Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto: Nie chcesz dzika? To zapłać 4 tysiące

Agata Grzelińska
Jaroslaw Jakubczak/Polska Press
Wrocławianie z Kleciny skarżą się na dziki grasujące na ogródkach działkowych. Zwierzęta niszczą ogrodzenie i uprawy. Z łatwością forsują siatkę, a potem wchodzą na grządki. Co na to miasta? Jak działkowcy chcą pozbyć się dzików, muszą sami zapłacić za ich odłowienie. Koszt? Prawie 4 tysiące złotych za jedno zwierzę.

- Wyżerają rośliny i sieją postrach. Ludzie boją się zostać na działce po zmroku. Jeszcze kilka lat temu było tu mnóstwo spacerujących matek z dziećmi, ludzi z psami, biegaczy, rowerzystów. Teraz jest pusto. Dziki przepędziły stąd większość ludzi - mówi Magdalena Zybura, prezes ROD „Dolinka”, który zrzesza 300 działkowców. - Od 2013 roku piszemy prośby o interwencję do urzędu miasta. Problem narasta, dzików przybywa.

Janusz Moszkowski pokazuje nieuprawianą działkę, na której dziki urządziły sobie legowisko. Dodaje, że zwierzęta mają swój matecznik na terenie nieużywanego stadionu przy ul. Skarbowców. Działkowcy postanowili wzmocnić ogrodzenie, zrezygnowali z uprawy ziemniaków, bo to przysmak dzików, zastanawiają się też nad chemicznymi odstraszaczami. - Ale wiadomo, że najlepiej byłoby dziki odłowić czy odstrzelić. W urzędzie miejskim nie możemy się tego doprosić, a sami nie zapłacimy za odstrzał, bo to kosztuje 3800 zł od sztuki. Na to nas nie stać - mówi prezes Magdalena Zybura.

Wojciech Tarkowski z wydziału środowiska i rolnictwa w magistracie informuje, że miasto wydaje decyzję o odłowie lub odstrzale „w przypadku szczególnego zagrożenia obiektów produkcyjnych i użyteczności publicznej” przez zwierzynę i robi to w porozumieniu z Polskim Związkiem Łowieckim. - Na terenach zamkniętych, niebędących miejskimi terenami ogólnodostępnymi, koszty związane z odłowem należą do wnioskodawcy - mówi.

Justyna Piechota, przewodnicząca zarządu osiedla Klecina, wyjaśnia, że dziki to problem całego osiedla, nie tylko działkowców. - Dopóki nie dojdzie do jakiejś tragedii, nikt nic z nimi nie zrobi - mówi Piechota. - Wiem od myśliwego, że jedyny skuteczny sposób na odstraszenie dzików to odstrzał.

Roman Rycombel, łowczy okręgowy z Polskiego Związku Łowieckiego we Wrocławiu, tłumaczy, że wprawdzie dziki odłowione i wywiezione 50 km poza miasto nie wrócą, jednak szybko na ich miejsce pojawią się nowe. Tym bardziej że Wrocław, gdzie jest dużo terenów zielonych, rzek i śmietników pełnych resztek jedzenia, jest bardzo atrakcyjny dla dzików.

- Mamy do czynienia ze zjawiskiem synurbanizacji, czyli przystosowaniem się dzikich zwierząt do warunków miejskich - mówi łowczy. - Dziki nie tylko nie boją się już ludzi, ale potrafią poruszać się po mieście: przechodzą przez ulice, podnoszą siatkę ogrodzenia, przewracają śmietniki.

Dziki szybko się rozmnażają, z czasem czują się zbyt pewnie i zaczynają utrudniać ludziom życie. Dodaje, że z odstrzałem sprawa nie jest wcale prosta. Nie wolno strzelać 100 m od zabudowań, a to jest wystarczająca przestrzeń dla dzików.

Działkowcy zastanawiają się nad zastosowaniem odstraszających środków chemicznych. Roman Rycombel przyznaje, że są one skuteczne, ale krótko. Dziki szybko orientują się, że sam zapach nie jest groźny.

- Chyba że jest połączony z odstrzałem. Dzik nie wejdzie na teren, który skojarzy mu się z odstraszającym zapachem i zagrożeniem - mówi łowczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Miasto: Nie chcesz dzika? To zapłać 4 tysiące - Gazeta Wrocławska