Na razie gliwicka onkologia nie oddała złotówki do Warszawy [ŚLĄSK PLUS]

Instytut Onkologii w Gliwicach, a właściwie wciąż i chyba jeszcze długo filia warszawskiego Centrum Onkologii, od momentu, gdy śląskie media przeprowadziły wspólną akcję „Tak dla śląskiej onkologii” (na rzecz usamodzielnienia szpitala), nie oddał ani do stolicy, ani do krakowskiej filii ani złotówki.

- To wszystko dzięki tej medialnej awanturze. W przeciwnym razie po te pieniądze z pewnością by sięgnięto. Zresztą nie wiadomo, co będzie po nowym roku. Zamierzam przez cały czas kontrolować tę sytuację i sprawdzić, jak wyglądać będą rozliczenia - mówi dziś poseł PiS Andrzej Sośnierz, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia, który spośród parlamentarzystów opcji rządzącej najdłużej bronił samodzielności szpitala. I nawet gdy media już przestały zbierać głosy pod petycją do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła (a zebraliśmy kilkanaście tysięcy), on nadal prowadził swoją akcję.

- Teraz też z niej zrezygnowałem, ale to nie znaczy, że o sprawie zapomniałem. Dziś sytuacja jest prosta, a zarazem skomplikowana. Gliwice od dyrektora z Warszawy dostały zapewnienie, że nie będzie korzystał ze śląskich nadwyżek. Co jednak będzie, gdy warszawski szpital odnotuje znaczące straty? Zgodnie ze strukturą podległości, sięgnie do sejfu w Gliwicach - dodaje dr Sośnierz.

[CZYTAJ WIĘCEJ W ŚLĄSK PLUS]

CZYTAJ TAKŻE:
Marek Twaróg komentuje: Śląski interes, czyli mapa działaczy i onkologia

*Sprawdź, czy możesz zostać policjantem TEST PSYCHOLOGICZNY
*Darmowe przeglądy samochodów na stacjach diagnostycznych LISTA STACJI
*Rondo Lecha i Marii Kaczyńskich zamiast Ronda Ziętka? ZAGŁOSUJ W SONDZIE
*Inauguracja 500-lecia Reformacji na uroczystościach w Cieszynie ZDJĘCIA GOŚCI
*Terminator z Sosnowca trafiony 17 kulami rzucił się na policjantów

Śląskie cmentarze to miejsca lekcji historii. Nie zapominajmy o zmarłych