Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moje werble traktuję jak oryginalne dzieła sztuki

Jacek Drost
Jacek Drost
Marcin Widera, bielski rzeźbiarz i metaloplastyk, robi instrumenty muzyczne. Na wykonanych przez niego werblach gra m.in. perkusista znanej grupy Lao Che

Czym się pan zajmuje?
Jestem rzeźbiarzem, metaloplastykiem, interesuje mnie kowalstwo artystyczne, a jednocześnie pasjonuje mnie gra na perkusji - dawniej grałem w kilku zespołach metalowo-rockowych na Śląsku, teraz, jak mam czas, trochę grywam z przyjaciółmi. Tak więc staram się to wszystko łączyć, robiąc między innymi instrumenty perkusyjne.

Jak się to zaczęło?
Temat instrumentów muzycznych - werbli, bo to serce zestawu perkusyjnego - chodził za mną od dawna.
Myślałem o instrumentach drewnianych, próbowałem je robić, ale nie bardzo mi to szło. W 2010 roku stwierdziłem, że nie ma sensu kombinować z drewnem. Skoro jestem metaloplastykiem, otwieram warsztat metaloplastyczny, więc powinienem skupić się na zupełnie innym tworzywie - metalu.

Pierwszy instrument ciężko było zrobić?
Tak. Nie miałem w ogóle doświadczenia, oprócz tego, że kiedyś przeprowadziłem renowację swojego zestawu perkusyjnego. Przez jakiś czas pracowałem jednak w hurtowni instrumentów muzycznych w Bielsku-Białej. To było cenne doświadczenie - miałem okazję wszystko dokładnie pooglądać. Sporo także czytałem na ten temat.
Pierwszy werbel pozostawiał wiele do życzenia, ale wyszedł na tyle obiecująco, że stwierdziłem, iż warto to kontynuować. Drugi i trzeci - po poprawieniu błędów dotyczących na przykład rozmiaru - to był już duży krok do przodu, dzięki czemu mogłem się jakoś zareklamować i sprzedać parę instrumentów kilku poważnym muzykom.

Jakim?
Jeden trafił do Michała Jastrzębskiego, perkusisty Lao Che. Michała poznałem, kiedy pracowałem w hurtowni instrumentów. Jak miałem gotowe pierwsze werble, wiedziałem, że powinienem się z nim skontaktować, bo ma on duże doświadczenie, jest znany w środowisku i kolekcjonuje instrumenty perkusyjne. Obejrzał mój, przetestował i zamówił dla siebie. Na ostatniej płycie Lao Che "Dzieciom" jeden z utworów jest nagrany na moim werblu. Kolejne - mosiężny, stalowy i z tytanu - trafiły do znanego muzyka sesyjnego Łukasza Dmochewicza. Przymierzam się do zrobienia dla muzyków z Riverside i Oberschlesien.

Długo trwa robienie takiego werbla?
Jeśli to jest mój instrument od początku do końca, to zwykle od fazy planowania do wykonania trwa trzy miesiące. Ale na przykład muzyk z Oberschlesien chce mieć coś wyjątkowego, więc kombinujemy już od czterech miesięcy. Wszystko trwa długo, bo moje werble traktuję jako rzeźby, które mają dobrze brzmieć.

Są dużo droższe od dostępnych w sklepach?
Werble w sklepach kosztują od 300 do 3 tys. złotych i więcej. Moje zaczynają się od 1,5 tysiąca złotych, bo to ręczna robota.

Czym różnią się od tych w sklepach?
Są wyjątkowe pod względem wykonania. Jeszcze nie zdarzyło się, żebym zrobił dwa podobne werble. Nie jest to możliwe. Brzmienie zależy natomiast od tego, jakiego użyję materiału: stali, mosiądzu, włókna szklanego czy tytanu.

Metaloplastyka to dochodowe zajęcie?
Ze zleceniami różnie bywa, ale cały czas coś robię i wierzę, że to przyszłościowa dziedzina.
Rozmawiał JACEK DROST


*Pod Wałbrzychem odkryto podziemne miasto. Złoty pociąg będzie wydobyty ZDJĘCIA
*Nowy Supersam w Katowicach zaprasza na wielkie otwarcie
*Uchodźcy z Syrii już na Śląsku. Rodziny mieszkają w Chorzowie
*Tak się okrada w sklepie. Uważajcie na zakupach WIDEO Z MONITORINGU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!