Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Medal Kubackiego uratował skoczkom igrzyska. Indywidualnie było dobrze, drużynowo już gorzej

Daniel Ludwiński
Daniel Ludwiński
Andrzej Banaś / Polska Press
Z jednym medalem wracają do Polski nasi skoczkowie - w konkursie na normalnym obiekcie Dawid Kubacki był trzeci. Przed zimą oczekiwania były większe, ale patrząc na to, jak wyglądał sezon, to i tak dobry wynik.

Jeszcze kilka tygodni temu o szansach Polaków na podium w Pekinie, szczególnie indywidualne, mówiło się raczej w kategoriach pobożnego życzenia. Teoretycznie nic nie zwiastowało, że akurat Dawid Kubacki, zawodnik z 37. miejsca (!) w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, zdobędzie medal, jednak to właśnie on cieszył się z trzeciej lokaty w Pekinie. Obiektywnie mówiąc, przed sezonem jedno indywidualne podium i dopiero szóste miejsce w drużynie uznano by za scenariusz mocno pesymistyczny, ale po nieudanych długich tygodniach i tak pozostaje się cieszyć z tego, co się wydarzyło. Zwłaszcza, że coraz więcej wskazuje na to, że medal Kubackiego będzie jedynym polskim medalem w Pekinie...

Warto przeczytać

- Na początku nie było wesoło, bo na treningach na normalnej skoczni wcale nie błyszczałem i miałem nad czym pracować - przypomina nasz brązowy medalista. - Z tych igrzysk wyjeżdżam jednak zadowolony. Mam indywidualny medal, czyli coś, co do końca do mnie jeszcze nie dotarło. Po zawodach medal powędrował na szafę, bo były jeszcze kolejne konkursy, ale to jest sukces, jakiego nie zapomnę długo. Potrzebuję jeszcze chwili, żeby się z nim oswoić. Na takie imprezy jeździ się właśnie po to, żeby zdobywać medale. Każdy, kto tu jest, ma serce do walki i walczy, ale ta walka nie zawsze się udaje. Medalistów jest zawsze tylko trzech, a reszta obywa się smakiem.

Dwa udane konkursy, mimo braku medalu, ma za sobą Kamil Stoch. Konia z rzędem temu, kto jeszcze w połowie stycznia przewidziałby, że w Pekinie Polak będzie czwarty i szósty - miesiąc temu Stoch był tak daleko od formy, jak to tylko możliwe, a na dodatek doznał kontuzji. Medalowy cud był tak blisko, jak to tylko możliwe, ale jednak skończyło się - tylko, lub raczej aż - na miejscach w ścisłej czołówce.

- Chciałem wywieźć z tych igrzysk coś namacalnego. Wywożę z nich za to dużo doświadczenia i poczucie, że zrobiłem wszystko, co zrobić mogłem. Nie dało się zrobić więcej, ale wiadomo, że tego więcej by się chciało. Szkoda tylko, że mamy dopiero szóste miejsce w drużynie. Może gdybym nie spóźnił skoku, to byłoby miejsce piąte, ale to i tak daleko od podium. Uważam, że mając w drużynie trzech mistrzów świata i Pawła Wąska, który jest na dobrej drodze, żeby być jednym z najlepszych w tej dyscyplinie, mogliśmy walczyć o medal. W tym sezonie coś jednak nie idzie. Dzieje się wiele rzeczy od nas niezależnych, które mają wpływ na to, jak skaczemy. Wydaje mi się jednak, że każdy z nas wykonał tu pracę, z której może być zadowolony. Możemy śmiało patrzeć na wyzwania, które są przed nami, bo w tym sezonie jest jeszcze coś do zrobienia - uważa Stoch.

I właśnie wspomniany konkurs drużynowy jest łyżką dziegciu - indywidualnie Polacy osiągnęli nawet więcej niż można było się spodziewać, ale zespołowo znaleźli się na najniższym miejscu od 12 lat. Warunki były wprawdzie dość loteryjne, ale czołowe reprezentacje i tak spisały się nieporównywalnie lepiej od naszych skoczków. Ci właściwie już po nieudanej pierwszej próbie Piotra Żyły mieli spore straty, których nie zdołali już odrobić. Trzeba podkreślić, że poza Stochem i Pawłem Wąskiem nasi zawodnicy nie potrafili się przełamać na dużym obiekcie, na którym skakali wyraźnie słabiej niż wcześniej na skoczni normalnej - dotyczy to zarówno konkursu indywidualnego, jak i drużynowego.

- W tych zawodnikach jest rezerwa, jednak tym razem nie skakali wystarczająco dobrze - przyznał trener Michal Doleżal. - To było za mało, żeby drużynowo stanąć na podium, choć przecież Piotrek i Dawid na normalnej skoczni skakali dobrze, a i Kamil był na niej wysoko. Myśleliśmy, że pójdziemy dalej w tym kierunku, ale przejście na dużą skocznię było już gorsze. Wracamy z medalem i musimy być z niego zadowoleni, ale, niestety, jest też niedosyt. Wiedzieliśmy, że możemy walczyć o kolejne medale.

Nasi skoczkowie nie zostają w Pekinie do niedzielnego końca igrzysk, ale od razu wracają do Polski. Już w środę o 21:45 na warszawskim Okęciu odbędzie się ich powitanie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Medal Kubackiego uratował skoczkom igrzyska. Indywidualnie było dobrze, drużynowo już gorzej - Sportowy24