Jak ustaliła Rzeczpospolita, samolot z Romanem S. na pokładzie wylądował w czwartek wieczorem na lotnisku Okęcie w Warszawie. Były funkcjonariusz plutonu specjalnego ZOMO został zatrzymany w Chorwacji i przekazany polskiej prokuraturze. Wystawiono za nim Europejski Nakaz Aresztowania za udział w pacyfikacji w kopalni „Wujek" w grudniu 1981 r.
Według ustaleń gazety Roman S. został zatrzymany już 17 maja na granicy chorwackiej, podczas podróży na wakacje. Na wniosek polskiej prokuratury i IPN, 6 czerwca został wydany w ręce polskich śledczych. Jest podejrzewany o udział w pacyfikacji w kopalni „Wujek". Prokuratura dysponuje m.in. raportem o użyciu broni przez byłego ZOMO-wca.
Nie przegapcie
- Bielizna erotyczna z Zabrza robi furorę na świecie ZOBACZCIE
- Najlepsze porodówki w województwie śląskim wybierają przyszłe matki
- Ostrzeżenie: te leki są wycofane ze sprzedaży w aptekach
- Najdroższe domy w województwie śląskim TOP 20. Poznaj ceny
- Wojsko dziś wyprzedaje używany sprzęt OFERTA CZERWIEC 2019
- Skąpo ubrana fanka wbiegła na murawę [ZDJĘCIA]
Wcześniej Roman S. ukrywał się na terenie Niemiec, zrzekł się też polskiego obywatelstwa. Europejskim Listem Gończym był poszukiwany od 2012 roku.
Czytaj również:
Wszyscy się bali, gdy strajkowała kopalnia Wujek ARCHIWALNE ZDJĘCIA, WIDEO, MAKIETA 3D
Pacyfikacja kopalni Wujek: Po 30 latach ujawnił się i mówi: Widziałem dramat na Wujku
Kopalnia Wujek 1981: Zomowcy zbyt szybko sięgnęli po broń. I poszli do więzienia
Zomowcy Roman S. (wcześniej Ratajczyk), a także Jan Prosowski z plutonu specjalnego ZOMO nigdy nie odpowiedzieli za pacyfikację kopalni Wujek w pierwszych dniach stanu wojennego. Wyjechali do Niemiec i otrzymali niemieckie obywatelstwo. Gdy katowicka prokuratura prowadziła śledztwo dotyczące śmierci dziewięciu górników, byli już nieuchwytni. Mimo starań strony polskiej nie objęły ich przepisy o ekstradycji. W Niemczech przestępstwa, które im zarzuciła polska prokuratura – udział w pobiciu górników z udziałem broni palnej – już się przedawniły.
Zobaczcie koniecznie
W Polsce obowiązuje wydane przez katowicki sąd postanowienie o ich tymczasowym aresztowaniu. Na tej podstawie list gończy wydał za nimi w 2004 roku prokurator katowickiego oddziału IPN. W Polsce bowiem czyny, które mieli popełnić, uznawane są za zbrodnię komunistyczną, dlatego nie są przedawnione. Obydwaj zomowcy są ścigani od 2012 rokuEuropejskim Nakazem Aresztowania.
Roman S., który w Niemczech przyjął nazwisko żony, bez wątpienia brał udział w tłumieniu strajków w kopalniach w stanie wojennym.
Pocisk, który ugodził górnika kopalni Manifest Lipcowy dzień przed pacyfikacją kopalni Wujek, mógł pochodzić z broni przypisanej m.in. do Romana S. Tak wykazały badania balistyczne.
Czy to właśnie Roman S. strzelał w Jastrzębiu? Nie jest pewne, bo według dokumentów katowickiego ZOMO tego dnia, kiedy milicja pacyfikowała kopalnię Manifest Lipcowy, Roman S. tłumił strajk w kopalni Staszic w Katowicach. Byli milicjanci robili wszystko, by zacierać za sobą ślady i wprowadzać organy ścigania w błąd.
W raporcie o zużyciu amunicji Roman S. przyznał się do oddania strzałów w kopalni Wujek. Czy to te strzały były śmiertelne - nie wiadomo. Sprawa śmierci górników była rozpoznawana trzy razy przez katowickie sądy, w latach 1993-2008, ale nigdy nie poznaliśmy, kto zabił.
Roman S. był starszym bratem Edwarda Ratajczyka, który służył w tym samym plutonie specjalnym ZOMO i odpowiadał przed sądem za śmierć górników z Wujka. Zmarł dzień przed tym, jak miał się stawić w więzieniu, by odbyć karę 3,5 roku pozbawienia wolności.
Bohdan Dzieciuchowicz o sosnowieckiej prowokacji Filipa Chajzera
TYDZIEŃ Informacyjny program Dziennika Zachodniego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?