Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Musioł: Czy naprawdę stęskniliście się za polską ekstraklasą?

Rafał Musioł
Jeśli pierwszy mecz Legii Warszawa w przedpokoju Ligi Mistrzów potraktować w kategorii przystawki, to tak naprawdę strach się bać. Polska piłka leży na łopatkach, mistrz Polski, do którego należy absolutna sportowo-finansowa dominacja, kopie się po czole w starciu z wielbicielami Guinnessa, trzeci na mecie poprzedniego sezonu Ruch kompromituje się organizacyjnie jeszcze przed wyjściem na boisko przeciwko amatorom z Liechtensteinu, poziom brazylijskiego mundialu od nadwiślańskiej kopaniny dzielą lata świetlne, a kibice zastanawiają się, czy reprezentacji uda się strzelić chociaż jedną bramkę w starciu z Gibraltarem i czy z Niemcami nie lepiej przegrać walkowerem, bo to w końcu tylko trzy gole.

Tymczasem już dziś w Bielsku-Białej nastąpi inauguracja nowego sezonu ekstraklasy. Niektórzy jednak już go zaczęli – w Bydgoszczy kibole wybili szyby w mieszkaniu właściciela klubu, który wpompował w rzekomo ich ukochany klub pieniądze, co przełożyło się na zdobycie Pucharu i Superpucharu Polski oraz start w Lidze Europejskiej, w Myślenicach wymazali ośrodek treningowy Wisły obraźliwymi dla jej władz hasłami, w Estonii policja aresztuje awanturująych się szalikowców Lecha, na Śląsku wojewoda rozważa zamknięcie stadionu Ruchu (tego bez trawy) za zachowanie fanów podczas ostatniego meczu poprzedniego sezonu, a po prezentacji Podbeskidzia jeden z piłkarzy w stanie euforii spowodowanej zapewne zbliżającym się meczem walnął samochodem w latarnię.
Obraz jest, jaki jest i niewiele mu pomoże pudrowanie i zaklinanie rzeczywistości. A jednak za ligą się tęskni i jednak tej ligi, gdy jej nie ma, brakuje. Tym razem piłkarskie wakacje były wyjątkowo krótkie, w dodatku wypełnione emocjami mun-dialowymi, więc ekstraklasa wraca właściwie znienacka i z marszu. Brazylijskie wydarzenia mocno przykryły także giełdę transferową, więc kibice z tym większym zainteresowaniem oczekują na efekty sprinterskich działań prezesów.
Sporo działo się jednak także wokół samych rozgrywek. O ile ich system pozostał bez zmian w porównaniu z poprzednim rokiem, to doszło do istotnych zmian w zasadach finansowania. Główną różnicę stanowią wpływy z praw telewizyjnych. Dotychczas największy kawałek tortu ściągały kluby najczęściej pokazywane w najlepszym czasie antenowym – za każdy taki mecz obie strony dostawały po blisko 100 tysięcy złotych. Teraz ten element z rozliczeń zniknie. W myśl nowych rozwiązań 60 procent z całej puli przeznaczonej na sezon zostanie podzielone równo pomiędzy całą szesnastkę, a 40 w zależności od miejsca w tabeli zajętego w poprzednich rozgrywkach. W praktyce oznacza to, że najlepsze ekipy sezonu 2013/14 dostaną za niego podwójną premię. I o to, czyli o kasę, w tej całej piłce chodzi.
Pamiętajmy jednak, że gdy się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Spróbujmy więc tę naszą ekstraklasę lubić. Myślicie, że się da?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!