Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Medycy są wspaniali. Dziękuję - mówi pani Iwona, którą uratowali ratownicy w czasie wypadku na Pogorii

Piotr Ciastek
Piotr Ciastek
Zdjęcie ilustracyjne.
Zdjęcie ilustracyjne. Jaroslaw Jakubczak / Polska Press
Mieszkanka Siewierza wybrała się na rolki nad Pogorię IV. Niestety wycieczka nie skończyła się najlepiej ponieważ kobieta doznała poważnego urazu. Na szczęście spotkała na swojej drodze profesjonalnych ratowników, którzy pomogli jej po upadku.

Pod koniec kwietnia pani Iwona Machura odwiedziła brzegi Pogorii IV, by pojeździć na nowych rolkach, które podarowała jej w prezencie córka. Weteranka rolek nie spodziewała się jednak, że spotka ją nieszczęśliwy wypadek.

- Jechałam na rolkach i trafiłam na kamień. Podbiło mnie i spadłam na cztery litery. Od razu wiedziała, że coś się stało, bo nie mogłam ruszyć nogą. Przypadkowa osoba zatrzymała się i wezwała karetkę. Przyjechało trzech panów, w strojach ochronnych z pogotowia w Dąbrowie Górniczej, którzy zbadali mnie i bardzo delikatnie przenieśli na deskę, bo ból był okropny. Poszła prawa noga w biodrze. Złożyłam panom obietnicę, że nadal będę jeździła na rolkach. Pod takim warunkiem udzielili mi pomocy, bo chociaż jeżdżę od lat to z powodu mojego wieku byli zdziwieni widząc mnie na rolkach - relacjonuje pani Iwona.

Przyjechało trzech panów, w strojach ochronnych z pogotowia w Dąbrowie Górniczej, którzy zbadali mnie i bardzo delikatnie przenieśli na deskę, bo ból był okropny

Nie taka służba zdrowia straszna, jak ją malują

Mieszkanka Siewierza nie kryje radości, że spotkała tak miłych i profesjonalnych ratowników.

- Żebym nie odczuwała ogromnego bólu, panowie podłożyli mi pod nogę różne przedmioty. Otrzymałam też kilka dawek środków przeciwbólowych. Ratownicy żartowali ze mną i rozmową próbowali odwrócić uwagę od bólu, bo choć jestem na niego wytrzymała, to odczuwałam go dość mocno. Ratownicy zawieźli mnie do szpitala, gdzie czekaliśmy na możliwość wstępu na oddział ratunkowy. Wtedy pojawiła się moja córka, które pozwolili, z pewnej odległości porozmawiać ze mną - mówi Iwona Machura.

Ratownicy rozstali się z panią Iwoną na oddziale ratunkowym. Żeby nie przysparzać jej dodatkowego bólu zostawili na jakiś czas deskę, na której ją przywieziono.

- Niestety okazało się, że doznałam złamania biodra. Przeszłam operację i jestem już w domu. Minęło już trochę czasu i chciałabym podziękować tym przemiłym panom, którzy się mną opiekowali. Nie rozumiem, czemu obecnie na medyków wylewa się fala hejtu, skoro mamy tak wspaniałych ludzi. Mam nadzieję, że oni to przeczytają. Wiem, że byli w pracy i wykonywali swoje obowiązki, ale tutaj wykazali się także wielką empatią - dodaje pani Iwona.

Nie znamy dnia ani godziny

Siewierzanka dodaje, że ratownicy niedługo po zdarzeniu spotkali jej córkę, którą pytali o stan zdrowia mamy. To również chwyciło panią Iwonę za serce. - To kompetentni i przesympatyczni ratownicy. Wobec tej fali ataków na medyków chciałam też przypomnieć, że tak naprawdę nie znamy dnia ani godziny i każdy może trafić pod opiekę służby zdrowia. Każdemu życzę, żeby do niego przyjechali ci trzej panowie, którym bardzo dziękuję za okazaną pomoc i troskę - podsumowuje swoją opowieść Iwona Machura.

Obejrzyj dokładnie

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera