Tym razem Marek Krajewski przenosi czytelnika do początków XX wieku. Oto mamy rok 1905. Eberhard Mock jest studentem filologii klasycznej na wrocławskim uniwersytecie. Żyje w biedzie, chłonie wiedzę i… zakochuje się. Tak, po raz drugi Krajewski pokazuje inną twarz Ebiego.
Młody, 22-letni Mock nie jest jeszcze cynikiem, którego znamy z kart wcześniejszych kryminałów Krajewskiego. Nie stosuje przemocy jako skutecznego środka perswazji. Jest pełen ideałów, wierzy, że dzięki wykształceniu zostanie nauczycielem, stanie się kimś. On – syn szewca z Wałbrzycha, alkoholika. Zawsze musiał o wszystko w życiu walczyć. Wreszcie ma szansę osiągnąć coś, co nie udało się ani jego ojcu, ani bratu. I wcale nie myśli o pracy w policji. Jego głowę zajmują analizy dzieł Platona czy Marka Aureliusza.
Ale spokojnie - sybarytą Ebi się urodził. Jest porywczy, słabość do pięknych kobiet też ma. Krótko mówiąc: pewne rzeczy się nie zmieniają.
TUTAJ PRZECZYTACIE RECENZJĘ KSIĄŻKI "MOCK. LUDZKIE ZOO" MARKA KRAJEWSKIEGO
Kiedy na wydziale, na którym studiuje Mock, dochodzi do samobójstw wykładowców, młody Ebi daje się wciągnąć w brudną grę, aby odkryć prawdę o śmierci naukowców. A kiedy jeszcze w jego życiu pojawi się tajemnicza rosyjska studentka, Mock przekona się, że zło może kryć się wszędzie. Wkracza na drogę, z której nie ma powrotu.
„Mock. Pojedynek” to powieść pokazująca inicjację Mocka na wielu płaszczyznach. Pierwszy kontakt ze złem, pierwsze „śledztwo”, pierwsza miłość, pierwsze zderzenie z brutalnością świata, pierwszy kontakt z bronią i technikami przesłuchań. Wreszcie to, co najważniejsze – pierwsze poważne życiowe wybory, które zdefiniują jego życie, zdeterminują kolejne decyzje i zaważą na jego losach.
W tej powieści Marek Krajewski odpowiada na pytanie, które pewnie zadawało sobie wielu czytelników: jak to się stało, że Eberhard Mock, miłośnik filologii klasycznej, został policjantem?
Marek Krajewski przyzwyczaił czytelników do tego, że pieczołowicie odwzorowuje topografię przedwojennego Wrocławia, drobiazgowo opisuje życie codzienne - każdy posiłek Mocka, jego ubiór czy wygląd kamienic i wnętrz budynków, w których bohater przebywa. W tej powieści obyczajowości jest naprawdę dużo, co stanowi niewątpliwie jej walor.
Warto jednak zauważyć, że „Mock. Pojedynek” to nie jest typowa powieść kryminalna, nie tylko dlatego, że młody Mock, student, nie może pełnoprawnie prowadzić śledztwa. Ale przede wszystkim dlatego, że właściwie motyw i sprawca są znani od początku. Intryga kryminalna jest dla autora jedynie pretekstem dla wyjaśnienia rzeczy ważniejszej – przeobrażenia Mocka. Mnie taka konstrukcja zupełnie nie przeszkadzała, książkę przeczytałam z przyjemnością. Jednak mam świadomość, że część czytelników może poczuć się lekko rozczarowana.
Marek Krajewski, „Mock. Pojedynek”, Znak, 2018, 400 stron
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?