"Mam prośbę o informację, ile kosztowałoby miesięcznie zamieszczenie baneru na portalu Forum Rodziców - chodzi o baner reformy programowej, w widocznym miejscu. Bardzo proszę o informacje, sprawa jest pilna" - napisała urzędniczka z MEN.
Zdumieni rodzice odpowiedzieli, że nie chcą żadnych ministerialnych reklam na swojej stronie internetowej.
"Po pierwsze, Forum Rodziców nie zajmuje się działalnością reklamową, a po drugie zarabianie na popularyzowaniu reformy, którą mocno krytykujemy, byłoby czystą hipokryzją" - piszą rodzice w portalu.
- Byliśmy w szoku. Sądziliśmy nawet, że to jakiś żart. Kiedy do nas dotarło, że jest to prawdziwa propozycja, napisaliśmy w odpowiedzi, że ze względu na rodzaj naszej działalności zamieszczanie takich reklam nie jest możliwe. Jeden z naszych forumowiczów napisał potem w komentarzu, co zresztą bardzo nam się spodobało, że moglibyśmy wykorzystać tę historię z listem i zaproponować transakcję wiązaną: my reklamujemy MEN, a oni nas. Gdyby jednak przyjrzeć się portalom, okazałoby się, że nasz odwiedza zdecydowanie więcej osób niż ministerialny - mówi Maja Majewska-Kokoszka z Forum Rodziców.
Na stronie internetowej zawrzało. "Normalnie Monty Python! W jakiej MEN musi być desperacji, by złożyć taką ofertę? Groteskowość tej sytuacji można ubrać bardziej obrazowo - reklama zakładów mięsnych na stronie dla wegetarian albo baner sklepów >dopalaczami< na stronie Monaru. Franz Kafka w polskim wydaniu" - komentuje jeden z internautów.
Kiedy poprosiliśmy ministerstwo o wyjaśnienia, otrzymaliśmy niejednoznaczną odpowiedź. "MEN nie wysyłało listu/prośby o zamieszczenie baneru. MEN nie nawiązał żadnej współpracy. MEN bada możliwości dotarcia z rzetelną informacją dotyczącą reformy programowej do internautów zainteresowanych tą tematyką" - napisał departament komunikacji społecznej.
Kiedy jednak MEN dostał treść prośby, która dotarła do Forum Rodziców, odpowiedź się zmieniła. Departament przyznał, że pytanie w tej sprawie zadane zostało wybranym portalom zajmującym się edukacją i oświatą. Baner ma być reklamą informacji, które można znaleźć m.in. na stronie MEN, w broszurach informacyjnych i podczas spotkań.
Rodzice nie kryją, że dziwi ich taka postawa, zwłaszcza, że właśnie odbyło się spotkanie, na którym nie dowiedzieli się niczego nowego. - Najpierw pojawił się jakiś mediator, który tłumaczył nam, że nie można pohukiwać ani chrząkać, kiedy nam się coś nie spodoba. Niewiele się dowiedzieliśmy, bo zamiast pani minister na pytania odpowiadały przedszkolanki z Katowic - opowiada Karolina Elbanowska z Akcji "Ratuj Maluchy".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?