18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najpierw Judosz, a teraz tradycyjna tatarczówka?

Łukasz Klimaniec
Łukasz Klimaniec
Kolejny skoczowski zwyczaj związany z obchodami Wielkiego Tygodnia jest zagrożony. Chodzi o tatarczówkę, miejscową nalewkę, która dzięki staraniom Towarzystwa Miłośników Skoczowa została wpisana w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi na "Listę Produktów Tradycyjnych".

- Tatarczówka przegrywa z ekonomią. Po prostu się nie sprzedaje. Choć jest produktem regionalnym nie możemy jej nigdzie reklamować ani promować. Bo jest traktowana jak alkohol. Niesłusznie - mówi Robert Orawski, wieloletni prezes Towarzystwa Miłośników Skoczowa, obecnie dyrektor Miejskiego Domu Kultury.

Przed rokiem wiele zamieszania zrobiło się wokół tradycyjnego wodzenia Judosza, czyli pochodu za słomianą kukłą symbolizującą zdrajcę Chrystusa. W skoczowskich kościołach księża upominali, że chrześcijanom nie godzi się brać udziału w takiej hałaśliwej zabawie i w Wielki Piątek oraz Wielką Sobotę zakłócać spokój przy kościele (zgodnie z tradycją Judosz oddawał pokłon proboszczowi, który wychodził z kościoła). Z powodu kontrowersji organizatorzy musieli wyłamać się z kilkudziesięcioletniej tradycji i zmienili trasę, która teraz omija kościół.

W przypadku tatarczówki koniec seryjnej produkcji, jaka trwa od 2007, roku może spowodować zanik tradycji picia nalewki w Wielki Piątek.

Znany etnolog, Jerzy Pośpiech, w "Zwyczajach i obrzędach dorocznych na Śląsku" pisał, że "w celu rozgrzania się po zimnej, tradycyjnej, Wielkopiątkowej kąpieli w rzece, każdy jej uczestnik otrzymywał w domu "kieliszek tatarczówki na chrobaka". Była to także pamiątka męki Chrystusowej (...) potrzeba dużo przezwyciężenia, żeby połknąć parę kropli tego ostrego, a ponad piołun gorzkiego eliksiru, na pamiątkę, że Pana Jezusa częstowano (...) na krzyżu octem z żółcią".

Janina Żagan, burmistrz Skoczowa, uważa że ewentualny koniec produkcji tatarczówki nie zniszczy tradycji, jaką nalewka ma w mieście.

- Ten zwyczaj nie zaniknie w Skoczowie bez względu na to, czy nalewkę będzie można kupić w sklepach, czy też nie. Ludzie, którzy robili tatarczówkę w domach, nie przestaną nagle jej przygotowywać dla siebie - przekonuje burmistrz.

Janina Żagan dodaje, że miasto nie szuka pomysłów na nowe tradycje i zwyczaje, bo ważniejsze jest kultywowanie tych, które przekazali ludziom ich przodkowie. - Jesteśmy jednak otwarci na wszelkie propozycje - zaznacza.

Jerzy Malik, były burmistrz Skoczowa, nie ukrywa, że sam w domu robi nalewkę z tataraku. Uważa, że mieszkańcy gminy i okolic Skoczowa, którzy potrafią sobie ją przyrządzić, nadal będą to robić.

- Byłoby jednak szkoda, gdyby nalewka zniknęła ze sklepów. To gratka dla turystów i koneserów. A jako produkt regionalny jest znany w Europie. W okresie Wielkanocy wielu ją kupuje - dodaje.

W tym roku gorzkiej nalewki z tataraku będzie można skosztować w Wielki Piątek tuż po wodzeniu Judosza.

- Robimy tak, by tradycji stało się zadość. Ludzie kosztują po pół łyżki stołowej. Mało kto chce więcej - przyznaje Robert Orawski, który obawia się jednak, że tatarczówka będzie pierwszym produktem regionalnym, który zniknie z rynku.

Na ból brzucha

Nalewka z korzenia tataraku ma właściwości lecznicze.

Tatarzy stosowali tatarak do leczenia ran i przewodu pokarmowego. W połączeniu z alkoholem stał się lekarstwem m.in. na bóle żołądkowo-jelitowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!