Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Mecz to pretekst", czyli 27 kibiców na najważniejszym piłkarskim meczu sezonu. Recenzja książki Anity Werner i Michała Kołodziejczyka

Marek Twaróg
Marek Twaróg
Autorzy książki "Mecz to pretekst": Anita Werner i Michał Kołodziejczyk
Autorzy książki "Mecz to pretekst": Anita Werner i Michał Kołodziejczyk Aleksander Ikaniewicz
Anita Werner i Michał Kołodziejczyk nie piszą o oczywistościach. Zawsze szukają głębiej, gdzieś w ludzkich historiach, gdzieś w zapomnianych zaułkach, zapachach kawiarenek, na schodach bloku w Prisztinie. Ich „Mecz to pretekst” to książka o futbolu, gdzie nikt nie zastanawia się, czy taktyka była dobra albo czy był spalony. To książka o namiętnościach - pisze Marek Twaróg.

"Mecz to pretekst". Recenzja

Czego nie lubię w sporcie? Języka przeciętnego dziennikarza sportowego: tej całej „futbolówki” albo „kornera”, „piłki na wapnie”, „golkipera, co przeniósł piłkę nad poprzeczką” i „szukania szans w stałych fragmentach” skoro „wysoki pressing rywala przeszkadza”, a „wrzutki z głębi pola nic nie dają”. Nie lubię tego języka, lecz chłonę go codziennie, jest on przecież częścią sportu, niczym słonecznik na stadionie albo przeciągłe westchnięcie „japierdolę” po nieudanym zagraniu naszych faworytów.

Częścią sportu są jednak przede wszystkim emocje - od wzruszeń po wściekłość – a jedyny z nimi problem jest taki, że niewielu potrafi je umiejętnie opisać. W każdym razie na pewno nie przeciętny dziennikarz od „wapna” i „futbolówki”.

Mecz to pretekst do pokazania konfliktu

Książka Anity Werner i Michała Kołodziejczyka „Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka” to 350 stron o futbolu, lecz nie znajdziemy tu ani jednego branżowego frazesu. Może zatem w słynnym meczu między Irlandią Północną a Irlandią z 1993 roku „defensorzy stosowali proste środki” – jak powiedziałby sportowy sprawozdawca – ale Werner z Kołodziejczykiem opisują to tak: „W tym meczu piłka wyszła na aut jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Liczyła się nienawiść – jej uderzenie z trybun miało taką siłę, że nogi zadrżałyby najsilniejszym. To nie miało nic wspólnego ze sportem, miało być za to jak egzekucja za pomocą goli na rywalu, który ze strachu powinien bać się dotknąć piłki”.

Autorzy opisują świat przez futbol, choć wielu zgodzi się również, że opisują futbol przez świat. Przez świat, czyli poprzez konflikty etniczne, namiętności narodowościowe, historię spornych terytoriów, przez wojny i ataki terrorystyczne, przez poczynania lokalnych satrapów, przez żądzę pieniędzy. Ale patrzą na futbol także przez sprawy świata najmniejszego, intymnego: przez miłość nastoletnią, tęsknotę za wspólnotą, rodzinne korzenie, przywiązanie do idoli. Z pewnością zatem w Bilbao baskijscy kibice też są dla Athleticu „dwunastym zawodnikiem”, których „doping niesie piłkarzy jak na skrzydłach”, ale czytelnik w książce zamiast wyświechtanych formułek znajdzie taki opis miłości do klubu: „My jesteśmy inni, bo chociaż światowy futbol się zmienił (…), to nie zatrudniamy nikogo, w kim nie płynie baskijska krew. My jesteśmy inni, bo sile pieniędzy przeciwstawiamy potęgę tradycji. My jesteśmy inni, bo wolimy spaść do drugiej ligi niż zmienić zdanie”.

Werner, Kołodziejczyk, gęsi i 27 kibiców

Autorzy odwiedzili setki miejsc i rozmawiali z setkami ludzi, by pokazać, że futbol - by sparafrazować wytarte powiedzenie Billa Shankly’ego - to nie „sprawa życia i śmierci, a coś znacznie poważniejszego”. Opisują więc kibicowski (oraz klubowy) rasizm w Izraelu, etniczne zawiłości w Kraju Basków, irlandzkie konflikty religijne. Nie piszą o oczywistościach, zawsze szukają głębiej, gdzieś w ludzkich historiach, gdzieś w zapomnianych zaułkach, kawiarenkach, na schodach bloku w Prisztinie. Odwiedzają luksusowy ośrodek w naddniestrzańskim Tyraspolu oraz stadion w Suruceni, gdzie „za jedną z bramek jest boisko treningowe, za drugą parking, na którym obok samochodów pasą się gęsi” i gdzie „pierwszą połowę meczu, w którym zmierzą się dwie najlepsze drużyny trwającego sezonu, obejrzy 27 kibiców”.

Chyba najlepszy rozdział poświęcili Bośni i Hercegowinie. Być może dlatego, że oblężenie Sarajewa sprzed ponad 25 lat pamiętamy wszyscy, dziś nawiązujemy kontakty z Bośniakami, a elementy ich najnowszej historii na własny użytek przerobiła popkultura. Co więcej, bałkańska wojna i polityka to przecież element nie tylko historii futbolu - jeszcze bardziej wyrazisty ślad odcisnęła na historii światowej koszykówki, a nawet całego olimpizmu. To historia bliska nam, nas dotycząca, do której często mamy osobisty stosunek.

Strzał w pysk w tej niby-futbolowej historii

„Czym było dla ciebie wojenne dzieciństwo” – na takie pytanie odpowiadały dzieci z Sarajewa w ramach pewnego projektu artystycznego, o którym wspominają w książce Werner i Kołodziejczyk. „Nie ma dzieciństwa podczas wojny… To jest to, co tracisz, kiedy nauczysz się rozróżniać każdy kaliber pocisku i każdego snajpera” – pisały dzieci. Albo: „Na spacerze zabłąkany pocisk, przestraszone dziecko, zakrwawiony ojciec… Słyszę krzyk: Synu, biegnij!” Autorzy piszą o bośniackiej piłce, pojawia się nawet słynny Dżeko, ale przecież przede wszystkim piszą o traumie wojny. Wyimki z tych dziecięcych wspomnień to jak strzały w pysk w tej niby-futbolowej historii.

To najtrudniejszy i zarazem najpiękniejszy fragment tej książki. Sprawozdawca sportowy skończyłby zapewne: „Wzruszenie odbiera mi głos”.

Ale autorzy kończą inaczej, relacjonując słowa Ensara Arifovica, znanego kiedyś bośniackiego piłkarza: „Przydałoby nam się trochę pokory. Przypominam, że Zlatan Ibrahimovic chciał grać dla Bośni, ale nikt się nim nie zainteresował. (…) Rodzina Ibrahimoviciów ma wszystko na papierze. Facet, który mu odmówił, przez całe życie nosi na plecach etykietę: „To ten, co nie chciał Ibrahimovicia”. Każdy, kto go widzi, szepcze: „Spójrz, co za debil”.

PS Drugim najsmutniejszym momentem tej książki jest historia Ariela Borysiuka, nadziei polskiej piłki, który zagubił się w Sheriffie Tyraspol, czyli nigdzie. „Zawodnik, który grał w Legii Warszawa, niemieckim Kaiserslautern czy angielskim Queens Park Rangers zastanawia się czasem, gdzie popełnił błąd, że jako dwudziestoośmiolatek wylądował na piłkarskiej prowincji” – piszą autorzy książki, po czym przytaczają słowa Borysiuka: „Idzie się tam, gdzie nas chcą”. Niedawno zawodnik wrócił do Polski.

Michał Kołodziejczyk i Anita Werner, "Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka", Wydawnictwo SQN, 2020, 352 strony

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera