Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistewicz: Zamachów nie powstrzymają antyterroryści, ale filozofowie, dziennikarze, politycy

Eryk Mistewicz
Eryk Mistewicz
Eryk Mistewicz Fot. Wojciech Barczynski / Polskapresse
Inwestowanie w służby specjalne i systemy kontroli jest niewystarczające w walce z terroryzmem - zamachy mogą powstrzymać filozofowie, historycy idei, socjologowie, dziennikarze i politycy. Tak uważa Eryk Mistewicz, medioznawca i szef kwartalnika "Nowe Media". Jego wpis na Twitterze wywołała falę komentarzy.

„Zamachów terrorystycznych nie powstrzymają w Europie antyterroryści. Ale filozofowie, historycy idei, socjologowie, dziennikarze i politycy” - pana wpis na Twitterze wywołała falę komentarzy.

Kontynuując tę opinię, wymieniłbym jeszcze liderów wspólnot wyznaniowych – zarówno chrześcijańskich, jak i muzułmańskich – dodałbym też myślicieli. Mam wrażenie, że w kwestiach związanych przeciwdziałaniem terroryzmowi za bardzo polegamy na technice, za dużo dywagujemy na temat ograniczeń technicznych, a za mało koncentrujemy się na myśleniu strategicznym, które w sposób głębszy i poważniejszy zastanowiłoby się nad modelem Europy, władz europejskich, nad tym czy obywatele Europy czują się bezpieczni i skąd się bierze poczucie braku tego bezpieczeństwa.

Przykład Nicei pokazał jedno – słabość przekonania, że jeśli będziemy dobrze pilnowali osoby, stanowiące potencjalne zagrożenie, że jeśli będziemy wszystkich kontrolowali, wprowadzimy bramki pirotechniczne, to w jakiś sposób ograniczmy ryzyko zamachów i zapewnimy bezpieczeństwo obywatelom.

Noc z czwartku na piątek w Nicei pokazała, ze bramki pirotechniczne i systemy ochronne są na nic, jeśli wjeżdża się w nie 27-toną ciężarówką. Dlatego uważam, że problem Europy leży o wiele głębiej. Problem Europy, to problem braku odpowiedzi na podstawowe pytania: jaka ma być Europa, dla kogo ma być Europa, czy jesteśmy otwarci na cały świat wszechogarniającej wiedzy, z którą mamy do czynienia na Bliskim Wschodzie i Afryce (nie tylko północnej, ale też środkowej), czy jesteśmy gotowi podzielić się z innymi – i na jakich warunkach - naszym bogactwem i spokojem. Tego myślenia wciąż nie ma. Po marcu 1968 roku dominuje myślenie totalnego otwarcia: „przyjeżdżajcie, dzielimy się z wami wszystkim, nie musicie respektować naszych praw, nie musicie respektować naszej tożsamości, nie musicie znać i respektować naszej historii, nie musicie śpiewać naszego hymnu, nie musicie mówić naszym językiem, nie musicie respektować naszych norm, dotyczących traktowania kobiet, osób starszych, zachowania w miejscach publicznych”. Jest za to myślenie: „Jeśli taka jest wasza wola, to możecie hodować owce w wieżowcu na 8 czy 9 piętrze, możecie traktować kobiety jako swoją własność”.

Stało się coś bardzo dziwnego z nami, Europejczykami. W tej chwili potrzebne jest nam myślenie, a nie ograniczenia techniczne. Ograniczenia techniczne są do obejścia, nigdy nie będą perfekcyjne, tylko sprawią, że świat zewnętrzny będzie chciał je przetestować i pokazać, że będzie lepszy w tej grze.

Mówi Pan o przewartościowaniu idei europejskich: przyjęcie postawy obronnej i odpowiadającej na ataki, których ofiarami się stajemy. Czy pana zdaniem terroryści nie nabiorą przekonania, że osiągnęli swój cel i w efekcie nie dojdzie do „wojny wszystkich ze wszystkimi”?

Ze zderzeniem cywilizacji już mamy do czynienia. Mamy do czynienia z absolutną wojną światów.

Osoby, które potencjalnie stanowią zagrożenie, są przez państwo francuskie katalogowane. Nagle okazuje się, że głos podnoszą obrońcy praw człowieka i mówią, że nie można katalogować osób, które przyjechały ostatnio np. z Syrii czy Iraku, bo to jest naruszenie ich praw. Zaś w momencie, gdy dochodzi do zatrzymania takiej skatalogowanej osoby np. po godz. 23, okazuje się, że o tej porze nie działają systemy analiz, które mają przerwę od godz. 22 do 8. Technika nie jest w stanie rozprawić się z tym problemem. Tego problemu nie jest w stanie rozwiązać także nasze podejście do demokracji i praw obywatelskich.

Mam wrażenie, że jesteśmy otwarci na uderzenie i łatwo je przyjmujemy. Nie potrafimy natomiast powiedzieć: „takie są nasze reguły, takie są nasze zasady. Jeśli chcecie te zasady respektować, bardzo proszę, jesteście mile widziani, ale musicie przejść np. roczny okres próbny. Po upływie tego roku powiemy wam czy sąsiedzi, władze gminny, zaakceptowały wasze przybycie. My jesteśmy u siebie i jeśli chcecie być u nas, to musicie zaakceptować to, że szanujemy kobiety, to, że ustępujemy miejsca starszym osobom w autobusach, to, że nie krzyczymy w miejscach publicznych, to, że nie ma w nas zachowań agresywnych”.

Jeśli po tym czasie mikrospołeczność danego osiedla uznałaby, że taka rodzina się nie sprawdziła, to powinna wrócić do swojego kraju. Przez ten rok powinniśmy obserwować czy takie osoby uczą się naszego języka, przyjmują wzorce kulturowe i zachowania, czy interesuje ich historia naszego kraju. To są czasami proste sprawy, ale trzeba o tym rozmawiać. To nie jest tak, że ja czy ktokolwiek inny ma gotowe reguły i rozwiązania. Mówię o tym, żeby odrzucić przekonanie, iż wystarczy inwestować w służby specjalne, w bramki pirotechniczne, w systemy kontroli, aby uchronić się przed zamachami.
Jak pan ocenia funkcjonowanie służb francuskich?

Mam wrażenie, że Francuzi skupili się na Euro. Na czas Mistrzostw Europy podjęli – korzystając również z uprawnień stanu wyjątkowego – szereg decyzji, które sprawiły, że duża część podejrzanych nie mogła znaleźć miejsca, gdzie mogłaby dokonać ataku. W związku ze stanem wyjątkowym prawa obywatelskie zostały zredukowane. Byłem na kilku meczach i widziałem jak funkcjonowały zabezpieczenia, a działały w sposób profesjonalny.

Pamiętajmy, że czymś innym jest działanie służb specjalnych, bezpieczeństwa, policji, żandarmerii, pirotechników, a czym innym jest podstawa. Według mnie tą podstawą jest nierozwiązany i coraz większy problem imigracyjny. Przy pierwszym, drugim, piątym zamachu możemy mówić, że to nie ma nic wspólnego z problemem imigracyjnym, że to przypadek, że zamachu dokonał Tunezyjczyk czy mieszkaniec innego kraju Maghrebu. Za chwilę ruszy fala informacji, że zamachowiec z Nicei był osobą, która od wielu lat funkcjonowała we Francji. Tylko, że jest to zamazywanie rzeczywistości.

Prawdziwym obrazem jest to, że mamy do czynienia z wojną cywilizacyjną, że mamy do czynienia z niemożnością obrony prawa człowieka przez Europejczyków. Jeśli rezygnujemy z choinki, która stała przed katedrą Notre Dam od 300 lat, aby w ten sposób nie wadzić nikomu i nie naruszać czyiś odczuć religijnych, to to jest nasz największy błąd. To są ludzie, którzy przyjeżdżają do nas, więc muszą uszanować nasze zwyczaje.

Rozmawiała: Kamila Rożnowska

*Transformersy zniszczą Katowice. Tak to ma wyglądać ZDJĘCIA
*Miss Polski 2016 OTO FINALISTKI Zobacz zdjęcia
*Wakacje za granicą: Tych krajów unikaj i nie jedź. MSZ ostrzega. Są zaskoczenia
*Najlepsze baseny w województwie śląskim [TOP 10 BASENÓW]
*W pełni wyposażone mieszkanie w centrum Katowic może być Twoje! Dołącz do graczy loterii "Dziennika Zachodniego"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!