Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Narciarzu, załóż kask, mimo że nie ma przepisu

Jacek Drost
Fot. ARC
Rozmowa z dr. Ryszardem Sędziakiem, ordynatorem Oddziału Neurologicznego Szpitala Śląskiego w Cieszynie

Panie doktorze, wiem, że jeździ pan na nartach. A kask pan zakłada?
Na nartach jeżdżę od młodzieńczych lat. Kask zakładam od pięciu, może sześciu lat.

Dlaczego?

Z powodu nowych trendów. Pojawili się snowboardziści, modne jest narciarstwo carvingowe. Ludzie jeżdżą coraz szybciej, coraz bardziej brawurowo. Trasy są przepełnione. Często dochodzi do wypadków, więc jeżdżę w kasku.

Kiedy widzi pan narciarza bez kasku, włącza się u pana wyobraźnia lekarza, że może dojść do nieszczęścia?
Oczywiście. Zwłaszcza że wiem, czym jazda bez kasku może się skończyć, znam skalę problemu, którego nie mogę inaczej nazwać niż tragedią. Taka tragedia dotknęła naszych znajomych, również lekarzy. Ich 18-letni syn doznał na nartach we Włoszech urazu głowy. Półtora miesiąca spędził w tamtejszym szpitalu. Później został przetransportowany drogą powietrzną do Katowic, gdzie długo przebywał na oddziale intensywnej terapii. Mimo że wypadek zdarzył się kilka lat temu, rehabilitacja trwa nadal.

Z jakimi urazami najczęściej trafiają do waszego szpitala narciarze?
Dawniej głównie ze złamaniami nóg i rąk. Ostatnio jest więcej urazów czaszkowo-mózgowych - wstrząśnień mózgu, lekkich i ciężkich krwotocznych stłuczeń mózgu, które czasami kończą się głębokimi urazami naczyniowymi mózgu. Urazy są takie same jak podczas wypadków motocyklistów.

Ciężko się takie urazy leczy?
Bardzo. W przypadku ciężkiego urazu mózgu może się skończyć trwałym kalectwem. W pierwszym etapie leczenie polega na walce z obrzękiem mózgu, bardzo często wówczas dochodzi do niewydolności oddechowej i ogólnego ciężkiego stanu pacjenta. Później przychodzi okres rehabilitacji, która może przywrócić sprawność pacjentowi, ale różnie z tym bywa.
Jeżdżenie w kasku zmniejsza ryzyko takich urazów?
Posiadanie kasku zdecydowanie zmniejsza rozmiar uszkodzenia tkanki mózgowej. Jeśli w dzisiejszych warunkach narciarz nie ma kasku i zderzy się z inną szybko jadącą osobą, to nie ma żadnych szans. Należy też wziąć pod uwagę, że obecnie stoki są tak przygotowywane, że ubija się sztuczny śnieg, więc są bardzo twarde. Uderzenie o taką nawierzchnię to jak zderzenie ze skałą. Kask amortyzuje, wyhamowuje i inaczej rozkłada siły takiego uderzenia, więc jego konsekwencje mogą być mniejsze.

Powinien być przepis nakazujący jeżdżenie w kaskach?

Powinien być jednoznaczny i obejmować wszystkich narciarzy. Jeśli kogoś stać na kupienie czy wypożyczenie sprzętu, to powinien zainwestować w kask, który kosztuje od około 200 złotych.
A może nie jest potrzebny przepis, tylko świadomość, że każdy powinien sam dbać o swoją głowę?
Każdy, kto zakłada narty, powinien się porównać do motocyklisty. Motocykliście nie przyjdzie do głowy, by jeździć bez kasku, a narciarz zakłada narty i szusuje.
Rozmawiał: Jacek Drost

***
Od 31 stycznia ub. roku dzieci do 15. roku życia jeżdżące na nartach miały obowiązek zakładania kasków.
Tymczasem w październiku ub. roku ustawa o kulturze fizycznej została zastąpiona ustawą o sporcie, w której zapis o kaskach wypadł. - Wielka szkoda - komentują specjaliści.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!