Siatkówczaka wykryto u chłopca niedługo po jego trzecich urodzinach. Szybko musiał zostać poddany chemioterapii. Mama Mikusia Agnieszka Smol często słyszała od polskich lekarzy, że jej synek może „najwyżej stracić oko”. Ale rodzice podjęli decyzję i walkę, żeby do tego nie dopuścić.
- Leczenie w Polsce może zakończyć się utratą oka. Utrzymuję kontakt z rodzicami dzieci chorych na siatkówczaka, którym udało się wyjechać na leczenia do USA! Niektórym z nich w Polsce wyznaczono już termin operacji usunięcia oka. W Stanach nikt nawet o tym nie mówi. Nam również obiecano uratowanie oczka Mikołaja. W Polsce nikt nie jest w stanie tego obiecać - komentowała Agnieszka Smol na początku roku.
Na leczenie u doktora Abramsona w Nowym Jorku trzeba było jednak zebrać aż ok. 1 mln zł. Oczywiście rodzina Mikusia nie dysponowała takimi środkami, dlatego 16 stycznia uruchomiła zbiórkę na ten cel. Liczne apele o pomoc poruszyły serca mieszkańców i przyniosły niesamowity skutek. Jeszcze przed końcem zbiórki udało się zebrać nawet większą kwotę. Pieniądze na leczenie gromadzono jednak dalej m.in. podczas koncertów charytatywnych zorganizowanych w Strzebiniu i nie tylko.
Nie przegapcie
- Najlepsze porodówki w województwie śląskim wybierają przyszłe matki
- Ostrzeżenie: te leki są wycofane ze sprzedaży w aptekach
- Najdroższe domy w województwie śląskim TOP 20. Poznaj ceny
- One rozgrzeją każdą publiczność! ZDJĘCIA
- Wojsko sprzedaje sprzęt. Co AMW ma w ofercie w maju 2019?
- Wstrząsający wypadek: Motocyklista zderzył się z samochodem
Pobyt i leczenie w USA
Dzięki hojności wielu osób, już w lutym Mikołaj wraz z mamą polecieli do Nowego Jorku, w którym spędzili ponad dwa miesiące. W międzyczasie odwiedził ich również ojciec chłopca i mąż pani Agnieszki. Wkrótce musiał jednak wracać do kraju, w którym zostali przecież bracia Mikusia.
- To był trudny czas dla mnie, ponieważ byłam sama z synem. Praktycznie większość czasu spędzaliśmy sami w mieszkaniu. Uważałam na to, żeby Mikuś nie złapał żadnego przeziębienia ani wirusa, ponieważ to skomplikowałoby ogólny plan leczenia. Ale udało się – mówi pani Agnieszka.
Na szczęście kosztowne leczenie okazało się bardzo skuteczne. Po kilkutygodniowej kuracji lekarz zapewnił, że jest szansa na uratowanie oka z zachowaniem użytecznego widzenia.
Walka z rozsiewem i guzem
Chłopiec miał zastosowane leczenie w postaci chemioterapii dotętniczej podawanej prosto do oka.
Oprócz tego dr Abramson użył lasera, żeby wyeliminować dużego guza.
- Małe odpryski tzw. rozsiew został zniszczony w 99% już po pierwszej chemioterapii. To był sukces, ponieważ nie często się to zdarza. Po trzeciej chemii rozsiew jest niemalże cały martwy – mówi Agnieszka Smol. - Teraz walczymy z dużym guzem, ponieważ jeszcze nie jest zwapniony i część guza pozostaje aktywna – przyznaje.
Leczenie więc trwa dalej. Młody strzebinianin musi pojawić się w Nowym Jorku 11 czerwca na kolejnej wizycie. Jego rodzice są pod wrażeniem jeśli chodzi o opiekę i podejście amerykańskiego personelu medycznego.
- Mamy 90 % szansy na zniszczenie nowotworu. Walczymy o pozostałe 10%. Niestety nigdy nie dostaniemy 100 %. Przed nami jeszcze wiele lat kontrolnych wizyt w Nowym Jorku. Już zawsze będziemy żyć w niepewności, jednak wiemy, że podjęliśmy najlepszą decyzję, decydując się na leczenie u dr Abramsona – zaznacza mama Mikusia. - Dziękujemy za pomoc i wsparcie oraz za każdy przekazany datek na leczenie naszego syna.
A my życzymy wytrwałości, cierpliwości i powodzenia w walce z nowotworem. Wierzymy, że „Miskuś rozrabiaka definitywnie wygoni w oka raka”.
Zobaczcie koniecznie
Zaskakująca wystawa STOP SMOG w Katowicach
Najciekawsze startupy na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?