Spis treści
- Historia zabytkowego dworca w Rudzie Śląskiej
- "Były fundusze do wzięcia, marniejący zabytek i najważniejsze - pomysł"
- "Na początku było słowo. Brzmiało ono "Chebzie". Następne brzmiały "że co???"
- Wysiadają z pociągu, łapią książkę i wsiadają do następnego
- Poczekalnia to czytelnia i kawiarnia w jednym
- "Wgryźliśmy się w historię tego miejsca"
- "Mamy być z czego dumni - słowo Ślązak będzie zawsze z dużej litery"
Historia zabytkowego dworca w Rudzie Śląskiej
1976 rok. Na TVP leci uwielbiany przez ówczesnych widzów serial "Daleko od szosy". Wszyscy bacznie śledzą losy Leszka Góreckiego, chłopaka mieszkającego w niewielkiej wiosce, który marzy, aby zostać kierowcą. Poznaje Bronkę, najładniejszą dziewczynę we wsi. Mimo to twierdzi, że tam "nie ma odbicia" i musi coś zrobić ze swoim życiem. Postanawia wyjechać na Śląsk. Oczom widzów ukazuje się Dworzec na Chebziu - dzielnicy, która była kiedyś komunikacyjnym centrum całej aglomeracji. To właśnie wtedy dworzec przeżywał prawdziwy renesans.
- Wszystkim nadal kojarzy się to miejsce z tym serialem - przyznaje Joanna Katarzyna Filipiak, kierowniczka w Stacji Biblioteka, która powstała na terenie dworca.
Dopóki trwało śląskie "American dream", zarówno serial, jak i sam dworzec były na czasie - przez to miejsce, tak jak było pokazane to w telewizji, przewijał się tabun ludzi, którzy szukali na Śląsku lepszej przyszłości.
Z czasem jednak, chociaż dworzec nadal pełnił swoją funkcję, zaczął stawać się ruiną...
"Były fundusze do wzięcia, marniejący zabytek i najważniejsze - pomysł"
Można powiedzieć, że to miejsce uratowały - o ironio - szkody górnicze. Dokładnie 14 września 2017 roku Ruda Śląska ogłosiła projekt „Stacja Biblioteka”, która na zawsze miała zmienić (i zmieniła) jego oblicze. Centralna biblioteka na Wirku potrzebowała nowego budynku, a ruiny dworca renowacji.
- Na Wirku, między dwiema ścianami szczytowymi przechył wynosił ponad półtora metra. Czytelnicy zataczali się nam na korytarzach - wspomina Joanna Katarzyna Filipiak. - Pracowałam od początku w tym budynku. Przechylał się razem ze mną. Nie czułam tego, do momentu, kiedy wychodząc z czytelni zauważyłam, że idę śmiesznymi kroczkami. Okazało się, że po prostu kompensowałam przechył! Odchylałam się do tyłu, żeby nie polecieć na twarz. Czytelnicy mieli za to problemy z błędnikiem - opowiada.
Jak przyznaje, czasem wszystkim w bibliotece robiło się "naprawdę gorąco".
- Był kiedyś taki wstrząs, że budynek przesunął się w stronę ulicy. Zastanawiałam się wtedy czy wytrzyma, czy wszystko zaraz poleci mi na głowę. Wytrzymał. Dzielny był - opowiada.
Mimo że budynkowi na Wirku odwagi nie brakowało, było wiadomo, że to są już jego ostatnie tchnienia.
- Były fundusze do wzięcia, marniejący zabytek i najważniejsze - pomysł - mówi Joanna Katarzyna Filipiak.
"Na początku było słowo. Brzmiało ono "Chebzie". Następne brzmiały "że co???"
"Na początku było słowo. Brzmiało ono "Chebzie". Następne brzmiały "że co???" A jednak! - czytamy w aperiodyku informacyjnym Miejskiej Biblioteki Publicznej w Rudzie Śląskiej "Stacja Biblioteka Press", który leży przed recepcją.
Ruda Śląska postanowiła wykupić obiekt od PKP. Transakcja miała miejsce w ostatnich dniach 2016 r. i kosztowała rudzki samorząd blisko 1 mln zł. Prace budowlane wynosiły 9,8 mln zł, z czego 7,9 mln zł stanowiło dofinansowanie ze środków unijnych w tym m.in. przyznane w ramach konkursu z działania „Rewitalizacja obszarów zdegradowanych” Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego. Ruda Śląska pozyskała na jego odrestaurowanie 95 proc. dotacji i jednocześnie zagwarantowała sobie nową siedzibę miejskiej biblioteki.
Gdy na łamach "Dziennika Zachodniego" informowaliśmy o planach miasta, mieszkańcy Rudy Śląskiej do samego pomysłu podchodzili bardzo sceptycznie.
- Mają tam być komputery i nowoczesny sprzęt. Nie widzę tego - przyznał jeden z mieszkańców, w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim". - To brzmi jak żart - dodał drugi przechodzień. - Sam pomysł wydaje się w porządku, ale ta lokalizacja...
Okazało się, że lokalizacja jest strzałem w dziesiątkę.
"Chebzie? To koniec świata!" - usłyszałam - opowiada Joanna Katarzyna Filipiak. - Dowiedziałam się, że określenie "Pętla na Chebziu" jest synonimem "Nigdzie". Słyszałam, że pewna pani specjalnie wsiadła w tramwaj, żeby zobaczyć legendarną pętlę. Miejsce kultowe. Jak się okazuje, jesteśmy świetnie skomunikowani, nie tylko z miastem. Mamy tutaj czytelników z Zabrza, Bytomia, Świętochłowic, bo tutaj jest po prostu łatwo dojechać - przyznaje.
Wysiadają z pociągu, łapią książkę i wsiadają do następnego
Stacja Biblioteka, chociaż pełni w 100 proc. funkcję miejskiej biblioteki, jest bardzo nietypowa. Tu nie ma ciszy, a czas nie stoi w miejscu. Ci, którzy chcą wypożyczyć książki, zwykle robią to w biegu.
- Mamy sporo czytelników, którzy przyjeżdżają pociągiem na trasie. To jest kwestia 20 minut między jednym a drugim pociągiem. Wysiadają z jednego, biorą zbiory i wsiadają do kolejnego - wyjaśnia.
Pasażerowie chętnie korzystają z wolnego czerwonego regału (bookcrossing).
- Wchodzi na dworzec, pociąg już przyjeżdża, a on jeszcze patrzy po tym regale. W ostatnich sekundach, szybko wyciąga książkę i leci na peron - śmieje się Joanna Katarzyna Filipiak.
Książki w tym miejscu zmieniają się bardzo szybko. Niemal codziennie można znaleźć tam inne pozycje.
- Wszyscy mają mentalną barierę, że książek się po prostu nie wyrzuca. To nie jest przedmiot, który może trafić do śmieci. W związku z tym, jak się przejmuje po kimś księgozbiór, nie wiadomo co z nim zrobić. Druga kategoria czytelników, to są ludzie, którzy kupują książki dla siebie, przeczytali je i co dalej? Ile można tego w domu trzymać? Czasem dostajemy pudła nowiutkich książek. Wtedy przeglądamy je bardzo szczegółowo. To, czego nie mamy w zbiorach, zostawiamy w bibliotece. Reszta faktycznie ląduje na czerwonym regale. Książki schodzą stamtąd jak ciepłe bułeczki. Ostatnio był cały regał Danielle Steel. Zeszły z tego regału w ciągu dwóch godzin. Zniknęły jak "sen złoty" - przyznaje.
Poczekalnia to czytelnia i kawiarnia w jednym
Poczekalnię, która jednocześnie jest kawiarnią i czytelnią, otwiera się z samego rana. Dostaniemy tu kawę z automatu za 3 zł, przekąski i świeżą prasę.
Można konsumować jedzenie, gazety i książki słuchając przy tym oryginalnych płyt winylowych. Właśnie w takich warunkach mieszkańcy Rudy Śląskiej czekają na spóźniający się pociąg.
- Ktoś, kto ma na siódmą rano do pracy, już może tam sobie kupić przekąskę, kawę, siąść i poczekać na pociąg. Jest tam więcej miejsca, niż na samych ławkach w holu, w miarę przytulnie i sympatycznie - mówi Joanna Katarzyna Filipiak.
To jednak nie oryginalna poczekalnia. Niegdyś pasażerowie klasy trzeciej cierpliwie czekali na spóźniające się pociągi w dzisiejszej galerii Fermata Godula.
- Tutaj jest silny Genius loci (łac. „duch opiekuńczy danego miejsca” - przyp. red.) - przyznaje. - Była tu poczekalnia dla pasażerów klasy trzeciej, a jednocześnie sala imprez - restauracja, odbywały się tu spotkania, eventy, potańcówki. W tym miejscu zawsze się coś działo, oprócz tego, że jeździły tu pociągi - dodaje.
"Wgryźliśmy się w historię tego miejsca"
Jeździły tu dużo częściej niż teraz.
- W latach 20. i 30. odjeżdżało stąd ponad 200 pociągów na dobę. Dopiero potem zaczął się spadek. Teraz została nam tylko linia regionalna - Gliwice - Katowice, ewentualnie Gliwice - Częstochowa. Natomiast w okresie międzywojennym można było stąd pojechać bezpośrednio do Berlina - wyjaśnia.
Chociaż w latach 20. Chebzie kwitło, tak naprawdę stało się centrum komunikacyjnym już w XIX wieku obecnej Rudy Śląskiej. W miejscu, w którym obecnie mieści się dworzec, przebiegała tu w latach 1829/30 słynna "Kronprinzstrasse", czyli "Droga Następcy Tronu", łącząca Królewską Hutę z Gliwicami, krzyżując się z powstałą w 1861 roku szosą łączącą Wirek z Szombierkami i Bytomiem. W połowie XIX wieku uruchomione zostały tutaj linie relacji Wrocław-Katowice, a pod koniec wieku mieszkańcy mogli korzystać już z relacji Bytom-Kochłowice. Historia dworca jest tu wciąż żywa.
- Wgryźliśmy się w tę historię, to nie jest tak, że przychodzimy na miejsce, które ktoś, kiedyś, gdzieś postanowił, a my tylko siedzimy na przysłowiowej górce. Historia tego miejsca jest nam bliska. Karol Godula, dzięki któremu dworzec w ogóle powstał, jest naszym patronem mentalnym. Stąd nazwa Godula Fermata. Fermata oznacza przystanek, czyli miejsce, w którym można stanąć, usiąść, pomyśleć i się czegoś dowiedzieć. W tej sali mamy prelekcje, wiele imprez, nie tylko rozrywkowych, ale takich właśnie edukacyjnych. Bardzo nam zależy, żeby zarówno postać samego Goduli i to miejsce przybliżyć mieszkańcom - dodaje.
"Mamy być z czego dumni - słowo Ślązak będzie zawsze z dużej litery"
Dworzec w Chebziu ma swoją historię, a zarazem stał się centrum regionalnej wiedzy. Do Stacji Biblioteka przyjeżdżają nie tylko czytelnicy, czy pasażerowie, ale także młodzież szkolna, aby poznać lokalną historię i kulturę zarówno Rudy Śląskiej, jak i samego Śląska.
- Kiedyś historia Śląska nie istniała. Śląsk był częścią Polski i nie było tematu, uczyliśmy się tylko historii Polski. Bardzo mnie cieszy, że teraz w szkołach są nauczyciele regionaliści, którzy bardzo często spotykają się zresztą u nas. Mają za zadanie młodym uczniom wytłumaczyć jak wyglądało to ich miejsce na ziemi, czemu jest właśnie takie, a nie inne i z czego należy być dumnym. Mamy być z czego dumni - słowo "Ślązak" zawsze będzie z dużej litery - mówi Joanna Katarzyna Filipiak.
Nie przeocz
- Gdy na Śląsku zlikwidują kopalnię. Smutny obraz po KWK Wieczorek w Katowicach. Zobacz
- Tunele w Węgierskiej Górce, najdłuższe na Śląsku, są już prawie gotowe. Tak wyglądają
- W tych 20 miastach w Śląskiem żyje się najlepiej. Tak ocenili sami mieszkańcy. Zobacz
- Za trzy tygodnie Katowice staną w korku stulecia. "Musimy to wspólnie przeczekać"
Musisz to wiedzieć
Strefa Biznesu: Polska nie jest gotowa na system kaucyjny?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?