Marta Matyszczak „Noc na blokowisku”. Recenzja przedpremierowa: zbrodnia, tajemnice i klimat lat 80. Bardzo dobra komedia kryminalna

Marta Matyszczak pisze komedie kryminalne. Myli się jednak ten, kto sądzi, że czytając jej książki można tylko boki zrywać, a refleksji u czytelnika nie ma żadnej. Ja mam ją zawsze, podczas lektury każdego z tomów. Tym razem pytania wręcz mnożyły się w mojej głowie. Pytania o to, kiedy i w jakich okolicznościach zło rodzi się w człowieku. Matyszczak nie daje odpowiedzi na tacy, daje jedynie wskazówki, ale między wierszami „Nocy na blokowisku” można wyczytać sporo.

Mysłowice i trup pod balkonem

W „Nocy na blokowisku” autorka zabiera swoich bohaterów do Mysłowic w woj. śląskim. Warto odnotować, że to trzecia część serii w całości dziejąca się na Śląsku (po „Tajemniczej śmierci Marianny Biel” z akcją w Chorzowie i „Morderstwie w hotelu Kattowitz”, kiedy bohaterowie działali w Katowicach). Szymon Solański zniknął, a Róża wraca z feralnego (własnego!) wesela w Puszczy Augustowskiej na Śląsk w towarzystwie kundelka Gucia i aspiranta Barańskiego. Jest zdesperowana i zdeterminowana, aby odnaleźć ukochanego.

Dziennikarka i influencerka w jednym przyjeżdża do Mysłowic, gdzie mieszka Barański. Ledwo przekroczą próg mieszkania policjanta, a już pod jego balkonem zostaje znaleziony trup. Barański czuje, że znalezienie mordercy to jego przepustka do powrotu do śląskiej policji. A Róża wietrzy szansę, aby odkuć się finansowo i przy okazji wytropić też męża. To nie może skończyć się dobrze, a po drodze będzie sporo zabawnych perypetii bohaterów...

Klimat lat 80. świetnie oddany

Równocześnie Matyszczak wprowadza do „Nocy na blokowisku” wątek z lat 80. XX wieku. Śledzimy historię pewnej rodziny, która w bloku na osiedlu w mysłowickiej dzielnicy Brzęczkowice, gdzie dziś mieszka Barański, miała swoje wymarzone M właśnie w latach 80.

Co łączy te postaci z wydarzeniami współczesnymi? Kim jest odnaleziony martwy mężczyzna i jaki ma związek z tajemniczą śmiercią sprzed lat? Kto go zabił? I dlaczego dziennikarka ma wrażenie, że jest śledzona? No i najważniejsze: co stało się z detektywem Solańskim?

Jeśli Mysłowice, to musi być zespół Myslovitz

Bonusem, jaki w swoich książkach Marta Matyszczak serwuje czytelnikom, są tytuły rozdziałów - zawsze czymś inspirowane i powiązane z fabułą. Tym razem są to cytaty z piosenek zespołu Myslovitz, pochodzącego z Mysłowic, jednego z moich ulubionych polskich zespołów rockowych. Idealnie oddają klimat książki. A do tego sporo w tej części serii wspomnień z lat 80., więc dla czytelników będzie to podróż wehikułem czasu do dzieciństwa albo młodości, a może dla niektórych odkrywanie czegoś nowego, prehistorycznego?

„Noc na blokowisku” to jedna z mroczniejszych części serii „Kryminał pod psem” - obok „Zła, które czai się na szczycie” czy „Lasu i ciemności”. Być może dlatego, że Marta Matyszczak, choć powodów do uśmiechu daje czytelnikom w tym tomie sporo, to jednak nie stroni od trudnych pytań. Dużo też w tej części mrocznych tajemnic skrywanych przez bohaterów, niewyjaśnionych spraw z przeszłości i pogmatwanych relacji. Dzięki temu znów autorka zachowała balans pomiędzy elementami humorystycznymi a poważnymi, jak zawsze zapewniając rozrywkę na najwyższym poziomie.

Bardzo polecam!

Marta Matyszczak, „Noc na blokowisku”, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2021, 272 strony