Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na śląski rozum: Pątnicze ciekawostki sierpniowe

Marek Szołtysek
Sierpień, zwany po śląsku - siyrpniym, to jeszcze miesiąc letni, ale zdarzające się chłodne ranki i wieczory zapowiadają powoli nadchodzenie jesiennego czasu. Zresztą wspomnienia dawnych Ślązoków potwierdzają, że kiedyś uważano, iż jesień nadchodzi wraz ze św. Rochem, czyli 16 sierpnia.

Jest to miesiąc, w którym wracamy ostatecznie z wczasów. A takie dalekie czy bliskie rajzowanie tylko wtedy ma swój smak i piękno, gdy się wraca do domu, a nasz rodzinny dom, miejscowość i cały śląski region zyskują wówczas na wartości.

Uświadamiamy sobie, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.

Sierpień jest też czasem organizowania pielgrzymek do świętych miejsc. Tradycja ta nie zanika, ale bardzo się ożywia. W śląskiej mowie jest nawet słowo "ponć" czy "ponci", stosowane na określenie pielgrzymowania. A na Górnym Śląsku znajduje się wiele cudownych miejsc, obrazów i figur, do których można się wybrać na pielgrzymkę albo tylko na wycieczkę. A są to: Pszów, Piekary, Rudy, Lubecko, Góra św. Anny…

Dzisiaj jednak opowiem o kilku dawnych ciekawostkach związanych z pielgrzymkami. Najpierw informacja z rybnickich archiwów, gdzie czytamy, że w 1791 r. w miejskim areszcie siedziały dwie kobiety, które bez wymaganego wtedy zezwolenia władz miasta poszły samowolnie na pielgrzymkę do Częstochowy.

Również Częstochowy dotyczy informacja o racibo-rzanach, którzy w 1907 r., jadąc pociągiem na Jasną Górę, zostali dwukrotnie okradzeni przez złodziejaszków w kaplicy i przez skorumpowanych rosyjskich celników. Bo wówczas ziemia częstochowska była pod rosyjskimi rządami. Natomiast z pamiętnika Stefana Konska z Jejkowic dowiadujemy się: "w roku 1899 w niedzielę Matki Boskiej Szkaplerznej (połowa lipca) poszedłem do Częstochowy. Powrót po 20 dniach".

Jednak najdziwniejszą i nieco komiczną informację wyczytałem w książce o Sanktuarium w Lubecku koło Lublińca. Kiedyś, najprawdopodobniej na przełomie XVIII i XIX w., po wschodniej stronie lubeckiego kościoła było cudowne źródełko. Kto się w nim obmył, bywał uzdrowiony. Kiedyś jednak przyjechała tam karocą bogata dama, która w tej wodzie wykąpała swego chorego pieska. I odtąd - jak mawiali ludzie z Lubecka - źródełko straciło moc, z czasem zostało zapomniane i zanikło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!