MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Na początku było słowo - brzmiało ono Chebzie". Historia zabytkowego dworca w Rudzie Śl. pokazuje jak ruina znów może wrócić do świetności

Magdalena Grabowska
Historia zabytkowego dworca pokazuje jak ruina znów może wrócić do świetności >>>
Historia zabytkowego dworca pokazuje jak ruina znów może wrócić do świetności >>>Fot Arkadiusz Gola
"Na początku było słowo. Brzmiało ono "Chebzie". Następne brzmiały "że co???" A jednak!" - tak rozpoczyna się historia zabytkowego Dworca w Rudzie Śląskiej. Kiedyś było to centrum rudzkiego transportowego świata, potem stało się ruiną, aż w końcu... biblioteką.

Spis treści

Historia zabytkowego dworca w Rudzie Śląskiej

1976 rok. Na TVP leci uwielbiany przez ówczesnych widzów serial "Daleko od szosy". Wszyscy bacznie śledzą losy Leszka Góreckiego, chłopaka mieszkającego w niewielkiej wiosce, który marzy, aby zostać kierowcą. Poznaje Bronkę, najładniejszą dziewczynę we wsi. Mimo to twierdzi, że tam "nie ma odbicia" i musi coś zrobić ze swoim życiem. Postanawia wyjechać na Śląsk. Oczom widzów ukazuje się Dworzec na Chebziu - dzielnicy, która była kiedyś komunikacyjnym centrum całej aglomeracji. To właśnie wtedy dworzec przeżywał prawdziwy renesans.

- Wszystkim nadal kojarzy się to miejsce z tym serialem - przyznaje Joanna Katarzyna Filipiak, kierowniczka w Stacji Biblioteka, która powstała na terenie dworca.

Serial "Daleko od Szosy" kręcono m.in. na dworcu w dzielnicy Chebzie w Rudzie Śląskiej.
Serial "Daleko od Szosy" kręcono m.in. na dworcu w dzielnicy Chebzie w Rudzie Śląskiej. Kadr z serialu "Daleko od szosy"

Dopóki trwało śląskie "American dream", zarówno serial, jak i sam dworzec były na czasie - przez to miejsce, tak jak było pokazane to w telewizji, przewijał się tabun ludzi, którzy szukali na Śląsku lepszej przyszłości.

Z czasem jednak, chociaż dworzec nadal pełnił swoją funkcję, zaczął stawać się ruiną...

"Były fundusze do wzięcia, marniejący zabytek i najważniejsze - pomysł"

Można powiedzieć, że to miejsce uratowały - o ironio - szkody górnicze. Dokładnie 14 września 2017 roku Ruda Śląska ogłosiła projekt „Stacja Biblioteka”, która na zawsze miała zmienić (i zmieniła) jego oblicze. Centralna biblioteka na Wirku potrzebowała nowego budynku, a ruiny dworca renowacji.

- Na Wirku, między dwiema ścianami szczytowymi przechył wynosił ponad półtora metra. Czytelnicy zataczali się nam na korytarzach - wspomina Joanna Katarzyna Filipiak. - Pracowałam od początku w tym budynku. Przechylał się razem ze mną. Nie czułam tego, do momentu, kiedy wychodząc z czytelni zauważyłam, że idę śmiesznymi kroczkami. Okazało się, że po prostu kompensowałam przechył! Odchylałam się do tyłu, żeby nie polecieć na twarz. Czytelnicy mieli za to problemy z błędnikiem - opowiada.

Jak przyznaje, czasem wszystkim w bibliotece robiło się "naprawdę gorąco".

- Był kiedyś taki wstrząs, że budynek przesunął się w stronę ulicy. Zastanawiałam się wtedy czy wytrzyma, czy wszystko zaraz poleci mi na głowę. Wytrzymał. Dzielny był - opowiada.

Mimo że budynkowi na Wirku odwagi nie brakowało, było wiadomo, że to są już jego ostatnie tchnienia.

- Były fundusze do wzięcia, marniejący zabytek i najważniejsze - pomysł - mówi Joanna Katarzyna Filipiak.

"Na początku było słowo. Brzmiało ono "Chebzie". Następne brzmiały "że co???"

"Na początku było słowo. Brzmiało ono "Chebzie". Następne brzmiały "że co???" A jednak! - czytamy w aperiodyku informacyjnym Miejskiej Biblioteki Publicznej w Rudzie Śląskiej "Stacja Biblioteka Press", który leży przed recepcją.

Ruda Śląska postanowiła wykupić obiekt od PKP. Transakcja miała miejsce w ostatnich dniach 2016 r. i kosztowała rudzki samorząd blisko 1 mln zł. Prace budowlane wynosiły 9,8 mln zł, z czego 7,9 mln zł stanowiło dofinansowanie ze środków unijnych w tym m.in. przyznane w ramach konkursu z działania „Rewitalizacja obszarów zdegradowanych” Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego. Ruda Śląska pozyskała na jego odrestaurowanie 95 proc. dotacji i jednocześnie zagwarantowała sobie nową siedzibę miejskiej biblioteki.

Ten nędzny widok pamiętają wszyscy mieszkańcy Rudy Śląskiej. Pozamykane sklepy, zdewastowane ściany, a wieczorem strach się tu było zapuszczać.
Ten nędzny widok pamiętają wszyscy mieszkańcy Rudy Śląskiej. Pozamykane sklepy, zdewastowane ściany, a wieczorem strach się tu było zapuszczać. Fot Arkadiusz Gola

Gdy na łamach "Dziennika Zachodniego" informowaliśmy o planach miasta, mieszkańcy Rudy Śląskiej do samego pomysłu podchodzili bardzo sceptycznie.

- Mają tam być komputery i nowoczesny sprzęt. Nie widzę tego - przyznał jeden z mieszkańców, w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim". - To brzmi jak żart - dodał drugi przechodzień. - Sam pomysł wydaje się w porządku, ale ta lokalizacja...

Okazało się, że lokalizacja jest strzałem w dziesiątkę.

"Chebzie? To koniec świata!" - usłyszałam - opowiada Joanna Katarzyna Filipiak. - Dowiedziałam się, że określenie "Pętla na Chebziu" jest synonimem "Nigdzie". Słyszałam, że pewna pani specjalnie wsiadła w tramwaj, żeby zobaczyć legendarną pętlę. Miejsce kultowe. Jak się okazuje, jesteśmy świetnie skomunikowani, nie tylko z miastem. Mamy tutaj czytelników z Zabrza, Bytomia, Świętochłowic, bo tutaj jest po prostu łatwo dojechać - przyznaje.

Wysiadają z pociągu, łapią książkę i wsiadają do następnego

Stacja Biblioteka, chociaż pełni w 100 proc. funkcję miejskiej biblioteki, jest bardzo nietypowa. Tu nie ma ciszy, a czas nie stoi w miejscu. Ci, którzy chcą wypożyczyć książki, zwykle robią to w biegu.

- Mamy sporo czytelników, którzy przyjeżdżają pociągiem na trasie. To jest kwestia 20 minut między jednym a drugim pociągiem. Wysiadają z jednego, biorą zbiory i wsiadają do kolejnego - wyjaśnia.

Pasażerowie chętnie korzystają z wolnego czerwonego regału (bookcrossing).

- Wchodzi na dworzec, pociąg już przyjeżdża, a on jeszcze patrzy po tym regale. W ostatnich sekundach, szybko wyciąga książkę i leci na peron - śmieje się Joanna Katarzyna Filipiak.

Książki w tym miejscu zmieniają się bardzo szybko. Niemal codziennie można znaleźć tam inne pozycje.

- Wszyscy mają mentalną barierę, że książek się po prostu nie wyrzuca. To nie jest przedmiot, który może trafić do śmieci. W związku z tym, jak się przejmuje po kimś księgozbiór, nie wiadomo co z nim zrobić. Druga kategoria czytelników, to są ludzie, którzy kupują książki dla siebie, przeczytali je i co dalej? Ile można tego w domu trzymać? Czasem dostajemy pudła nowiutkich książek. Wtedy przeglądamy je bardzo szczegółowo. To, czego nie mamy w zbiorach, zostawiamy w bibliotece. Reszta faktycznie ląduje na czerwonym regale. Książki schodzą stamtąd jak ciepłe bułeczki. Ostatnio był cały regał Danielle Steel. Zeszły z tego regału w ciągu dwóch godzin. Zniknęły jak "sen złoty" - przyznaje.

Bookcrossing na Stacji Biblioteka pozwala na swobodną wymianę książek między czytelnikami. Idea polega na zostawianiu książek w specjalnie wyznaczonych
Bookcrossing na Stacji Biblioteka pozwala na swobodną wymianę książek między czytelnikami. Idea polega na zostawianiu książek w specjalnie wyznaczonych miejscach, skąd inni mogą je zabrać, przeczytać i ponownie puścić w obieg. Dzięki temu książki, podobnie jak pasażerowie pociągów “podróżują” i trafiają do nowych czytelników. Magdalena Grabowska

Poczekalnia to czytelnia i kawiarnia w jednym

Czytelnia znajduje się w głównej hali dworca, gdzie zachowano historyczny charakter budynku.
Czytelnia znajduje się w głównej hali dworca, gdzie zachowano historyczny charakter budynku. Fot Arkadiusz Gola

Poczekalnię, która jednocześnie jest kawiarnią i czytelnią, otwiera się z samego rana. Dostaniemy tu kawę z automatu za 3 zł, przekąski i świeżą prasę.

W Czytelni, oprócz lokalnych pism z Rudy Śląskiej i Zabrza, znajdą również Państwo świeży "Dziennik Zachodni".
W Czytelni, oprócz lokalnych pism z Rudy Śląskiej i Zabrza, znajdą również Państwo świeży "Dziennik Zachodni". Magdalena Grabowska

Można konsumować jedzenie, gazety i książki słuchając przy tym oryginalnych płyt winylowych. Właśnie w takich warunkach mieszkańcy Rudy Śląskiej czekają na spóźniający się pociąg.

Na Dworcu w Chebziu znajduje się wyjątkowa kolekcja płyt winylowych. Można je znaleźć m.in. w czytelni, gdzie podróżujący mają możliwość odsłuchania
Na Dworcu w Chebziu znajduje się wyjątkowa kolekcja płyt winylowych. Można je znaleźć m.in. w czytelni, gdzie podróżujący mają możliwość odsłuchania tych klasycznych nośników na miejscu. Żeby posłuchać płyt, trzeba zgłosić taką chęć w recepcji biblioteki. Magdalena Grabowska

- Ktoś, kto ma na siódmą rano do pracy, już może tam sobie kupić przekąskę, kawę, siąść i poczekać na pociąg. Jest tam więcej miejsca, niż na samych ławkach w holu, w miarę przytulnie i sympatycznie - mówi Joanna Katarzyna Filipiak.

To jednak nie oryginalna poczekalnia. Niegdyś pasażerowie klasy trzeciej cierpliwie czekali na spóźniające się pociągi w dzisiejszej galerii Fermata Godula.

- Tutaj jest silny Genius loci (łac. „duch opiekuńczy danego miejsca” - przyp. red.) - przyznaje. - Była tu poczekalnia dla pasażerów klasy trzeciej, a jednocześnie sala imprez - restauracja, odbywały się tu spotkania, eventy, potańcówki. W tym miejscu zawsze się coś działo, oprócz tego, że jeździły tu pociągi - dodaje.

"Wgryźliśmy się w historię tego miejsca"

Jeździły tu dużo częściej niż teraz.

- W latach 20. i 30. odjeżdżało stąd ponad 200 pociągów na dobę. Dopiero potem zaczął się spadek. Teraz została nam tylko linia regionalna - Gliwice - Katowice, ewentualnie Gliwice - Częstochowa. Natomiast w okresie międzywojennym można było stąd pojechać bezpośrednio do Berlina - wyjaśnia.

Z okien Stacji Biblioteka na Dworcu w Chebziu można podziwiać widok na peron kolejowy. Kiedy przejeżdża pociąg Intercity, czuć delikatne trzęsienie.
Z okien Stacji Biblioteka na Dworcu w Chebziu można podziwiać widok na peron kolejowy. Kiedy przejeżdża pociąg Intercity, czuć delikatne trzęsienie. To uczucie może przypominać scenę z filmu “Harry’ego Pottera”, gdzie bohater nocował w pokoju tuż przy torach kolejowych i musiał zmierzyć się z “Monstrualną Księgą Potworów”, potrzebną na zajęcia z Opieki nad Magicznymi Stworzeniami. Na szczęście, w Stacji Biblioteka książki nie gryzą, a wibracje są subtelne i nie tak intensywne jak w filmie. Magdalena Grabowska

Chociaż w latach 20. Chebzie kwitło, tak naprawdę stało się centrum komunikacyjnym już w XIX wieku obecnej Rudy Śląskiej. W miejscu, w którym obecnie mieści się dworzec, przebiegała tu w latach 1829/30 słynna "Kronprinzstrasse", czyli "Droga Następcy Tronu", łącząca Królewską Hutę z Gliwicami, krzyżując się z powstałą w 1861 roku szosą łączącą Wirek z Szombierkami i Bytomiem. W połowie XIX wieku uruchomione zostały tutaj linie relacji Wrocław-Katowice, a pod koniec wieku mieszkańcy mogli korzystać już z relacji Bytom-Kochłowice. Historia dworca jest tu wciąż żywa.

- Wgryźliśmy się w tę historię, to nie jest tak, że przychodzimy na miejsce, które ktoś, kiedyś, gdzieś postanowił, a my tylko siedzimy na przysłowiowej górce. Historia tego miejsca jest nam bliska. Karol Godula, dzięki któremu dworzec w ogóle powstał, jest naszym patronem mentalnym. Stąd nazwa Godula Fermata. Fermata oznacza przystanek, czyli miejsce, w którym można stanąć, usiąść, pomyśleć i się czegoś dowiedzieć. W tej sali mamy prelekcje, wiele imprez, nie tylko rozrywkowych, ale takich właśnie edukacyjnych. Bardzo nam zależy, żeby zarówno postać samego Goduli i to miejsce przybliżyć mieszkańcom - dodaje.

"Mamy być z czego dumni - słowo Ślązak będzie zawsze z dużej litery"

Dworzec w Chebziu ma swoją historię, a zarazem stał się centrum regionalnej wiedzy. Do Stacji Biblioteka przyjeżdżają nie tylko czytelnicy, czy pasażerowie, ale także młodzież szkolna, aby poznać lokalną historię i kulturę zarówno Rudy Śląskiej, jak i samego Śląska.

- Kiedyś historia Śląska nie istniała. Śląsk był częścią Polski i nie było tematu, uczyliśmy się tylko historii Polski. Bardzo mnie cieszy, że teraz w szkołach są nauczyciele regionaliści, którzy bardzo często spotykają się zresztą u nas. Mają za zadanie młodym uczniom wytłumaczyć jak wyglądało to ich miejsce na ziemi, czemu jest właśnie takie, a nie inne i z czego należy być dumnym. Mamy być z czego dumni - słowo "Ślązak" zawsze będzie z dużej litery - mówi Joanna Katarzyna Filipiak.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polska nie jest gotowa na system kaucyjny?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikzachodni.pl Dziennik Zachodni