Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marta Matyszczak „Zbrodnia nad urwiskiem” RECENZJA: bardzo dobry kryminał chorzowskiej autorki

Maria Olecha-Lisiecka
Maria Olecha-Lisiecka
Marta Matyszczak, „Zbrodnia nad urwiskiem”
Marta Matyszczak, „Zbrodnia nad urwiskiem” Maria Olecha
„Zbrodnia nad urwiskiem” to drugi tom serii kryminałów z detektywem Szymonem Solańskim i jego kundelkiem Guciem. Marta Matyszczak debiutowała „Tajemniczą śmiercią Marianny Biel” ledwie kilka miesięcy temu. Swoją drugą powieścią udowodniła, że jest bardzo dobrą pisarką. „Zbrodnia nad urwiskiem” jest znacznie lepsza od jej debiutu. Powieść ma wszystko to, co bardzo dobry kryminał mieć powinien: wciągającą i wielowątkową fabułę, ciekawą narrację, barwne i pełne detali opisy, garść humoru, wyraziste postaci oraz śledztwo, które sprawia, że trudno się od tej książki oderwać. Zaś irlandzka wyspa Inishmore jest wprost idealnym miejscem akcji dla kryminalnej historii. Do tego autorka bardzo sprawnie i barwnie pisze. Zapamiętajcie to nazwisko, bo o Matyszczak będzie jeszcze głośno!

W drugim tomie Szymon Solański jest w depresji. Mieszka dalej na Cwajce w Chorzowie. Pije dużo. Mówi mało. Za to dużo rozmyśla nad swoim złamanym życiem. Właściwie jako tako trzyma się jedynie z poczucia obowiązku wobec Gucia, trójnogiego kundelka z krawatką. To świadomość, że psi przyjaciel naprawdę go potrzebuje, a on potrzebuje Gucia, sprawia, że Solański jednak wstaje rano. Nie goli się (chodzi z najczęściej z trzydniowym zarostem), wciąga na grzbiet wytarty t-shirt, stare jeansy, a na nogi trampki, bierze smycz i wyprowadza psa na spacer po Chorzowie. I tak mija mu dzień za dniem.

Po odkryciu i złapaniu mordercy dawnej aktorki Marianny Biel detektyw Solański ma sporo zleceń. Ale jakoś w pracy prywatnego detektywa nie potrafi się odnaleźć. Ból istnienia daje o sobie znać. Aż pewnego zimowego dnia otrzymuje intratne zlecenie od Czesława Koszyckiego, który prosi, aby Solański odnalazł jego wnuczkę Kasię Walasek. Dziewczyna wyjechała do Irlandii do pracy. Zawsze regularnie dzwoniła do dziadka, a od kilku dni nie daje znaku życia.

I tak Solański wraz z Guciem trafiają na wyspę Inishmore. Solański szybko odkrywa, że Kasia nie żyje. Wie, że została zamordowana. A on musi teraz złapać mordercę. Śledztwa nie ułatwiają mu ekscentryczni mieszkańcy Kelly’s Bed&Breakfast, gdzie pracowała Walasek, ani sztorm, który odcina wyspę od świata. A na dodatek lokalnego policjanta bardziej niż dochodzenie interesuje... picie whiskey. Czy Solański z wiernym kundelkiem Guciem u boku rozwikła zagadkę śmierci dziewczyny? I jaką rolę w sprawie odegra Róża Kwiatkowska, dawna przyjaciółka Szymona?

Przeczytajcie recenzję „Tajeminczej śmierci Marianny Biel" Marty Matyszczak
„Zbrodnia nad urwiskiem” to powieść, którą czyta się z przyjemnością. Matyszczak wykreowała bohaterów, którym czytelnik kibicuje i czeka na rozwój wypadków z ich udziałem. Szymon Solański, jak przystało na protagonistę powieści kryminalnej, jest aspołeczny i niepokorny. Bystry i dociekliwy. Momentami lekceważy swój policyjny instynkt, ale ja mu to wybaczam. Ma w nosie to, jak wygląda. Słucha rocka. Ma w sobie mrok, który sprawia, że płeć przeciwna natychmiast chce mu życie rozświetlić. No i to stalowe spojrzenie!

Gucia trudno nie pokochać. Detektyw kundelek ubarwia całość i ma trafne spostrzeżenia. Gdzie Solański nie może, tam Gucia pośle. A pies wywęszy, sprawdzi i dowody w pysku przyniesie!

Z kolei Róża Kwiatkowska, przyjaciółka Szymona ze szkolnych lat, przeszła w drugiej części metamorfozę. Dzięki temu stała się ciekawsza. Kibicuję Róży w jej przemianie, bo to inteligentna kobieta, która ma oko do szczegółów.

„Zbrodnia nad urwiskiem” jest powieścią dojrzalszą od debiutu Marty Matyszczak. Autorka, chorzowianka, znalazła złoty środek na to, jak wkomponować pogmatwane śledztwo w barwną i zabawną narrację Gucia nie pozbawiając czytelnika uśmiechu. Tak, czytanie książek Matyszczak grozi niekontrolowanymi wybuchami śmiechu oraz zdumionymi i ciekawskimi spojrzeniami pasażerów, jeśli akurat kryminał czytamy w autobusie, tramwaju lub pociągu. Ale w drugim tomie, w przeciwieństwie do pierwszego, nie miałam wrażenia, że tej lekkiej narracji z przymrużeniem oka jest zbyt dużo. Jest idealnie.

Ta powieść ma wszystko to, co bardzo dobry kryminał mieć powinien: wciągającą i wielowątkową fabułę, ciekawą narrację, barwne i pełne detali opisy, garść humoru, wyraziste postaci oraz śledztwo, które sprawia, że trudno się od tej książki oderwać.

Do tego Matyszczak znalazła świetne miejsce na akcję swojej powieści: irlandzką wyspę Inishmore. Wyspa z klifami, trwającym w nieskończoność sztormem, odcięta od świata przez brak prądu. Tutaj musi dojść do morderstwa! Drobiazgowość opisów pozwala sądzić, że autorka bardzo dobrze zna wyspę, irlandzkie zwyczaje, kuchnię itp. Czytelnik dostaje sporo ciekawostek o Zielonej Wyspie - to duża zaleta książki.

Jednak największą zaletą jest, moim zdaniem, język, którym posługuje się Marta Matyszczak. Na tle coraz liczniej debiutujących autorów lubujących się w tabloidowej formie i coraz rzadziej dbających o poziom językowy kryminałów, Matyszczak naprawdę się wyróżnia. Autorka sprawnie pisze, ma swój styl: wyrazisty, oryginalny, z humorem. Widać, że pisanie sprawia jej przyjemność, dzięki czemu czytelnik ma z kolei przyjemność z czytania.

Kryminał Marty Matyszczak to świetna lektura na zbliżające się jesienne wieczory. Gucio i spółka pomogą przegonić jesienną chandrę. Książka ukaże się 13 września br., ja miałam przyjemność przeczytać ją jeszcze przed oficjalną premierą. Polecam i czekam na kolejne części!

Marta Matyszczak, „Zbrodnia nad urwiskiem”, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2017, 296 stron.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Marta Matyszczak „Zbrodnia nad urwiskiem” RECENZJA: bardzo dobry kryminał chorzowskiej autorki - Dziennik Zachodni