Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy regionu coraz częściej skarżą się na błędy medyczne. I domagają się odszkodowań

Agata Pustułka
123RF
Mężczyzna oparzył sobie rękę herbatą. Niby banał, ale sprawa zamieniła się w horror. Pacjent był leczony tak długo i nieudolnie, że skierowano go na... amputację. Chory nie mógł się pogodzić z "diagnozą" i - na szczęście - w innej placówce został szybko wyleczony. Od pierwszego szpitala domagał się 100 tys. złotych odszkodowania. Zaproponowano mu... 2 tys. zł! Sprawa trafiła do sądu. To tylko jeden z kilkuset przypadków rozpatrywanych przez Wojewódzką Komisję ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych w Katowicach.

Ostatnio liczba skarg wzrosła o 300 proc. - Od początku naszej pracy liczba spraw stale rośnie. Wiele z nich kończy się potem w sądzie, gdyż pacjenci nie są zadowoleni z finansowej rekompensaty proponowanej przez szpitale - wyjaśnia mecenas Przemysław Majdan, przewodniczący komisji.

Trzeba zmienić przepisy

Rzeczywiście, szpitale proponują śmiesznie niskie kwoty. Dlatego mec. Majdan uważa, że trzeba zmienić przepisy i zawrzeć wnich minimalną kwotę, jaką trzeba będzie wypłacić poszkodowanemu. Najwięcej skarg dotyczy błędów lub zaniedbań popełnionych podczas zabiegów ginekologicznych, zakażeń szpitalnych oraz operacji ortopedycznych.

Ok. 10 proc. skarg dotyczy spraw zakończonych śmiercią pacjenta. W statystykach Wojewódzkiej Komisji ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych coraz więcej spraw dotyczy także ginekologów. Do komisji trafiły przypadki, w których w konsekwencji doszło do trwałego okaleczenia i do śmieci dzieci wskutek niewłaściwego postępowania przy porodzie, m.in. niewykonania cesarskiego cięcia. Można powiedzieć, że kobiety, mimo przeciwwskazań, są zmuszane do porodu siłami natury.
Często pacjenci chirurgiczni są po operacji po raz drugi "otwierani", bo np. zapomniano przeliczyć użytych przy zabiegu narzędzi. Standardowo gros przypadków stanowią zakażenia, w tym zakażenia gronkowcem złocistym czy WZW C. Są trudne do udowodnienia, ale coraz częściej chorym udaje się uzyskać odszkodowanie.

- Najwyższe w zeszłym roku zapłacone odszkodowanie, co było efektem prac naszej komisji, wynosiło 50 tys. złotych za śmierć pacjenta. Żądanie rodziny opiewało na maksymalną ustawowo dopuszczalną kwotę, czyli 300 tysięcy zł. W dwóch sprawach szpitale uznały roszczenie w pełnej zawnioskowanej wysokości, tj. po kilkadziesiąt tysięcy - wyjaśnia przewodniczący komisji.

Szpitale płacić nie chcą

Jak dodaje Majdan, zwykle oferowane kwoty są znacznie niższe od żądanych, bo szpitale nie chcą płacić, albo jak tylko mogą, przedłużają wyjaśnienie skargi. Bywa że propozycje placówek są rażąco niskie. Jeden z pacjentów, który został nieskutecznie zoperowany w jednym szpitalu, postanowił wyleczyć się prywatnie w innym. Rachunek opiewał na 25 tys. zł. Szpital w ramach odszkodowania i zadośćuczynienia zaproponował mężczyźnie 15 tys. zł, choć wcześniej sam spartaczył sprawę.
- Dla wielu pacjentów skarga do komisji to sposób na zdobycie odszkodowania. Wolą komisję wojewody, bo nie wierzą już w sądy lekarskie, które zawsze wybronią kolegów - ocenia sytuację jeden z lekarzy.

Obecnie Komisja rozpatruje 77 spraw. Bardzo często pacjenci traktują ten etap swojej walki o odszkodowanie jak okazję do zgromadzenia niezbędnej dokumentacji. Za złożenie wniosku trzeba zapłacić 200 zł. Bywają jednak problemy ze znalezieniem biegłych, którzy nie chcą pracować za ok. 400 zł.

Poszkodowani idą do sądu

Wnioskodawcy coraz częściej odmawiają przyjęcia propozycji szpitali i zakładają sprawy w sądach - mówi Majdan.
A sądy żądają od komisji przekazania akt sprawy. - Przed komisją zostaje przeprowadzone postępowanie dowodowe. Ten materiał można potem wykorzystać w sądzie. Komisja żąda od szpitali dokumentów, o których pacjent lub rodzina nawet nie wiedzą, że istnieją. To znacznie ułatwia dochodzenie roszczeń przed sądem - wyjaśnia Majdan.

Zdaniem dr. Jacka Kozakiewicza, prezesa Śląskiej Izby Lekarskiej, liczba skarg rośnie, bo pacjenci coraz więcej wiedzą na temat działania komisji. Rosną też ich oczekiwania wobec służby zdrowia i lekarzy.

- Trzeba jednak rozróżnić błąd medyczny od działania niepożądanego czy powikłania, które występują niezależnie od działania lekarza - podkreśla.

Jak skarżyć krok po kroku

Odszkodowanie przed komisją wojewody. Oto poradnik:
Potrzebna opłata
Z wnioskiem o zbadanie sprawy może wystąpić pacjent lub jego przedstawiciel, bądź - w przypadku śmierci - spadkobiercy. Wniosek należy złożyć w ciągu roku od dnia, w którym pacjent zorientuje się, że jego zdaniem doszło do nieprawidłowości w leczeniu. Wniosek powinien zawierać m.in. uzasadnienie i ewentualne dowody dotyczące przebiegu zdarzenia medycznego oraz propozycję wysokości odszkodowania i zadośćuczynienia. Przy składaniu wniosku należy wnieść opłatę 200 zł.
Dokumentacja
Po złożeniu kompletnego wniosku komisja przekazuje go kierownikowi placówki medycznej i jej ubezpieczycielowi do rozpoznania i ustosunkowania się do niego. Placówka medyczna i jej ubezpieczyciel mają na to miesiąc. Gdy nie zajmą stanowiska w terminie - uznaje się, że przychylają się do wniosku. Wniosek wraz z załącznikami należy złożyć w 3 jednakowych egzemplarzach.
Odszkodowanie
Po przeprowadzeniu postępowania, komisja wydaje orzeczenie o zdarzeniu medycznym albo jego braku. W przypadku uprawomocnienia się orzeczenia, które jest korzystne dla poszkodowanego pacjenta, ubezpieczyciel placówki medycznej ma obowiązek przedstawienia propozycji wysokości zadośćuczynienia i odszkodowania. Pacjent może propozycję przyjąć lub odrzucić. Odrzucenie propozycji nie oznacza przekreślenia szans na uzyskanie świadczeń - pacjent może wszcząć postępowanie sądowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!