- Wy to już macie za sobą, na nas przyjdzie czas we wtorek - wieszczył Igor, oglądający ze mną mecz z Czechami w hotelowej restauracji. - Nie ma, k..., szans - stwierdził poprawną, acz mało literacką polszczyzną. - Bo nie dość, że z Anglią, to w tym przeklętym Doniecku.
Tak samo jak Igor myśli większość Ukraińców, którzy z euforii związanej ze zwycięstwem nad Szwecją przebudzili się pod lodowatym francuskim prysznicem. I wrócili do normy, o której pisałem w jednej z pierwszych korespondencji: niewiary w zespół Olega Błochina. Krótko mówiąc, znów czekają na cud, a przy okazji nauczyli się najbardziej polskiej z polskich sportowych pieśni, czyli tej, że nic się nie stało.
Tymczasem jednak się stało, bo Euro zamienia się w imprezę, z której gospodarze wychodzą, zanim na dobre się rozpoczęła. I chociaż Ukraińcy swoją szansę jeszcze mają, to na ulicach Lwowa i Kijowa już pada pytanie: co dalej? Pytanie podszyte obawą, bo scenariuszy jest mnóstwo. Od kontynuowania dobrej zabawy, poprzez nagłe zobojętnienie, po wybuch niebezpiecznej frustracji.
Igor obstawia wariant optymistyczny, twierdzi, że dla Ukrainy te mistrzostwa od początku nie były oparte na sporcie, a na poczuciu otrzymania szansy na zbliżenie się do Zachodu. Dyskutujemy o tym jeszcze długo w nocy. Wreszcie dochodzimy jednak do wniosku, że dopóki piłka w grze...
WSZYSTKO O EURO 2012 NA DZIENNIKZACHODNI.PL W NASZYM SERWISIE SPECJALNYM
*Euro 2012 w DZ: eksperci typują wyniki meczów, wywiady z gwiazdami, strefa kibica
*Nowy podział Śląska: koniec woj. opolskiego i śląskiego, wspólne górnośląskie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?