Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Musioł: "Baba z jajami", czyli ile zarabiają piłkarze

Męski punkt widzenia
Izabella Łukomska-Pyżalska
Izabella Łukomska-Pyżalska ARC Głos Wielkopolski
Izabella Łukomska-Pyżalska, prezes Warty Poznań, napisała prawdę o mentalności i zarobkach polskich piłkarzy. Inni prezesi wolą "liczyć i płakać".

Prezes pierwszoligowego śląskiego klubu powiedział mi kiedyś, że największe wrażenie zrobiły na nim zarobki jego zawodników. - Dostałem je, gdy objąłem stanowisko. I stwierdziłem, że nagłówek nie powinien brzmieć "listy płac" tylko "licz i płacz". No, ale co miałem zrobić? Liczę więc i płaczę - opowiadał świeżo upieczony szef klubu.

Jednak nie od dziś wiadomo, że gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. I rzeczywiście: Izabella Łukomska-Pyżalska, była modelka, słynąca z rozbieranych sesji dla męskich magazynów, a obecnie prezes Warty Poznań, pokazała kto tak naprawdę w tym środowisku ma jaja.

I wydała oświadczenie, pisząc m.in. "Mam dosyć patrzenia i wydawania pieniędzy na nieudolną drużynę, której stworzyłam idealne warunki do pracy. Zawodnicy nie doceniają wypłat na czas, możliwości korzystania z usług rozbudowanego sztabu trenerskiego czy odbywania dodatkowych indywidualnych treningów, dostępności odżywek, posiłków w klubie i zagranicznych obozów przygotowawczych" oraz "Od dnia mojego pojawienia się w Warcie, zawsze dziwiło mnie podejście piłkarzy do zawodu i swoich zarobków. Polska piłka jest niesamowicie przepłacana. Jeden z moich piłkarzy powiedział, że ledwo jest w stanie wyżyć za 4 tysiące złotych miesięcznie, w wieku 21 lat nie mając rodziny, dysponując opłaconym mieszkaniem". Zauważyła też, że "Spoglądając w przeszłość, można dojść do wniosku, że niezależnie od posiadania sponsora lub jego braku, miejsce Warty w tabeli I ligi jest podobne".

Jak sama podliczyła, z kieszeni prywatnej oraz swojej firmy w ciągu dwóch lat wydała na Wartę 20 milionów złotych. Uznała więc, że czas powiedzieć "dość" i postanowiła definitywnie zakręcić kurek z pieniędzmi.

Jestem pewny, że podkładając w miejsce Warty nazwę dowolnego śląskiego klubu, treść listu byłaby podobna. Ale nasi prezesi i właściciele klubów wciąż wolą płakać niż trzasnąć pięścią w stół. A dlaczego? Bo już wiele lat temu od ówczesnego prezesa Ruchu Chorzów usłyszałem "najlepszym wyjściem byłoby wprowadzenie limitu zarobków na zespół, tak jak w NBA czy w NHL. I nawet był taki pomysł, ale umarł. Dlaczego? Bo wszyscy wiedzą, że jak ja nie dam, to inny da, choćby pod stołem. A mnie zostaną odpadki i spadnę z ligi".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!