Tym razem Szymon Solański i Róża Kwiatkowska wybierają się na wspólne wakacje do Świnoujścia. Zabierają oczywiście Gucia, trójnogiego kundelka z rdzawą krawatką.
Na miejscu okazuje się, że z romantycznego urlopu nici, bo po pierwsze Róża i Szymon mają zgoła odmienne wizje tego, jak urlop powinien wyglądać, a po drugie, w ośrodku, w którym zatrzymali się bohaterowie, w solance, zostaje znalezione ciało Elżbiety Wnuk. Utonęła albo ktoś jej pomógł w utonięciu. Właściciel sanatorium prosi o pomoc detektywa Solańskiego. Ten skuszony wizją zarobku, przyjmuje zlecenie.
Tutaj przeczytacie recenzję „Morderstwa w hotelu Kattowitz” Marty Matyszczak. To piąta część serii
Nie spodziewa się, że przyjdzie mu się zmierzyć z historią, która swój początek ma w latach 70. i wiąże się z festiwalem FAMA, jedną z najsłynniejszych studencko-artystycznych imprez PRL-u, kaowcami, ze środowiskiem bohemy, konfidentami i układami, które mimo upływu lat mają się dobrze. Kto i dlaczego zabił kobietę? Czy jej śmierć to tragiczny wypadek czy też ma związek z wydarzeniami sprzed czterdziestu lat?
„Trup w sanatorium” nieco różni się od poprzednich książek serii. Po raz pierwszy autorka wprowadziła trzech równoprawnych narratorów: pierwszym jest narrator trzecioosobowy, drugim jak zwykle Gucio, którego obserwacje niezmiennie bawią, a tożsamości trzeciego narratora nie zdradzę, aby nie psuć wam przyjemności z czytania.
Mam wrażenie, że narracji w wykonania Gucia jest w tej części mniej niż w pięciu poprzednich częściach. A co za tym idzie, widać, że autorka mocno uważała, aby dawkować humorystyczne sceny, opisy i żartobliwe dialogi. Być może dlatego, że temat, jaki wzięła na warsztat, łatwy nie jest.
Nie przegapcie
- Bielizna erotyczna z Zabrza robi furorę na świecie ZOBACZCIE
- Oto majątki prezydentów miast w Śląskiem
- Wybuch gazu w Bytomiu. Lokale nie nadają się do mieszkania
- Ikea w Zabrzu nie powstanie? Inwestycja w zawieszeniu
- Najdroższe domy w województwie śląskim TOP 20. Poznaj ceny
- Najpiękniejsze fanki Ruchu Chorzów ZDJĘCIA Frelki na Cichej
To, co pozostało niezmienne, to wciągająca zagadka, którą niełatwo czytelnikowi rozwikłać, bohaterowie z krwi i kości (w „Trupie...” pojawia się sporo nowych postaci) oraz jedyny w swoim rodzaju styl Marty Matyszczak, językowa lekkość, z jaką pisze, swoboda w opisywaniu rzeczywistości, zwłaszcza wtedy, kiedy ta rzeczywistość skrzeczy.
Matyszczak przyzwyczaiła czytelników do tego, że wiarygodnie i dokładnie odwzorowuje miasta i miejscowości, w których osadza akcję swoich książek. Tym razem mieszkańcy Świnoujścia powinni być ukontentowani, a turyści mogą zwiedzać nadmorskie uzdrowisko z „Trupem w sanatorium” w ręce. I zapewniam, że będzie to wycieczka znacznie ciekawsza niż ta oferowana przez przewodniki.
Wreszcie „Trup w sanatorium” to kryminał, który przypominam nam, że przeszłość zawsze człowieka dopada, że sprawy nierozwiązane w przeszłości wracają z podwójną mocą w teraźniejszości, że wszystko ma swoje konsekwencje, zbrodnia jest zbrodnią, a mroczne tajemnice muszą w końcu ujrzeć światło dzienne.
Idealna lektura na urlop. Bardzo polecam!
Marta Matyszczak, „Trup w sanatorium”, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2019, 320 stron
Zobaczcie koniecznie
Znacie tę śląską piosenkę? Tak brzmi po kazachsku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?