Ich starszy brat, 19-latek, leży w szpitalu. Wczoraj był nadal pod działaniem narkotyków i alkoholu. Stan jego zdrowia uznano za poważny. Lekarze bali się nawet powiedzieć, że jest stabilny.
W siemianowickim szpitalu przebywa także 19-letnia dziewczyna, która uczestniczyła w tej samej co chłopcy, poniedziałkowej imprezie urodzinowej ich 22 -letniego znajomego. Młodzi bawili się pod nieobecność rodziców jubilata w Siemianowicach Śląskich. Wspólnie pili wódkę, podobno kupioną w sklepie (a nie z nielegalnego źródła), i wspólnie zażywali jakieś "białe tabletki" - tak zeznali policjantom ci, którzy tę balangę przeżyli.
Najpierw z poniedziałku na wtorek, około godziny trzeciej w nocy, do siemianowickiego szpitala trafił 15-letni Sylwek. Przyprowadził go ojciec, bo chłopak tracił przytomność. Mimo natychmiastowej i długotrwałej reanimacji nastolatka nie udało się uratować. Gdy lekarz usłyszał, co mogło być powodem śmiertelnego zatrucia chłopca, wysłał karetkę, by ratować pozostałych biesiadników.
Przed kamienicą w centrum Siemianowic Śląskich, gdzie wciąż trwała impreza, znaleziono ciało drugiej ofiary. Dzięki akcji pogotowia uratowano 19-letnią dziewczynę. Jeszcze w nocy trafiła do szpitala. Jest już w nieco lepszym stanie. Trzeci z braci z powodu szoku i strachu uciekł co prawda lekarzom, ale wczoraj przed południem matka sama przyprowadziła go do szpitala. Z objawami ciężkiego zatrucia.
- Opierając się tylko na relacjach pacjentów, przypuszczamy że musieli zażyć duże ilości amfetaminy i ecstasy - mówi Bolesław Gębarski, dyrektor siemianowickiego szpitala.
Policja na razie oficjalnie nie potwierdza tych informacji. Wczoraj przesłuchiwano pozostałych uczestników urodzinowej imprezy. Okazało się, że przez mieszkanie jubilata przewinęło się tej nocy około 10 osób. Jedni przychodzili, inni wychodzili. Do niektórych już wczoraj siemianowicka policja zdążyła dotrzeć. Wszyscy zgodnie mówią o krążących między biesiadnikami "białych tabletkach", które zatruci chłopcy zapili wódką.
- Bez dokładnych badań, w tym sekcji zwłok, na razie nie możemy jednoznacznie stwierdzić, co było przyczyną śmierci obu młodych ludzi. Mogę jednak dodać, że odnalezienie dealera tych narkotyków jest tylko kwestią czasu - zapewnia komisarz Piotr Horzela z siemianowickiej policji. - Zabezpieczyliśmy butelki po alkoholu, jedną jeszcze nie do końca opróżnioną, i sprawdzimy, czy rzeczywiście kupione zostały we wskazanym przez biesiadników sklepie.
Śmierć dwóch nastolatków z Bytomia, którzy zatruli się środkami odurzającymi, wywołała ponownie dyskusję o zbyt łatwym dostępie do tego typu substancji. Bracia mieli 15 i 18 lat. Na urodzinach swojego 22-letniego kolegi w Siemianowicach Śląskich pili wódkę i wzięli "białe tabletki", prawdopodobnie ecstasy, ale to wykaże dopiero sekcja zwłok. Dwie inne 19-letnie osoby, ich trzeci brat oraz dziewczyna dochodzą do siebie w siemianowickim szpitalu. Ich stan lekarze określają jako niestabilny.
Wprawdzie nieznacznie spadła liczba przestępstw narkotykowych w Polsce w stosunku do ubiegłego roku, ale to wcale nie oznacza, że jest lepiej. Zdaniem specjalistów, są coraz większe obszary nieznane policji. Towaru na rynku jest co nie miara, można dostać wszędzie i wszystko. W ostatnich latach dominują marihuana, amfetamina i ecstazy. Spadło zainteresowanie opiatami, czyli np. heroiną, ale coraz bardziej popularna staje się kokaina.
Od palenia marihuany zwykle się zaczyna. Działka kosztuje ponad 20 zł. Jest najpopularniejsza, bo ciągle się uważa, że to tzw. lekki narkotyk, więc działa na organizm wolniej. To bzdura.
- W jednej ręce skręt z marihuany w drugiej piwo, taki szpan. O konsekwencjach nikt nie myśli i to jest problem - mówi inspektor Grażyna Słomska z katowickiej policji.
Połowa młodzieży przynajmniej raz w życiu spróbowała marihuany. Prędzej czy później każde dziecko staje przed taką propozycją. Pytanie, co zrobi, czy będzie wyposażone w odpowiednią wiedzę, by się tej propozycji przeciwstawić. Z marihuany łatwo można przejść, na przykład, na amfetaminę.
Młodzi szukają też najprostszych sposobów, a jest ich wiele. Wiedzą, jaką roślinę, legalnie hodowaną, połączyć z jakim napojem energetycznym, albo po jakie lekarstwo sięgnąć, często legalnie dostępne w aptece i zmieszać z alkoholem. Tylko skutki mogą być takie, jak wczoraj w Siemianowicach Śląskich.
Jak chronić dzieci? Inspektor Słomska radzi, by je przede wszystkim bacznie obserwować i nie dać się zwieść, że wszystkie nieoczekiwane zachowania, to sprawa wieku i hormonów albo zmęczenia.
- Jeśli dziecko nie śpi, albo śpi zbyt długo, to niekoniecznie wynika to z przeciążenia szkołą. Może być właśnie pod wpływem amfetaminy - tłumaczy pani inspektor. - Niepokoić musi zbyt częsta agresja. Należy wyjaśnić jej przyczyny. Dobrze jest przeszukać pokój dziecka, by sprawdzić, czy, na przykład, nie posiada fifek do palenia. Rodzice mogą się zdziwić, jak bogata może być gama najróżniejszych akcesoriów.
Jeśli rodzice nadal będą podejrzliwi z powodu nietypowych zachowań dziecka, zawsze mogą kupić w aptece specjalne testy wykrywające ślady narkotyków w moczu i to po dłuższym czasie od ich zażywania. - Nie należy tracić głowy. Najlepiej skontaktować się z właściwą poradni - dodaje inspektor Słomska.
U prezydenta czeka na podpis projekt zmiany w Ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii. Do załącznika trafiło 17 nowych substancji zakazanych.
Odurzają się coraz młodsi
Z nadkom. Krzysztofem Kazkiem z katowickiej policji rozmawia Teresa Semik
Sylwek, który przedawkował, miał zaledwie 15 lat. Czy obniża się w Polsce wiek młodych ludzi, którzy sięgają po środki odurzające?
Niektóre dzieci zaczynają już w wieku 10 lat. Wąchają klej albo znajdą jakieś środki uspoka-jające w aptece babci i próbują, jak to działa. Najniebezpieczniejszy wiek dla tego typu eksperymentów jest między 13 a 17 rokiem życia.
Jak pan ocenia obecność na rynku tzw. dopalaczy?
W internecie pełno jest wskazówek, co jest dostępne na rynku, jakie leki z jakim napojem połączyć. Dzieci często łączą je właśnie z alkoholem i dochodzi do zatruć.
Czy policja wie, ile na rynku dostępnych jest substancji odurzających?
Na rynku ciągle pojawia się coś nowego. Można zakazać sprzedaży jednej substancji, ale po jakimś czasie te same leki trafią do apteki pod inną nazwą. To jest czasem szukanie igły w stogu siana.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?