Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Twaróg: Teoria życiowego „U”, czyli więcej inspiracji na święta, proszę

Marek Twaróg
Wsiadłem do auta, kilka godzin jazdy przede mną. Szczęście, w radiu Ula Dudziak, wspaniała, odważna i piękna. Mam 75 lat, chce mi się żyć jak nigdy, tyle jeszcze mogę i tyle przede mną - mówi do mnie przez głośnik, gdy ruszam spod świateł.

75 lat? - nie dowierzam - ale rzeczywiście: 75 lat. I potem mówi pani Ula, pardon: Ula, bo każe wszystkim mówić do siebie po imieniu, że wyznaje teorię życiowego „U”. Od małego jesteśmy na szczycie tego „U” z lewej strony u góry literki, ale z roku na rok nasze dobre samopoczucie zjeżdża jak po alpejskim stoku. Owszem, niekiedy jest trochę w górę, ale zasadniczo - zjeżdżamy dość konsekwentnie w kierunku dna owego „U”. Mamy w końcu tę czterdziestkę-pięćdziesiątkę i oto jesteśmy na samym dole życiowego „U”. Co dalej? Wszystko za nami, co mieliśmy zrobić - zrobiliśmy, klasyczny kryzys wieku średniego?

Możemy na tym dnie „U” zostać, ale możemy zacząć wspinać się - mówi mi Ula. Możemy więc przeć w górę, po kreseczce po prawej stronie literki, aż do euforii, że coś w życiu udało się zrobić, bez rozpamiętywania i żalów. Aż znowu do szczytu, do życiowego spełnienia.

Ot, prosta radiowa audycja z ciekawym człowiekiem, mądrym życiowym doświadczeniem. Inspirujące, dające nadzieję, wyrywające nas z życiowego cynizmu i zniechęcenia. Jedna z wielu takich sytuacji, które spotkały mnie w mijającym roku.

Jak „Zgiełk czasu” Juliana Barnesa o tchórzostwie życiowym, a może wręcz bohaterstwie i sprycie (zależy jak patrzeć) na przykładzie historii wielkiego Szostakowicza. Jak napis na nagrobku Tadeusza Kijonki, który zobaczyłem w czasie którychś odwiedzin cmentarza przy Francuskiej. „Poeta” - jedno słowo, wyrażające, co dla niego było ważne, i co być może w ogóle jest w życiu najważniejsze. Może właśnie piękno? Jak historia wybitnego gitarzysty jazzowego Pata Martino, który był wielki, potem tętniak zabił w nim wszelkie życiowe umiejętności, w tym umiejętność gry na gitarze, a teraz znów jest wielki, bo nauczył się żyć na nowo - i grać na nowo. I dziś na powrót jest wielką światową gwiazdą. Jak moja tegoroczna podróż dość odległa, która dowiodła, co podejrzewałem - że świat jest jednak bardzo mały, a jedynie irracjonalne lęki wstrzymują nas przed poznaniem nowego. Jak wiele tekstów dziennikarskich, na przykład ten Okońskiego o futbolu, a właściwie całym sporcie, futbolu, który jest - niczym poczucie klęski i radość - ważną częścią życia, a na pewno nie tylko bieganiną spoconych facetów („Kto nie dotknął piłki ni razu”). Jak mój syn, który po podwójnej kontuzji ciągle chce grać w kosza i czuje pewnie, że rodzicielska ostrożność, miłość, uważność, cały ten życiowy bagaż rodziców, mogą w jakimś stopniu zatrzymać go w marzeniach.

Jakie to wszystko inspirujące. Ile daje do myślenia. Te wszystkie sytuacje i ze sto innych, których wymienić nie sposób.

Życzę Państwu przy tych świętach wielu takich inspiracji i ciągłego poczucia życiowego sensu. Jak najszybszego wspinania się po literce „U”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Marek Twaróg: Teoria życiowego „U”, czyli więcej inspiracji na święta, proszę - Dziennik Zachodni