecane, ale to, co zastaliśmy na miejscu, to rzeczywiście przykry widok - mówi Mariusz Kowalski, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Siewierz. - Około 50, 60 metrów sześciennych odpadów, takich jak tworzywa sztuczne, zelówki, wyściółka wykorzystywana przy produkcji butów, części obuwia. Na to znalezisko natrafił miejscowy leśniczy, potem patrol straży leśnej zabezpieczył całość, wykonaliśmy dokumentację, także fotograficzną i sprawę przekazaliśmy policji - dodaje.

Dąbrowscy policjanci są już na tropie tego, kto mógł pozbyć się tych odpadów.

- Prowadzone jest postępowanie, na razie w sprawie popełnionego wykroczenia. Wśród porzuconych rzeczy znajdują się adresy kilku firm, metki, wskazujące na to, skąd mogą pochodzić te śmieci. Przesłuchujemy świadków. Wiele wskazuje na to, że uda się ustalić sprawców tego czynu - mówi Mariusz Miszczyk, rzecznik dąbrowskiej policji.

Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, chodzi o kilka firm z województwa śląskiego, m.in. spod Częstochowy oraz z okolic Kroczyc.

Przypadek z Dąbrowy Górniczej idealnie wpisuje się w spostrzeżenia Najwyższej Izby Kontroli, która nie pozostawiła suchej nitki na nowej polityce śmieciowej. A ta od prawie dwóch lat obowiązuje w całej Polsce. To właśnie 1 lipca 2013 roku każda polska gmina stała się właścicielem śmieci, które produkują jej mieszkańcy. System miał przede wszystkim ograniczyć liczbę dzikich wysypisk i zachęcić Polaków, aby nie wyrzucali śmieci do lasu i na łąki, tylko pozbywali się ich w legalny sposób.

Śmieci nie ubyło, zmienił się tylko ich rodzaj

Według NIK-u - nie wyszło. Mało tego, zdaniem kontrolerów, żaden z punktów nowej ustawy nie został w pełni zrealizowany, a Polacy nie zmienili swoich przyzwyczajeń. Bo liczba dzikich wysypisk wciąż rośnie, a na pewno się nie zmniejszyła. Zmienił się jedynie rodzaj śmieci. Mniej jest tych zmieszanych, domowych (odpadki, obierki, opakowania po produktach czy kosmetykach), ale więcej "tematycznych", czyli jednego rodzaju - np. gruzu i innych materiałów pochodzących z remontów.

Przykładów nie trzeba daleko szukać. Z dzikimi wysypiskami wciąż walczy na przykład Sosnowiec, który uruchomił nawet specjalny numer telefonu dla mieszkańców. Jeśli natkną się na górę śmieci, mogą zadzwonić i wskazać to miejsce.

- Od czasu uruchomienia tego numeru, a było to końcem marca tego roku, odebraliśmy już ponad 214 telefonów - przyznaje Rafał Łysy, rzecznik Urzędu Miejskiego w Sosnowcu.

Podkreśla jednocześnie, że dzikich wysypisk w Sosnowcu nie przybywa, ale to nie dlatego, że nowa polityka śmieciowa się sprawdziła i ludzie mniej śmiecą.

- Po prostu my te śmieci sprzątamy, a one stale się pojawiają. Usunęliśmy już 35 śmietnisk z działek gminnych. Skuteczne są też działania Straży Miejskiej, która kontaktuje się z właścicielami prywatnych terenów i obliguje ich do uprzątnięcia śmieci - dodaje.

Fotopułapki sposobem na śmiecących

W lasach śmieci też jest sporo. Na szczęście, jak twierdzi Grzegorz Skurczak, inżynier nadzoru Nadleśnictwa Katowice, sytuacja z roku na rok jednak się poprawia.

- Patrzę w perspektywie kilkunastu lat. Kiedyś lasy były bardziej zaśmiecone - podkreśla.

Zarówno leśnicy, jak i miejskie jednostki w całym regionie walczą ze śmieciarzami na różne sposoby. Popularne stały się ostatnio tak zwane fotopułapki, które uruchamiają się, gdy wyczują ruch w danym miejscu. Na początku tego roku, właśnie dzięki takiemu urządzeniu, jaworznicka Straż Miejska zidentyfikowała osoby, które nielegalnie pozbywały się zwierzęcych odpadów, wrzucając je... do studzienki burzowej. Sprawa trafiła do sądu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!