Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mario Botta: Miastami rządzą wielkie firmy, a nie architekci

Wojciech Szczęsny (AIP)
Mario Botta, architekt
Mario Botta, architekt Wojciech Szczęsny
Większość powstających dziś projektów nie ma nic wspólnego z architekturą. To przedsięwzięcia spekulantów, wielkich firm i generalnych wykonawców. To opinia światowej sławy architekta Mario Botty, ucznia Le Corbusiera. Jego zdaniem miasta powinny pozostać domeną architektów.

Już na początku lat 90-tych mówił Pan, że Europa będzie musiała się zmierzyć z nowymi wyzwaniami, w tym m.in. kolejnymi "wędrówkami ludów". Przewidział pan kolejną falę migracji, bo wiedział pan że, będą one oznaczały nowe wyzwania także dla architektów?

Migracje to po prostu część historii Europy. Moi przodkowie także byli imigrantami. Musieli poszukiwać pracy poza ojczyzną. Przeznaczeniem Europy było, jest i będzie wytworzenie kultury przyjmowania ludzi bez dachu nad głową.

Odpowiedzią Le Corbusiera na niedobór mieszkań po II wojnie światowej, spowodowany napływem ludności do zniszczonych miast, była m.in. United'habitation. Czy dziś architekci również powinni spróbować odpowiedzieć na podobne wyzwania?

Nie zapominajmy, że na Ziemi wciąż jest sporo przestrzeni do zamieszkania. Ale istotnie - Le Corbusier tworzył swoje projekty już przed wybuchem I wojny światowej, był więc w pewnym sensie prorokiem. Trzeba przyznać, że obecnie nie jesteśmy przygotowani w Europie na napływ ludności, czyli efektywne wykorzystanie przestrzeni. Zmiany są zbyt szybkie, w zasadzie żadne państwo za nimi nie nadąża. Rządy starają się naprędce nadrabiać zaległości, ale mają za mało czasu. Na początku XX wieku każda zmiana wymagała 20-25 lat rozmaitych procesów. Dziś wszystko zmienia się niemal z dnia na dzień.

Świat już was nie potrzebuje?

Potrzebuje, problem polega na tym, że większość powstających projektów nie ma nic wspólnego z architekturą. To przedsięwzięcia spekulantów, wielkich firm i generalnych wykonawców, których kompletnie nie obchodzi jakość powstających budowli. Politycy powinni zająć się budową miasta w znaczeniu greckich polis, czyli społeczności. Miasta jako takie powinni pozostać domeną architektów. Ludzkość nie zna lepszej, piękniejszej i bardziej gościnnej formy wspólnego życia niż miasto. Od kilku tysięcy lat miasto pozostaje najwyższym osiągnięciem społecznym ludzkości. Tu najszybciej i najdogłębniej odczuwamy zmiany, tu żyjemy razem i uczymy się akceptować różnice między nami.

Wspomniał pan o tym, że miasta są, a przynajmniej powinny być piękne. Papież Jan Paweł II w słynnym "Liście do Artystów" skierowanym także do architektów pisał, że tylko piękno jest w stanie uratować świat.

Człowiek nie jest w stanie funkcjonować jedynie dzięki przestrzeni. By żyć lepiej potrzebujemy także jakości. Jeśli tak się nie dzieje, najbiedniejsi z nas karani są podwójnie. Gdy ktoś nie ma pieniędzy nie ma też mieszkania, a gdy już się dorobi - musi mieszkać w brzydkim domu. Stawianie nowych budowli, także domów, przyciąga spekulantów. To poważne inwestycje, które powinny być kontrolowane.

Jan Paweł II marzył o tym, by architekci stawiający świątynie, stawali się inspiracją dla nowych kierunków w architekturze.

Świątynie zawsze odzwierciedlały wrażliwość danych czasów. Tak samo powinno być także teraz. Zwłaszcza dziś powinniśmy dawać od siebie więcej.

Jest pan w stanie wyobrazić sobie miasta w Europie za 50 lat?

Już dziś z trudnością przyjmuję do wiadomości to, co widzę. Mimo wszystko uważam jednak, że nawet pewne współczesne sprzeczności nadal służą kreowaniu wspólnej przestrzeni, jaką są miasta. Innego modelu po prostu nie ma. Wszystkie eksperymenty, tzw. new towns, nie powiodły się. Dzieje się tak dlatego, że miasto, nawet przyjmując że w jego tkance architektonicznej znalazły się pewne błędy, jest w stanie przekształcić się kolektywną pamięć, której mieszkańcy po prostu potrzebują.

Czy to oznacza, że z miast nigdy nie powinniśmy pozbywać się żadnych budowli? W sercu Warszawy stoi Pałac Kultury. To symbol miasta, ale dla części mieszkańców, także pamiątka po kilkudziesięciu latach zależności od Moskwy.

Fundamentalną zaletą miast jest to, stanowią one świadectwo historii. To nie oznacza, że wszystkie budowle należy zachować lub wszystkie zniszczyć. Każdy wypadek wymaga jednorazowej oceny uzależnionej od ducha czasów, w których żyjemy. Osobiście uważam, że pamięci nie należy mylić z nostalgią. Dziś pamięć powinna być naszą odpowiedzią na szaleństwo globalizacji, na spłycenie wartości. W miastach odnajdujemy elementy nadziei, pragnień i oczekiwań. Kościoły, teatry, centra handlowe i sportowe tworzą komplementarną całość i nie powinny mieć nic wspólnego z nostalgią.

Czytaj też:
Kto dobrze zna angielski, może spokojnie planować zatrudnienie w Wielkiej Brytanii. Praca czeka
Kiedyś powiedział pan, że niespełnionym snem każdego architekta jest postawienie budowli na samym środku wielkiego placu.

To symbol dążenia architektów do tworzenia dzieł architektury w sercu miast - tam, gdzie można znaleźć najwięcej sprzeczności. Gdybym miał wybierać między stawianiem budynku w szczerym polu lub w wielkiej metropolii - zawsze wybiorę to drugie. To większe wyzwanie, nie tylko ze względu na istniejącą już zabudowę. Miasto to wspólny dom. To symbol realizacji marzeń nie tylko architektów, ale i zwykłych ludzi - nawet jeśli nie zdają sobie z tego sprawy. Gdy podróżuję po świecie zawsze pytam rozmówców skąd pochodzą. Nikt nie mówi, ze jest Polakiem, Niemcem, czy Francuzem - tylko że jest z Warszawy, Berlina lub Paryża. Miasto to element samoidentyfikacji. To kluczowe zwłaszcza dla starej Europy.

Dlaczego właśnie dla Europy?

Gdy jedzie się do USA można zobaczyć, czym ich kultura różni się od naszej - wszystko jest mniej trwałe, a przede wszystkim krótkotrwałe. Także w Azji zmiany są zbyt brutalne, by móc je dobrze zrozumieć. Natomiast terytorium Europy samym sobą świadczy o harmonijnym rozwoju ludzkości.

W jakim kierunku dziś idziemy jako Europejczycy?
Dokładnie przeciwnym do tego, który przez wieki zapewniał nam wiodącą rolę w kulturze. Nasze nadzieje zawsze przekształcaliśmy w dzieła architektury. Z mojej osobistej perspektywy wygląda to tak, jakby wszystkie ideały - równowagi, piękna i harmonii - jakie przyświecały nam jeszcze kilkadziesiąt lat temu, zostały całkowicie odrzucone. Mówię o generalnym problemie, ale oczywiście dotyczy to także architektury. Gdy podejmuję się realizacji jakiegoś projektu staram się przede wszystkim wnieść do niego radość życia. Taki sam cel powinien przyświecać nam wszystkim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mario Botta: Miastami rządzą wielkie firmy, a nie architekci - Strefa Biznesu