Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na meczu GieKSy z Odrą oberwał nawet Blaszok

Rafał Musioł
Katowiczanie stworzyli sobie mnóstwo strzeleckich sytuacji, ale aż do 69 minuty seryjnie je marnowali
Katowiczanie stworzyli sobie mnóstwo strzeleckich sytuacji, ale aż do 69 minuty seryjnie je marnowali arkadiusz ławrywianiec
Już do siedmiu wzrosła seria kolejnych spotkań bez porażki GKS Katowice. Na ten bilans składają się trzy zwycięstwa i cztery remisy, a najświeższą pozycją na liście jest sobotnia wygrana nad Odrą Wodzisław.

Ten imponujący dorobek może jednak nieco dziwić, gdy spojrzy się na grę ekipy Wojciecha Stawowego. Przedostatni występ na Bukowej - pomimo pokonania Polkowic - zakończył się gwizdami i buczeniem kibiców, natomiast ostatni upłynął pod znakiem wybuchów śmiechu, tym bardziej słyszalnych, że w ramach protestu przeciwko działaniom rządu w wojnie z kibolami nie prowadzono normalnego dopingu. Nawiasem mówiąc po raz kolejny sprawdziła się nasza teoria, że zespoły gospodarzy osiągają najlepsze wyniki przy pustych lub milczących trybunach.

Ale do rzeczy. Trudno się dziwić rozbawieniu widzów sobotniego spotkania, skoro katowiczanie dali popis nieprawdopodobnej indolencji strzeleckiej. Dość powiedzieć, że Janusz Dziedzic stojąc trzy metry przed pustą bramką trafił w słupek, a Michał Zieliński z 20 metrów ostrzelał... Blaszoka, czyli trybunę ustawioną równolegle do linii bocznej. Temu drugiemu zdarzyło się też wyjście sam na sam z bramkarzem Odry, tyle, że bez piłki... Trudno się więc oprzeć wrażeniu, że największy wkład w ostatnie sukcesy ma Jacek Gorczyca, który znów bronił na wysokim poziomie, chociaż pracy miał niewiele, bo wodzisławianie prezentowali się bardzo słabo.

Kluczowym momentem była 69 minuta: najpierw Łukasz Skrobacz dostał czerwoną kartkę, a potem Piotr Plewnia z podyktowanego za to przewinienie rzutu wolnego dośrodkował w taki sposób, że piłka wpadła do siatki.

W tym czasie trener Jarosław Skrobacz bił brawo arbitrom. - Chodziło mi o technicznego. Od dłuższego czasu dopominałem się o zmianę, ale z niezrozumiałych powodów wciąż jej nie sygnalizował. A miał zejść Łukasz. No i zszedł, tyle, że za kartkę - opowiadał szkoleniowiec.

Żeby było zabawniej do strzelenia bramki, może zasugerowany wypowiedzią spikera, przyznał się... Dziedzic. Śmiesznie było też w 79 minucie, gdy o piłkę walczyli dwaj katowiczanie, ale tę akurat akcję całkiem na serio wykończył Zieliński.

A na koniec, też na poważnie, czerwoną kartkę dostał Plewnia, co jednak Odrze w niczym pomóc już nie mogło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!