Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Chmielarski: Wiele rzeczy zmienia się w moim życiu. Wspinanie towarzyszy mi cały czas

Iwona Świetlik
Iwona Świetlik
W 2014 roku Marek Chmielarski zdobył Broad Peak (8051 m n.p.m.). Towarzyszyli mu Agnieszka Bielecka i Piotr Tomala
W 2014 roku Marek Chmielarski zdobył Broad Peak (8051 m n.p.m.). Towarzyszyli mu Agnieszka Bielecka i Piotr Tomala Archiwum Marka Chmielarskiego
W Himalajach zdobył Broad Peak (8051 m n.p.m.), Gaszerbrum II (8035 m n.p.m.) i Ama Dablam (6856 m n.p.m.). Wspinał się w rejonach skalnych m.in. w Afryce, Australii i w Ameryce Północnej. Za udział w akcjach ratowniczych w górach wysokich dwukrotnie otrzymał nagrodę Fair Play. W sezonie 2017/2018 r. wziął udział w Narodowej Zimowej Wyprawie na piekielnie trudną K2. Od wielu lat jest członkiem Klubu Wysokogórskiego w Katowicach. Poznajcie Marka Chmielarskiego, tyszanina, który nie boi się wyzwań.

Pierwszy raz w górach wysokich pojawiłeś się 2005 roku, wchodząc na jeden z najbardziej charakterystycznych szczytów w Himalajach - Ama Dablam. Czy ta wyprawa pokazała Ci, że jesteś mocny i możesz podejmować takie próby?

Mieszkałem przez cztery lata w Londynie, tam pracowałem i wreszcie stać mnie było na pierwszy wjazd w Himalaje. W Klubie Wysokogórskim w Katowicach poznałem Ryśka Pawłowskiego i wraz z dwoma Anglikami załapałem się na organizowaną przez niego wyprawę na Ama Dablam. Rzeczywiście, spodobało mi się wtedy i...rok później, w 2006 roku weszliśmy tą samą ekipą na Gaszerbrum II. Okazało się, że jakoś tam sobie radzę i mogę zdobywać wysokie góry. Były to budujące doświadczenia.

...i po tych doświadczeniach miałeś wieloletnią przerwę. Wróciłeś w Himalaje w 2014 roku, zdobywając z Agnieszką Bielecką i Piotrem Tomalą Broad Peak.

To była zdecydowanie przełomowa wyprawa właśnie ze względu na wspomnianą przerwę we wspinaniu w Himalajach. Broad Peak to jeden z najprzyjemniejszych ośmiotysięczników, bo cały czas droga prowadzi w górę. Nie ma trawersowania czy lodowców. Jedynie przed szczytem na około 7800 m n.p.m. trzeba przejść granią.

Podczas wyprawy na Broad Peak brałeś udział w akcji ratowania Tajwańczyka na 7300 m n.p.m. Jak ta akcja przebiegała?

Zeszliśmy ze szczytu do obozu III na 7100 m n.p.m. Zadzwonili do nas z bazy, że wyżej na 7300 m n.p.m. w obozie IV jest tajwański wspinacz. Leżał w namiocie z parą Meksykanów. Przewodnik odmówił współpracy i zostawił go. Zdecydowaliśmy z Grzegorzem Bielejcem i Mariuszem Grudniem, że pójdziemy do niego. Koledzy byli szybsi, więc podali mu tlen i dali mi znać przez radio, że nie ma potrzeby, żebym do nich dołączał. Wspinacz przeżył noc. Lokalni sprowadzili go do obozu, do którego my już wcześniej wróciliśmy. Eskortowaliśmy go następnie na dół i cała akcja zakończyła się szczęśliwie.

Zimą 2017/2018 r. pojechałeś wraz z narodową wyprawą na K2 - wyzwanie współczesnego himalaizmu sportowego - do zeszłego roku, kiedy górę zdobyli Nepalczycy. Tam również zorganizowana była akcja ratunkowa, dla Elisabeth Revol i Tomasza Mackiewicza. Liczyły się sekundy.

W śmigłowcu mogły lecieć tylko cztery osoby, zatem kierownik wyprawy Krzysiek Wielicki wyznaczył, kto ma wziąć udział w akcji. Ostatecznie ja zostałem w bazie. Nagrodę Fair Play otrzymaliśmy grupowo. Niestety, chłopakom udało się uratować jedynie Elisabeth Revol, natomiast Tomasz Mackiewicz został już na zawsze na Nanga Parbat.

Były duże oczekiwania, ale warunki nie sprzyjały. Co pod K2 poszło nie tak? Wybralibyście dziś inny wariant drogi, zwiększając szanse na wejście na szczyt?

Przez dwa miesiące byliśmy w 13 osób, zamknięci na małej przestrzeni. Myślę, że nie zagrały relacje między nami i to nas wewnętrznie rozbiło. Być może gdybyśmy od razu poszli najpopularniejszą drogą przez Żebro Abruzzi, udałoby się zdobyć szczyt, ale to tylko domysły, bo ciężko to ocenić. Zimą jedziemy i próbujemy wejść. Trochę przeciągnęliśmy to siedzenie i czekanie na lepsze warunki. Baza jest na około 5 tys. m n.p.m. - od pierwszego dnia pobytu w niej, mimo aklimatyzacji, następuje degradacja organizmu z powodu bardzo dużych mrozów.

Jak oceniasz wejście Nepalczyków, którzy 16 stycznia 2021 r. jako pierwsi stanęli na K2 zimą?

Zrobili to, w czym są najlepsi. My pukaliśmy do drzwi, a oni je wyważyli, pokazując kto rządzi w tym biznesie - wchodzeniu na duże góry, w dużej grupie, przy użyciu tlenu. Nepalczycy maja naturalne predyspozycje do tego sportu, aczkolwiek nadal traktują wspinaczkę bardziej jako zawód z racji tego, że spora część z nich „pracuje” jako przewodnicy.

Wspinałeś się także w rejonach górskich i skalnych, m.in. w Afryce, Australii, Nowej Zelandii. Która wyprawa była dla Ciebie szczególna?

Trzy lata temu razem z Arturem Małkiem i Mariuszem Lange pojechaliśmy do Nepalu na przepiękny lodospad Losar, zlokalizowany poniżej Namche Bazar, na trasie trekkingu do bazy pod Mount Everestem. Wodospad startuje nisko i kończy się na 4 tys. m n.p.m. Zimą zamarza i powstaje około 700 metrów lodu. Pierwsze, polskie przejście tego lodospadu zrobił Wojtek Kurtyka w latach 90., natomiast nam udało się to powtórzyć. Zajęło nam to 30 godzin, licząc czas od wyjścia z hotelu aż do powrotu. Było to dla mnie wyjątkowe przeżycie.

Czy jest miejsce, w które chętnie byś wrócił?

Wróciłbym na K2 - mam niedosyt. Tym razem spróbowałbym wejść latem, północnym filarem od strony Chin. Kto wie? Może tym razem udałoby się.

Lekarz uczestniczący w wyprawach w Himalaje Lech Korniszewski mawiał, że nie ma większej przyjaźni od tej, która zawiązuje się w górach. Doświadczyłeś tego?

Nie wspinam się z przypadkowymi ludźmi. W skałach jeszcze bym się pokusił, ale nie w górach. Od wielu lat działam z moimi dobrymi kolegami Arturem Małkiem i Mariuszem Lange. Liną trzeba związać się z kimś komu się ufa i na kim można polegać w każdej sytuacji.

Jakimi cechami Twoim zdaniem powinien wyróżniać się wspinacz?

Powinien być konsekwentny w działaniu i cierpliwy. Inaczej do niczego nie dojdzie. To proces. Nie da się nagle stwierdzić „jestem wspinaczem” i realizować wielkie projekty. Zdobywanie doświadczenia wymaga czasu. Najtrudniejszy jest pierwszy, nieplanowany biwak, a potem już wiadomo, z czym to się wiąże. Oczywiście ważne są również siła i wytrzymałość.

Czy wspinaczka, góry zmieniły Twoje podejście do życia? Jeśli tak, to w jaki sposób?

Wiele rzeczy zmieniało się w moim życiu, ale wspinanie nigdy tą zmienną nie było…Wspinanie towarzyszy mi cały czas. Wiem, że zawsze będzie - mimo wszystko.

Rozmawiała Iwona Świetlik

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera