Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Monika Rosa nie poparła podwyżki wynagrodzeń dla posłów, premiera i prezydenta. "To nie jest dobry czas na podwyżki"

Bartłomiej Romanek
Bartłomiej Romanek
Monika Rosa uważa, że pandemia nie jest odpowiednim momentem na podnoszenie płac parlamentarzystom i samorządowcom
Monika Rosa uważa, że pandemia nie jest odpowiednim momentem na podnoszenie płac parlamentarzystom i samorządowcom Piotr Smolinski
Posłowie wyraźną większością głosów przyjęli ustawę przewidującą wzrost wynagrodzeń dla parlamentarzystów i samorządowców. Za ustawą głosował 386 posłów, przeciwko było 33 parlamentarzystów, a 15 z nich wstrzymało się. Ustawa miała poparcie wszystkich klubów parlamentarnych, ale w każdym z nich poza klubem PiS byli posłowie, którzy głosowali przeciwko ustawie. Wśród nich była m.in. posłanka Koalicji Obywatelskiej, Monika Rosa. - To nie jest dobry czas na podwyżkę - mówi nam posłanka Rosa.

Tylko 33 posłów zagłosowało przeciwko ustawie w sprawie podwyżek dla premiera, prezydenta, posłów i samorządowców.

Przeciwko podwyżce głosowali: Tomasz Aniśko, Cezary Grabarczyk, Klaudia Jachira, Monika Rosa, Franciszek Sterczewski, Michał Szczerba, Małgorzata Tracz, Urszula Zielińska, Tomasz Zimoch (Koalicja Obywatelska), Magdalena Biejat, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Daria Gosek-Popiołek, Maciej Konieczny, Paulina Matysiak, Adrian Zandberg, Marcelina Zawisza (Lewica), Jolanta Fedak, Paweł Kukiz, Paweł Szramka, Agnieszka Ścigaj, Stanisław Tyszka, Stanisław Żuk (Koalicja Polska PSL-Kukiz'15), Konrad Berkowicz, Krzysztof Bosak, Grzegorz Braun, Artur Dziambor, Krystian Kamiński, Janusz Korwin-Mikke, Jakub Kulesza, Dobromir Sośnierz, Krzysztof Tuduj, Michał Urbaniak oraz Robert Winnicki (Konfederacja).

Nie przeocz

Skala podwyżek jest wysoka. Prezydent Andrzej Duda będzie mógł liczyć na dwukrotnie wyższą pensję, a jego małżonka w ogóle po raz pierwszy będzie mogła otrzymywać wynagrodzenie.

W przypadku posłów wynagrodzenie wzrośnie z 8 tysięcy do 12,6 tys. zł, a więc o ponad 50 procent.

Jedną z posłanek, która zagłosowała przeciwko podwyżce jest Monika Rosa. - Uważam, że to nie jest dobry czas na podwyżki, powinniśmy zachować wstrzemięźliwość. Podwyższanie płac teraz, kiedy ludzie tracą pracę, mają obniżone wynagrodzenia, a firmy upadają nie jest dobrą decyzją - mówi Monika Rosa, która dodaje:

Musisz to wiedzieć

- Uważam, że podjęta w poprzedniej kadencji ustawa o obniżeniu płac, w tym obniżeniu płac samorządowcom nie była dobra, ale to nie jest dobry czas na podwyższanie płac - mówi nam Monika Rosa.

W klubie Koalicji Obywatelskiej w sprawie podwyżek pensji nie było dyscypliny partyjnej, a jedynie rekomendacja. Koleżanka Moniki Rosy, Barbara Nowacka uważa, że zmiany systemowe dotyczące systemu wynagradzania są potrzebne.

"Poparliśmy podwyżki, gdyż uważamy, że zmiany systemowe w wynagradzaniu osób sprawujących funkcje publiczne są niezbędne. Kraj, w którym wiceminister finansów zarabia 7 tys. zł, a firmy mogą sobie kupić dowolnego posła czy radnego za 2 tys. zł miesięcznie, to kraj galopujący w stronę korupcji" - twierdzi Nowacka i dodaje:

"Kapitał polityczny na tej sytuacji zbijają zaś populiści. My nie jesteśmy populistami. Uważamy, że sprawne państwo to państwo z transparentnym finansowaniem partii i zarobkami powiązanymi wskaźnikowo. Jego elementem jest przejrzysty system wynagrodzeń urzędników państwowych i osób sprawujących funkcje publiczne. I to jest właśnie wprowadzane."

Posłowie z województwa śląskiego tłumaczą

Andrzej Szewiński, parlamentarzysta z Częstochowy, zwraca uwagę na fakt, że podwyżki obejmą ponad 4 tysięcy samorządowców z całej Polski.

- W poprzedniej kadencji samorządowców dotknęły obniżki, które sprawiły, że doszło do niezdrowej sytuacji, w której kierownicy jednostek podległych gminom lub prezesi spółek zarabiali dwa razy więcej niż prezydencji czy burmistrzowie miast - mówi poseł Szewiński, który przed objęciem mandatu posła był samorządowcem - pełnił funkcję wiceprezydenta Częstochowy.

Natomiast jego koleżanka z poselskich ław, była wiceminister finansów Izabela Leszczyna wymienia w sumie sześć powodów dla uzasadnienia podwyżek.

- Po pierwsze powiązanie wynagrodzeń osób zarządzających państwem (władzy ustawodawczej i wykonawczej) z gospodarką, czyli uzależnienie wynagrodzenia tych osób od przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej z roku poprzedniego jest sensownym rozwiązaniem. Podobny mechanizm powinien być stosowany przy określaniu płacy minimalnej, która musi być związana z sytuacją gospodarczą państwa, tzn. rosnąć proporcjonalnie do wynagrodzenia przeciętnego, a nie do chęci wygrania wyborów przez Jarosława Kaczyńskiego - tłumaczy Izabela Leszczyna, dodając:

- Po drugie fakt, że przez 8 lat rządów Platformy Obywatelskiej zarobki ww. osób nie wzrosły ani o 1 zł, a członkom rządu nie wypłacano żadnych nagród(!), spowodował, że aby zatrzymać w rządzie ekspertów-niepolityków trzeba było sztucznie tworzyć dodatkowe stanowiska, poza tzw. R-ką, czyli rządem, żeby pensją choć trochę konkurować z wynagrodzeniem na rynku. Rząd PiS-u z kolei, dbał bardziej o siebie, niż o ekspertów, więc wymyślił nagrody pod stołem. Taka mętna woda nie sprzyja transparentności, która jest warunkiem dobrego rządzenia państwem, alternatywą jest albo dalsza pauperyzacja klasy rządzącej, albo podniesienie wynagrodzeń w drodze ustawy - twierdzi posłanka Leszczyna.

Izabela Leszczyna dodaje, że czas na podwyżki nie był fortunny, ale podkreśla, że wynagrodzenia w Polsce nie powinny zależeć od kaprysu Jarosława Kaczyńskiego, który sprawił, że w poprzedniej kadencji uległy one obniżeniu, a decyzja ta w odniesieniu do samorządowców była krzywdząca.

- Wynagrodzenie posła, które netto wynosi 5,6 tys. zł powoduje, że o tę zaszczytną funkcję niekoniecznie chcą ubiegać się osoby z dorobkiem zawodowym i kompetencjami, które gwarantują merytoryczną pracę. Wiem, bo w ub. roku zachęcałam do startu pracowników uczelni, prawników, lekarzy, bez skutku, choć byli zwolennikami PO i rozumieli, że trzeba zrobić wszystko, by odsunąć PiS od władzy. Mamy za to w sejmie coraz więcej osób, których jedynym doświadczeniem zawodowym jest działalność w partyjnej młodzieżówce, a to chyba za mało - mówi Izabela Leszczyna.

Na jakie podwyżki będą mogli liczyć prezydent, premier i parlamentarzyści?

  • prezydent: 25 981 zł (dotychczas 12,6 tys. zł)
  • pierwsza dama: 18 tys. zł (dotychczas bez pensji)
  • marszałkowie Sejmu i Senatu: 21 984 zł (dotychczas 14 tys. zł)
  • wicemarszałkowie Sejmu i Senatu: 17 987 zł (dotychczas 12 tys. zł)
  • premier: 21 984 zł (dotychczas 11 tys. zł)
  • ministrowie: 17 987 zł (dotychczas 10,1 tys. zł)
  • wiceministrowie: 16 988 zł (dotychczas 8 tys. zł)
  • wojewodowie: 14 989 zł(dotychczas 11-12 tys. zł)
  • wicewojewodowie: 12 990 zł(dotychczas 11 tys. zł)
  • posłowie i senatorowie 12 600 zł (dotychczas 8 tys. zł)

*Wszystkie kwoty brutto

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera