Spis treści
Już od momentu ogłoszenia tego, że platforma streamingowa Netflix planuje ekranizację popularnej marki Wiedźmin, produkcja wzbudzała ogromne emocje. Nie ostudził ich nawet debiut serialu i to na wielu poziomach. Po pierwsze, premiera pierwszego sezonu Wiedźmina pobiła wszelkie rekordy oglądalności amerykańskiego serwisu, a recenzje wprost zalały Internet. Co ciekawe, wydaje się, że produkcja ma tyle samo fanów, co krytyków. W pierwszej grupie przeważają osoby, niezaznajomione wcześniej z twórczością Andrzeja Sapkowskiego czy produkcjami CD Projekt RED. Nie ma się jednak co dziwić, bowiem niezwykły fantastycznych świat Wiedźmina, wydarzenia i postacie w nim osadzone, są zdecydowanie powiewem świeżości dla wielu fanów filmów i seriali.
Jak to jednak bywa w kontekście adaptacji popularnych marek, najwięcej zastrzeżeń wobec efektu końcowego mają dotychczasowi fani oryginalnych produkcji. W przypadku Wiedźmina uwag jest jednak więcej, niż zazwyczaj, bowiem twórcy serialu wielokrotnie odbiegają od materiału źródłowego i dokonują często sporych zmian. O ile niejednokrotnie zmiany w adaptacjach są uzasadnione w kontekście lepszego dostosowania materiału do nowego medium, to w przypadku serialu Wiedźmin od Netflix wiele ze zmian działa zwyczajnie na niekorzyść produkcji.
Jest też jeszcze trzecia grupa odbiorców, która nie zawsze się pojawia, jednak w przypadku Wiedźmina serialowego widać ją wyraźnie. Są to odbiorcy w stylu „oglądam, ale nie lubię”, czyli widzowie, którzy wciągnęli się w serial, ale wstydzą się do tego przyznać.
3 sezon Wiedźmina
Jest jednak coś, co łączy bez względu na to, czy jest się: