Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Zuber: - Rząd na pewno nie zapłaci ani 3000 złotych pensji, ani 4000 złotych [rozmowa]

Agnieszka Domka-Rybka
Agnieszka Domka-Rybka
kadr z Youtube
Rozmowa z Markiem Zuberem, ekonomistą, o obiecanej przez Jarosława Kaczyńskiego płacy minimalnej najpierw na poziomie 3 tys. zł, a następnie 4 tys. zł brutto miesięcznie.

Podczas konwencji programowej PiS w Lublinie prezes partii Jarosław Kaczyński zapowiedział m.in. radykalny wzrost płacy minimalnej i podwójną trzynastkę dla emerytów. Jak pan zareagował na te słowa?

Słyszałem różne obietnice z ust polityków Prawa i Sprawiedliwości, ale ta mnie zaskoczyła najbardziej. Od razu pomyślałem, jak to możliwe, że dotąd rząd podniósł najniższą pensję o 30 procent, z 1750 do 2250 złotych brutto i co się nagle zmieniło w gospodarce, co cudownego zrobił PiS, że ma być aż o 80 procent więcej! W każdym razie ja nie widzę ekonomicznych podstaw do tak gigantycznej podwyżki.

Polecamy także: Hattrick Kaczyńskiego. Płaca minimalna wkrótce wyniesie 4 tysiące złotych. To nowa obietnica PiS

W tej sytuacji zapytam inaczej: czy te obietnice są w ogóle realne?

Na pierwszy rzut oka można odpowiedzieć, że tak, bo wystarczy taka decyzja rządzących. Przecież to nie oni wynagrodzenia wypłacają. Mało tego, jak będzie wyższe, to wzrosną różne opłaty z nim związane, np. składka ZUS, a to oznacza mniejszą dziurę w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. No tak, ale, niestety, nie wszystko jest takie proste. Zgadzam się, trudno mówić, że 3 tysiące złotych to wysoka pensja, kiedy odniesiemy się do bogatszych państw Zachodu. Problem w tym, że wynagrodzenia wynikają z ogólnej sytuacji gospodarki. Są one kosztem dla przedsiębiorcy. W zdecydowanej większości są związane z możliwościami uplasowania danego produktu czy usługi na rynku po jakiejś cenie. Czyli, zatrudniony może zarobić określone pieniądze, bowiem efekty jego pracy da się sprzedać za określona kwotę. Jeśli zatem firma generuje zysk, powiedzmy na poziomie 10 proc. sprzedaży, to, aby można było podnieść płace i utrzymać zarobek, trzeba albo doprowadzić do tego, żeby dany pracownik wytwarzał więcej, albo poszukać oszczędności gdzie indziej lub podnieść cenę. Innej możliwości nie ma.

Przecież firmy szukają oszczędności na bieżąco, wymusza to na nich konkurencja.

Tak, zostaje zatem inna opcja: inwestycje, ale z tym akurat jest w Polsce problem. A skąd bez nich ma wziąć się istotny wzrost wydajności pracy? Jeśli zaś jej nie będzie, czeka nas wzrost cen. Zresztą, w wielu przypadkach już teraz go obserwujemy. I trzeba też pamiętać, że wzrost minimalnej oznacza wyższe koszty pracy, większy ZUS dla firm. Przykład, jak to może wyglądać w praktyce? Sklepy osiedlowe zarabiają 5 - 10 tysięcy miesięcznie. Zastanówmy się więc, co stanie się, gdy nagle będą musiały swoim trzem pracownikom podnieść pensje o 1800 złotych lub więcej. Efekt może być tylko jeden. Dokładanie do biznesu. Koniec.

Zawsze był pan wrogiem ustalania płacy minimalnej na podobnym poziomie we wszystkich regionach kraju.

I takim pozostanę, ponieważ nie wszystkie rozwijają się w podobnym tempie. Rząd może sobie pensje podnosić, ale to nie rząd je płaci. Zostawi z tym problemem przedsiębiorców. Smutny fakt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Marek Zuber: - Rząd na pewno nie zapłaci ani 3000 złotych pensji, ani 4000 złotych [rozmowa] - Gazeta Pomorska