Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Baszczyński, Wojciech Grzyb i Kamil Kosowski - telewizyjni eksperci z Mikołowa

Jacek Sroka
Wojciech Grzyb w naszej lidze zaliczył 302 występy, zakładając koszulki Ruchu Radzionków, Odry Wodzisław i Ruchu Chorzów
Wojciech Grzyb w naszej lidze zaliczył 302 występy, zakładając koszulki Ruchu Radzionków, Odry Wodzisław i Ruchu Chorzów Mikołaj Suchan
Marcin Baszczyński, Wojciech Grzyb i Kamil Kosowski podbijali ligowe boiska, a teraz próbują swych sił w roli komentatorów. Łączy ich nie tylko to, że grali w śląskich klubach, ale też miejsce zamieszkania

Najwięcej dziennikarzy telewizyjnych mieszka w Warszawie, bo tam siedzibę ma większość polskich stacji. Gdyby jednak przeliczyć liczbę żurnalistów na jednego mieszkańca to ze stolicą może konkurować Mikołów. W tym 40-tysięcznym śląskim mieście mieszka bowiem aż trzech piłkarskich ekspertów platformy NC+. Co ciekawe, żaden z nich nie pochodzi z Miko-łowa, ale właśnie to miejsce wybrali na swoje miejsce do życia po zakończeniu bogatych w sukcesy karier.

Tak to się zaczęło

Wojciech Grzyb, Marcin Baszczyński i Kamil Kosowski w sumie w naszej ekstraklasie rozegrali blisko 900 spotkań i każdy z nich ma w dorobku medale mistrzostw Polski. Dwaj ostatni sięgali także po tytuły mistrzowskie i grali poza granicami kraju, więc nikt nie wątpi w ich znajomość futbolu. Zawodników z takim dorobkiem znalazło by się jednak w naszym kraju jeszcze co najmniej kilkudziesięciu, jak więc to się stało, że właśnie oni dołączyli do niezbyt licznego grona ekspertów telewizji Canal+ pokazującej naszą ekstraklasę?

- Kiedyś, jeszcze jako piłkarz Ruchu, byłem gościem magazynu Liga+ Extra i po jego zakończeniu prowadzący go Tomek Smokowski zapytał, czy w przy-szłości nie chciałbym spróbować swych sił w roli telewizyjnego eksperta - powiedział Wojciech Grzyb. - Gdy spotkaliśmy się ponownie na gali ekstraklasy po zdobyciu przez Niebieskich wicemistrzostwa Polski przypomniałem mu o tej rozmowie, bo właśnie podjąłem decyzję o zakończeniu kariery. Po paru dniach Tomek zadzwonił mówiąc: "Nie ma z tego kokosów, ale potrzebujemy eksperta". No i tak to się zaczęło.

Marcin Baszczyński pierwszą propozycję pracy w Canal+ również dostał, gdy był jeszcze czynnym piłkarzem. - Właśnie wróciłem do kraju po dwóch sezonach spędzonych w Grecji i nie było wiadomo, czy będę dalej grał, gdy szefowie stacji zadzwonili po raz pierwszy. W 2011 roku wybrałem ofertę Polonii Warszawa, później grałem jeszcze w Ruchu, ale gdy kontuzja zmusiła mnie do zakończenia kariery temat wrócił. Dziennikarze zawsze chętnie brali mnie do pomeczowych wywiadów. Widać miałem ciekawe spojrzenie na piłkę, więc pomyślałem dlaczego nie spróbować swych sił w nowej roli - stwierdził "Baszczu".

Kamil Kosowski nie ukrywa, że rola eksperta zawsze mu się podobała i po cichu miał nadzieję na to, że po zakończeniu gry w piłkę taka propozycja ze strony Canal+ padnie . - To pozwoliło mi na miękkie lądowanie po zakończeniu kariery. Dzięki temu człowiek nie rozstał się z piłką i może dalej odwiedzać ligowe stadiony - dodał "Kosa".
Emocje są, ale nie aż takie

- Co tydzień znów szykuję się na mecz i to jest bardzo fajne. Teraz jednak spoglądam na piłkę z innej strony patrząc jak pracują media czy spotykając się z klubowymi działaczami - podkreślił Baszczyński, a Grzyb dodał: - Uczucia towarzyszące grze w lidze i jej komentowaniu trudno porównać. Przed wejściem na antenę mam tremę, ale mija ona wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego, a wiedząc, że po dwuletniej przerwie zagram w rezerwach Concordii Elbląg w V lidze odczuwałem tak wielki dreszczyk rywalizacji, że myślałem o tym przez kilka dni.

Zgadza się z nim Kosowski: - Grze w piłce towarzyszyły zdecydowanie większe emocje. Gdy wychodziłem na boisko i słyszałem kilkadziesiąt tysięcy ludzi siedzących na trybunach, to rósł poziom adrenaliny. Teraz mojego komentarza słucha nawet więcej osób, ale to nie ja jestem głównym aktorem widowiska, a stresujące były tak naprawdę pierwsze 2-3 mecze w tej roli. Później się przyzwyczaiłem.

Cała trójka byłych piłkarzy śląskich klubów nie ma zbyt długiego telewizyjnego stażu. - Patrzę na to wszystko z pokorą. Wiem, że dopiero się uczę i widzę, że nie jest łatwy chleb. Trzeba śledzić na bieżąco, to co dzieje się w piłce, a że poza polską ligą i kilkoma zagranicznymi nasza stacja transmituje też mecze w europejskich pucharach oznacza to praktycznie codzienne oglądanie spotkań. Na dłuższą metę bywa to męczące, ale gdy przychodzi przerwa w rozgrywkach, to człowiek błyskawicznie zaczyna tęsknić. Cały czas zwracam uwagę na to, żeby na antenie wyrażać się poprawnie i unikać slangowych określeń. Uczę się wymowy nazwisk piłkarzy z zagranicy, a że język polski też potrafi czasem płatać figle, więc w trakcie transmisji trzeba być cały czas bardzo czujnym - stwierdził "Baszczu", który przed meczem lubi zawsze spotkać się ze starymi znajomymi z jednej i drugiej drużyny, by dowiedzieć się czegoś ciekawego.

Krytykę biorą na klatę

"Grzybek" z kolei interesujących ciekawostek szuka w internecie: - Skoro już obdarzono mnie zaufaniem i powierzono rolę eksperta, to nie mogę przyjechać na mecz nieprzygotowany. Na kilka dni przed spotkaniem zaglądam na strony klubowe drużyn, których pojedynek będę komentował, szukam interesujących statystyk, które w trakcie relacji mogę wykorzystać. Do tej pory notatki robiłem na pojedynczych kartach, ale teraz czas kupić jakiś zeszyt i założyć poważne archiwum, bo do wielu z tych informacji warto wracać.
Każdy z nich doskonale wie, że w nowej roli musi się jeszcze wiele nauczyć, by na komentatorskim stanowisku być równie dobrym jak wcześniej na boisku.

- Ludzie siedzący przed telewizorem oceniają nie tylko piłkarzy, ale i komentatorów. Wiadomo, że mój komentarz nie każdemu może przypaść do gustu. Konstruktywną krytykę staram się przyjąć na klatę i wyciągnąć z niej wnioski, ale sam rzadko oglądam ponownie spotkania, w których byłem ekspertem. Raczej bazuję na opiniach innych, a te w większości są pozytywne. Z Marcinem Baszczyńskim chodzimy na jedną siłownię, więc zdarza się, że wymieniamy uwagi o tej nowej pracy. To jest o tyle ciekawe, że mamy zupełnie inne temperamenty, a w dodatku "Baszczu" na boiskowe wydarzenia patrzy z pozycji obrońcy, którym przez całe życie był, a ja gracza ofensywnego - stwierdził Kosowski.

Baszczyński również za swoją pracę jest chwalony, ale uważa to za kurtuazję i traktuje te opinie z przymrużeniem oka. Grzyb na razie nie bardzo może spotykać się z kolegami, gdyż musiał wyjechać z żoną do Elbląga, gdzie Kinga Polenz-Grzyb gra w piłkę ręczną w tamtejszym Starcie. Po zakończeniu przez naszą reprezentacyjną skrzydłową kariery i powrocie do Mikołowa chętnie jednak będzie brał udział w tych komentatorskich analizach.

Na razie były kapitan Ruchu stwierdza, że komentator, tak samo jak piłkarz, ma czasem gorsze dni, gdy "czytanie" gry zupełnie mu nie idzie, a w dodatku przytrafi mu się jakiś głupi błąd, ale sam nigdy nie usłyszał, że jest słaby w roli eksperta i powinien dać sobie z nią spokój. Czasem tylko trener Michał Probierz próbuje przekonać jego oraz pozostałych dziennikarzy telewizyjnych, że nie warto rozpływać się w pochwałach nad zagranicznymi ligami, bo nasza ekstraklasa też ma swoje atuty. Kosowski od razu jednak kontruje, że ekspert, zwłaszcza ten, który sam na boisku coś potrafił, jest od oceniania, i nie powinien przejmować się opiniami szkoleniowców.
Dziennikarze czy trenerzy

Cała trójka świetnie się bawi w roli komentatorów, ale tylko Kosowski ma wielkie dziennikarskie marzenia. - Nigdy nie chciałem być trenerem, a w tej pracy czuję się spełniony. Nie miałbym nic przeciwko temu, by w przyszłości komentować finał jakiejś poważnej imprezy, choć wiem, że przede mną są w kolejce starsi koledzy dłużej pracujący w naszej stacji. Gdybym jednak dostał taką szansę, to wierzę, że dałbym radę - stwierdził z charakterystyczną pewnością siebie "Kosa".

Baszczyński na razie przechodzi rehabilitację, ale jest także w trakcie kursu trenerskiego. Z bycia szkoleniowcem nie rezygnuje również Grzyb, który przecież pracował już w Górniku Wesoła i Concordii Elbląg. - Teraz pomagam w prowadzeniu drużyny juniorów Concordii i cały czas staram się wzbogacić swój warsztat zaliczając trenerskie staże. W najbliższym czasie chciałbym móc podejrzeć pracę holenderskiego opiekuna Lechii Ricardo Moniza, bo choć cieszę się z komentowania meczów, to nie rezygnuję też z bycia trenerem - dodał "Grzybek".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!