Mecenas Blidów oskarżony o ujawnienie tajemnicy

Konkretnie chodzi o jego wypowiedzi przekazywane od 8 lutego do 4 marca 2008 roku na temat zeznań Zbigniewa Ziobry i Jarosława Kaczyńskiego, dotyczących próby zatrzymania Barbary Blidy. Adwokat nie czuje się winny. Twierdzi, że wszystko mówił w imię ujawnienia prawdy o śmierci byłej posłanki SLD.

Pełnomocnik rodziny zmarłej i były wiceminister sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka opowiadał na początku roku dziennikarzom między innymi o tym, że Ziobro i Kaczyński byli przesłuchiwani w tajnej kancelarii, a protokoły objęto tajemnicą służbową.

- Czuję się nieco dziwnie w tej roli. O oskarżeniu dowiedziałem się z internetu - mówił nam wczoraj Leszek Piotrowski, prosząc o podanie jego pełnych danych. - Nazwiska się nie wstydzę, nie jestem gangsterem - podkreślał.

Mecenas nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że aby było przestępstwo, musi być społeczna szkodliwość czynu. - Tutaj wszystko, co powiedziałem, było społecznie pożyteczne. Przez dwa lata rządów PiS działy się w wymiarze sprawiedliwości rzeczy karygodne. Jedną z takich spraw była śmierć Barbary Blidy. Zrobię wszystko, by to wyjaśnić. Będę do tego dążył także podczas swojego procesu. Jako oskarżony będę miał szerokie pole obrony. Zapewniam, że wnioski dowodowe będą niewygodne dla prokuratury - zapowiada mecenas Piotrowski.

Prawnik ma dwóch obrońców. Jednym z nich jest jego syn Bartłomiej.

Czy proces może zniszczyć karierę mecenasa Piotrowskiego? Jest taka teoretyczna możliwość. Sąd w wyroku, a także władze samorządowe mogą orzec wobec niego zakaz wykonywania zawodu. - Nie sądzę, żeby się do tego posunięto - przypuszcza Piotrowski.

Bardziej martwi się podzieleniem śledztwa toczącego się w Łodzi na dwie części: tę mającą wytłumaczyć, co się stało w domu Blidów oraz tę dotyczącą narad u byłego premiera Kaczyńskiego.

- To zaciemni sprawę. Nie rozpatrzono także nadal mojego wniosku o przesłuchanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego - podkreśla mecenas.