Marcin chce jeździć jak Kubica

Aleksander Król
Marcin Łaski już wkrótce uda się do Włoch, by trenować tam , jak kiedyś Robert Kubica
Marcin Łaski już wkrótce uda się do Włoch, by trenować tam , jak kiedyś Robert Kubica Fot. ALEKSANDER KRÓL
Marcin Łaski z Turzy Śląskiej doskonale daje sobie radę z gokartem. Już teraz ściga się w międzynarodowych zawodach.

Nad swoim łóżkiem w pokoju na piętrze Marcin Łaski powiesił plakat ze zdjęciem Roberta Kubicy. Codziennie rano, gdy otwiera oczy, patrzy na swojego mistrza.

- Chcę być taki jak on - mówi jedenastolatek z Turzy Śląskiej. Chłopak ma szansę. Od roku ściga się na gokartach i jest w tym naprawdę dobry. Kubica, pierwszy w historii Polak startujący w Formule 1, też zaczynał w ten sposób.

Za kierownicą pojazdu wyciągającego ponad 120 kilometrów na godzinę Marcin usiadł po raz pierwszy w ubiegłym roku. Miał wówczas dziesięć lat. Co prawda, Robert w jego wieku był już kartingowym mistrzem Polski juniorów, ale Marcin się tym nie zraża.

- Zaczynałem trochę później, ale spróbuję dogonić mistrza - mówi odważnie młody zawodnik, który mimo krótkiej kariery zdążył już wygrać międzynarodowe testy World Formuły na torze Hagen w Niemczech. Marcin:

Zaczynałem później, ale spróbuję dogonić mojego Mistrza

- Nie posyłaliśmy wcześniej Marcina na tor, bo zgodnie z przepisami nie mógłby ścigać się legalnie. Jeszcze do niedawna dzieci mogły zdobyć licencję dopiero w wieku 10 lat. Teraz zasady się zmieniły i ścigają się już ośmiolatkowie - mówi Wiesław Sanecznik, opiekun Marcina i jeden z założycieli Karting Team Śląsk, jedynego takiego klubu w województwie, który działa w ramach Automobilklubu Śląskiego.
- W Polsce w zawodach kartingowych może startować każdy, kto ukończył 8 lat i posiada odpowiedni certyfikat oraz licencję. Puchar EasyKarta odbywa się w kilku kategoriach, które wyznaczono na podstawie pojemności silnika pojazdów. Obecnie w zawodach z cyklu EasyKart 60 startują dzieci od 8 roku życia, EasyKart 100 - od 13 lat, a EasyKart 125 - od 16 lat - tłumaczy Sanecznik.

Karting Team Śląsk powstał w maju 2008 roku, jako sekcja Automobilklubu Śląskiego. To jedyny tego rodzaju zespół w województwie. Liczy on obecnie sześciu zawodników w wieku od 5 do 16 lat, którzy startują w różnych kategoriach EasyKarta.

Najmłodszy zawodnik bierze udział w tzw. treningach EasyKarta 50. Razem z Marcinem Łaskim, w pełnym cyklu zawodów Pucharu EasyKarta i Pucharu Polski wystartuje w tym roku także 16-letni Marcin Kapkowski z Rogoźnika. Zawodnik weźmie udział w kategorii EasyKart 125. Zawodnicy Karting Team Śląsk w ciągu roku wezmą też udział w różnego rodzaju pokazach, w których uczestniczą zwykle także zawodowi kierowcy.

Swąd palonej gumy
To był marzec 2008 roku. Marcin, tak jak wielu jego rówieśników, mógł spędzić urodziny w lokalu, opychając się fast foodami. Ale jego mama Izabela oraz pan Wiesław przygotowali dla chłopca inną niespodziankę.

- Wymyślili wyjątkowy prezent. Pojechaliśmy na rekreacyjny tor do Warszowic. Mogłem tam szaleć do woli - wspomina Marcin.

Chłopak pokochał wówczas szybką jazdę, olbrzymie przeciążenia na zakrętach oraz swąd palonej gumy. Choć, jak mówi, na rozrywkowym torze między oponami, nie ma szans na takie emocje, jakie występują podczas ścigania się na tych prawdziwych. Zresztą Marcina zawsze pociągały sporty ekstremalne. - Gdy miał trzy lata, siedząc w małym, zabawkowym jeepie gonił babcię po całym ogrodzie - śmieją się domownicy.

Zawodnik z Turzy Śląskiej jeździ obecnie w kategorii EasyKart 60. W tym roku po raz pierwszy wystartuje w pełnym cyklu zawodów Pucharu EasyKarta i Pucharu Polski. Już 25 kwietnia weźmie udział w rozpoczynających sezon, pierwszych zawodach strefowych w Lublinie. Chłopak przygotowuje się do tego startu już od kilku tygodni. Na pierwszy trening po zimie pojechał do Hagen w Niemczech, ponad tysiąc kilometrów od domu.

- To mój ulubiony tor. Tam po raz pierwszy poczułem smak zwycięstwa - mówi jedenastolatek.
W ubiegłym roku Marcin, razem z Lukasem, kolegą z klubu, został zaproszony do udziału w międzynarodowych testach World Formuły, które odbywały się właśnie w Hagen, na bardzo trudnym torze, który kartingowcy porównują czasem do ulicznego toru w Monaco.
- World Formuła to jest całkiem inna kategoria, na większych, czterosuwowych silnikach. Pojazdy są większe, silniejsze i szybsze - mówi Wiesław Sanecznik.

Kiedy chce się płakać
To był pierwszy międzynarodowy wyścig Marcina. Chłopiec nie znał ani toru, ani sprzętu. Na starcie obok młodego Polaka ustawiło się kilkunastu zawodników, głównie z Niemiec. Marcin, choć był najmłodszy, uzyskiwał najlepsze czasy. W miniony weekend trenował w Biłgoraju. Musi jeździć daleko, bo na Śląsku nie ma profesjonalnych torów. Najbliżej jest do Kielc.

W niedzielę przed godziną 11. po którymś "kółku" z rzędu, chłopak wysiadł ze swojego bolidu. Zrobił sobie przerwę, by kibicować swojemu mistrzowi. Niestety, Robert Kubica na torze w Malezji miał pecha. Silnik w jego BMW już na drugim okrążeniu odmówił posłuszeństwa. Marcin bardzo to przeżył.
- Wiem, jak czuje się człowiek, który chce się ścigać, a nie może, bo nawalił sprzęt. Wówczas chce się płakać. Mnie też to się przytrafiło już dwa razy - opowiada.

Chłopak ogląda w telewizji wszystkie wyścigi Formuły 1 i uczy się od mistrza, także... pokory. Doskonale pamięta, jak Robert Kubica cieszył się i rozlewał szampana, stojąc na najwyższym stopniu podium podczas Grand Prix Kanady w 2008 roku. Ale także to, jak ledwo uszedł z życiem, uderzając w bandę na torze w Montrealu.
- Parę razy wyleciałem już z trasy i zryłem trawę na poboczu - wspomina chłopiec.
- Ale tak naprawdę karting jest bezpieczniejszy od piłki nożnej - dodaje Wiesław Sanecznik.

Sport nie dla mięczaków
Mama Marcina widzi sprawę trochę inaczej, ale już zdążyła przyzwyczaić się do widoku pędzącego pojazdu, w którym siedzi jej syn.
Marcin jest twardy. Karting to nie jest sport dla mięczaków.

- Trzeba wdepnąć pedał gazu, dojechać jak najbliżej do przeciwnika, wyprzedzić i schować się zaraz za nim. Jeśli przy okazji lekko otrą się koła, nieważne - mówi jedenastolatek, tak jakby nie chodziło o prędkość powyżej 100 kilometrów na godzinę.

- Trzeba mieć siłę w rękach, żeby utrzymać kierownicę na zakręcie. Wielu nie dałoby rady - mówi Sanecznik.

- Dla wielu starszych od Marcina osób, które przychodzą na tor, żeby się pościgać, bywa to dość denerwujące. Po drugim okrążeniu już są poza asfaltem, bo sił im brakuje, a Marcin jedzie dalej - dodaje.

Chłopak jak na swój wiek jest wyjątkowo wysoki i szczupły. Podobny do młodego Kubicy. Przecież Robert też jest najwyższym zawodnikiem Formuły 1...

Wygląda na to, że przed zbliżającymi się zawodami w Lublinie, nie trzeba też będzie dociążyć bolidu młodego zawodnika z Turzy Śląskiej. Podczas zawodów EasyKarta pojazd nie może ważyć mniej niż 105 kg. Marcin wchodzi ma wagę.

- Mam 45 kilo, gokart waży około 60 kilo. Jest idealnie - cieszy się chłopak.
Z rozpoczynającym się właśnie sezonem Marcin wiąże wielkie plany. - Jeśli dalej pójdzie mu tak jak dotychczas, postaramy się zorganizować mu wyjazd do Włoch. Tam mógłby się sporo nauczyć - mówi Wiesław Sanecznik. Robert Kubica pojechał szlifować talent do Włoch w wieku 13 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na dziennikzachodni.pl Dziennik Zachodni
Dodaj ogłoszenie