Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Stadionie Śląskim Szewińska biła rekord, a teraz będzie meta maratonu

Jacek Sroka
Bohdan Witwicki historyczny bieg maratoński z Marathonu do Aten pokonał z gałązką oliwną. Na mecie dostał jeszcze medal
Bohdan Witwicki historyczny bieg maratoński z Marathonu do Aten pokonał z gałązką oliwną. Na mecie dostał jeszcze medal ARC prywatne
Bohdan Witwicki, pomysłodawca i dyrektor PKO Silesia Marathon, a także maratończyk i trener, mówi nam o swojej miłości do biegania.

Kiedy zaczęła się pana przygoda z bieganiem?
Dziś już nie pamiętam, kiedy zacząłem biegać. Rodzice wspominali coś o roczku, może półtorej (śmiech). Bieganie jest pierwszą, naturalną formą ruchu każdego z nas, dlatego odpowiadając bardziej poważnie, to o bieganiu pomyślałem w trzeciej klasie liceum. Ze sportem związane było całe moje dzieciństwo. Byłem członkiem sekcji pływackiej Pałacu Młodzieży w Katowicach, ale moim pierwszym, prawdziwie wyczynowym sportem było judo. Bieganie to wolność, przestrzeń. Po latach spędzonych na tatami poczułem „zew” natury i po prostu zacząłem biegać. Słońce, deszcz, śnieg czy wiatr - każda pogoda dobra jest do biegania. W nogach mam już ponad 100.000 przebiegniętych kilometrów.

Starty w maratonach stały się ostatnio modne. Czym dla pana jest udział w takim biegu? To chęć sprawdzenia swoich możliwości czy też może zamiłowanie do współzawodnictwa?
Bieg uliczny, maraton to wyjątkowa rywalizacja sportowa. Tylko tu, w tych samych warunkach, obok siebie stają na starcie biegacze zawodowo traktujący sport i amatorzy. Rekordzista świata i adept biegania, który po raz pierwszy pokonuje dystans 42 kilometrów i 195 metrów, biorą udział w tym samym biegu. Część biegaczy rywalizuje z innymi zawodnikami, większość jednak startuje by pokonać siebie, swoje słabości i poprawić swój najlepszy wynik. Cieszę się, że bieganie staje się powoli modne ale uważam, że prawdziwa „eksplozja” biegania, joggingu jest jeszcze przed nami. Sport masowy, rekreacja związane są z pewnym poziomem dobrobytu, ale i kulturą dbania o zdrowie. W obu przypadkach jeszcze musimy pokonać swoją drogę.

W ilu maratonach brał pan dotąd udział?
Po 50-tym przestałem liczyć, prowadzić statystykę startów. Nie chciałem wpaść w pogoń za cyframi. Nigdy nie startowałem w więcej niż w trzech biegach maratońskich rocznie. I może dlatego dziś, mając 52 lata, bieganie nadal mnie cieszy i sprawia wielką frajdę. Oczywiście pamiętam swój pierwszy maraton z metą na stadionie w Warszawie, ale najbardziej zapamiętałem start na trasie z Marathonu do Aten z metą na historycznym Stadionie Panateńskim, gdzie rozegrano pierwsze nowożytne Igrzyska Olimpijskie w 1896 roku. Może trudno w to uwierzyć, ale gdy mając 18 lat wracałem do domu z Maratonu Pokoju postanowiłem sobie, że kiedyś przebiegnę trasę tego „historycznego” maratonu. Czekałem na ten start 26 lat! Tuż po starcie Classic Marathon, w miejscowości Marathon dostałem od małej, kibicującej dziewczynki gałązkę oliwną. Proszę sobie wyobrazić, że z tą gałązką dobiegłem do mety. I tak stałem się prawdziwym maratończykiem. Spełniłem swoje młodzieńcze marzenie!

CZYTAJCIE DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Przed nami kolejna edycja PKO Silesia Marathon. Co czekać będzie biegaczy w tym roku?
Na pewno nie zmienimy dystansu (śmiech) i nadal będzie trzeba przebiec 42 km i 195 m, by poczuć smak zwycięstwa, by zostać maratończykiem. Podobnie jak w latach ubiegłych można będzie wystartować w pół-maratonie, którego ukończenie przynosi równie wielką satysfakcję. Dziś po raz pierwszy mogę oficjalnie powiedzieć, że od kilku miesięcy pracujemy nad tym, by metą tegorocznego maratonu był Stadion Śląski. Z pewnością dla większości biegaczy będzie to wielkie przeżycie.

Ale dziś na Stadionie Śląskim trwają prace wykończeniowe, nie ma tam jeszcze bieżni...
W najbliższych dniach podpiszemy umowę z Województwem Śląskim i na pewno marszałek Wojciech Saługa przedstawi cały kalendarz imprez na otwarcie Stadionu Śląskiego. Z tego co dziś wiem, to PKO Silesia Marathon będzie pierwszymi zawodami na bieżni lekkoatletycznej. Już cieszę się na taką metę. Nikt tego nie zrozumie, póki nie wbiegnie do tunelu prowadzącego na stadion - dla każdego biegacza to najpiękniejsze doświadczenie. 9 lat temu nasz pierwszy maraton startował sprzed bram Stadionu Śląskiego, a zawody biegowe dla dzieci i młodzieży jakie wówczas zorganizowaliśmy na szutrowej bieżni były ostatnimi na „starym” obiekcie. Cieszę się, że to właśnie maraton ma szansę otwierać nową lekkoatletyczną historię tego wspaniałego stadionu.

Stadion Śląski ma szansę stać się naszym narodowym stadionem lekkoatletycznym?
Z całego serca mu tego życzę, bo zarówno sam Stadion jak i Park Śląski w którym się znajduje, na pewno na to zasługują. Lekka atletyka nie bez powodu nazwana jest królową sportu i pielęgnujmy to, co możemy mieć właśnie u siebie, na Śląsku. Wczoraj rozmawiałem z Ireną Szewińską zapraszając ją na metę PKO Silesia Marathon. Ucieszyła się z tego zaproszenia, bo doskonale pamiętała, że w 1967 roku wyrównała jeden z rekordów świata właśnie na bieżni Stadionu Śląskiego. Ciekawym metropolitalnym aspektem biegu będzie włączenie kolejnego miasta do trasy maratonu, bo wbiegając do Parku Śląskiego, wbiegamy też do Chorzowa. Jeden bieg, cztery miasta. Takiego maratonu jak u nas nie ma nigdzie indziej na świecie!

PKO Silesia Marathon rozegrany zostanie 1 października na trasie wiodącej z Silesia City Center w Katowicach przez Mysłowice i Siemianowice Śląskie do Chorzowa.

ZOBACZCIE FILM: PKO Silesia Marathon 2017

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Na Stadionie Śląskim Szewińska biła rekord, a teraz będzie meta maratonu - Dziennik Zachodni