Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasi dziennikarze wrócili do szkoły. Po 10, 20, 30 latach

Magdalena Nowacka-Goik, Katarzyna Kapusta, Paweł Szałankiewicz
Grupa chłopców z klasy Ic oraz Zbigniew Gądek i Bogumiła Gołkowska
Grupa chłopców z klasy Ic oraz Zbigniew Gądek i Bogumiła Gołkowska Marzena Bugała-Azarko
Czy tornistry są cięższe, hałas na przerwach większy? Zajrzeliśmy do pierwszej klasy – podstawówki, gimnazjum i liceum. Sprawdziliśmy, w jakich warunkach uczą się dziś uczniowie. W ławkach usiedli Magda Nowacka, Kasia Kapusta i Paweł Szałankiewicz.

Magdalena Nowacka-Goik w podstawówce: Ale tu kolorowo!

Rok 1980. Idę do pierwszej klasy w Sosnowcu. Mam tornister, żółty z brązowym grzybkiem, fartuch typu krzyżaczek, warkocze i radość w oczach. Piórnika nie pamiętam, za to podręcznik Ewy i Feliksa Przyłubskich „Litery”, który przeczytałam cały jeszcze przedrozpoczęciem nauki. Pamiętam też inną książkę, (w podstawówce czytała ją moja mama) „Marusia z pierwszej klasy” o przygodach radzieckiej pionierki.

Rok 2013 – znowu siadam w ławce, razem z pierwszoklasistami. Jaka to szkoła? Jaka klasa?

Szkoła Podstawowa nr 3 w Bytomiu mieści się blisko rynku, naprzeciwko komendy strażaków (dźwięk syreny to tutaj więc norma). Budynek zajmują tylko uczniowie podstawówki. Uczyła się tu znana z lat 60. wokalistka Karin Stanek. Szkoła mieści się w starym budynku i – jak wzdycha Urszula Pelc, dyrektorka szkoły – największy problem to brak większej sali gimnastycznej. Za to boisko – wzorcowe i pachnące nowością. Obok boiska coś specjalnie dla pierwszaków – miniścieżka zdrowia. Drabinki, równoważnie, drążki, super! Kiedyś musiał wystarczyć zwykły trzepak. Będzie się gdzie bawić na przerwie, przynajmniej przy ładnej pogodzie. Basenu nie ma, ale za to specjalnie dla pierwszaków będą gratisowe zajęcia tenisa ziemnego. A jak pada? – Mamy specjalną salkę rekreacyjną, gdzie są przeprowadzane zajęcia z gimnastyki korekcyjnej, terapeutyczne i relaksacyjne – tłumaczy pani dyrektor. W szkole są trzy klasy pierwsze. W dwóch jest po dwadzieścioro dzieci, w jednej – 17. Na dole wejścia pilnuje pani woźna. Dorośli muszą się wpisać do zeszytu. Wchodzę do sali. To tu uczą się dzieci z Ia. Jaka śliczna ta klasa! Po pierwsze, bardzo kolorowa i duża. Barwne szafki, w których dzieci trzymają przybory, zeszyty i książki. Koniec z problemem zapominania kredek, farb czy kolorowego papieru i nożyczek. Pamiętam, że ja na szczęście miałam blisko i w czasie długiej przerwy zdążyłam pobiec po zapomniane przybory.
– Szafki podpiszemy waszymi imionami i nazwiskami – obiecuje „nasza pani”, Jolanta Bazan, sympatyczna szatynka.
Zasłony w oknach w pomarańczowym i szafirowym kolorze. Pomarańczowe ściany (zamiast paskudnej szpitalnej bieli czy rozmytej żółci). Parawanik, tablice, także multimedialna.

– Tak, będziecie mogli na niej pisać i to w nietypowy sposób – wyjaśnia wychowawczyni. Gdzie te czasy pokruszonych kawałków kredy, brudzące workowate granatowe fartuchy (w krzyżaczku nie chodziłam codziennie). Chociaż oczywiście klasyczna tablica też jest. Jeszcze a propos fartuchów – część dzieci ma ładne mundurki. Białe bluzeczki, granatowe kamizelki z dużą, szkolną tarczą. Niekoniecznie spódniczki, dziewczynki wolą dżinsy. Mundurków nie mają jeszcze wszyscy – ale będą, jak obiecuje pani dyrektor. Pozostali ubrani w jasne bluzeczki i ciemniejszy dół, trochę na sportowo (ale są i bardziej eleganckie wersje). Tak czy inaczej – ładnie.

Trzy rzędy, ale w każdym rzędzie najwyżej po cztery ławki. Część stolików i krzesełek jest niższa. To specjalnie dla sześciolatków. Hmm... a gdzie jest szatnia? Czy się nie zgubię? Problem rozwiązuje się sam, bo szatnia jest w wydzielonej części klasy. Są wieszaki. Nie zgubię się więc na pewno. I nie muszę się obawiać, że będzie mi dokuczał jakiś starszy uczeń – klasy pierwsze mają osobne piętro.

OK, siadam w ławce... ale, chwila, nikt tego nie robi. Wszyscy siedzą w specjalnym kąciku na zielonych pufkach. Po kolei się przedstawiamy.

– Ja będę mówiła różne imiona, kiedy usłyszycie swoje, mówicie „stop”. Wstajecie i kłaniacie się, a reszta wita – tłumaczy nauczycielka. Dzieci nad wyraz spokojne i uważne. A może po prostu zestresowane? Bo jakoś nikt nie rozrabia. Przypominam sobie swoją pierwszą klasę. Ta, do której chodziłam przez pierwsze półrocze, faktycznie była grzeczna. Ale od drugiego półrocza po przeprowadzce, kiedy zmieniłam szkołę, trafiłam na niezłych rozrabiaków. Dobra, koniec zajęć w kąciku rekreacyjnym, siadamy w ławkach. Z kim usiąść? To takie ważne! – Ustalamy to jeszcze w czerwcu, na specjalnym zebraniu rodziców pierwszaków – śmieje się dyrektorka. – Wiemy, że to ważne dla maluchów i aby zapobiec jakimś problemom, rozmawiamy o tym wcześniej, uwzględniając „księgę życzeń” – wyjaśnia.

Na każdej ławce kartka z imieniem i nazwiskiem malucha. Przy ławkach kolorowe plecaki. Niektóre ogromne. Nie wiem, czy tornistry nie były jednak lepsze. Ile waży plecak z przyborami? Taki, który będą dzieci nosiły codziennie. Niewiele tu rzeczy. Jedna cienka książka, zeszyt do uwag i korespondencji z rodzicami (zastąpi dzienniczek ucznia), piórnik, śniadanie, napój. Waga pokazuje 1 kg 600. Nasze były chyba cięższe.

Dobra, no ale kiedy ta przerwa. Aaaa, ogłasza ją pani. Niekoniecznie trzeba tu się sugerować dzwonkiem. Czas więc na śniadanie. Jemy w klasie. Nikt nie ma kanapek w foliowych woreczkach, są na to kolorowe pudełka. Sympatyczna blondynka częstuje mnie cukierkiem. – Śniadania specjalnie jemy razem, tak, żeby nauczyciele dyskretnie mogli zobaczyć, czy dzieci dostają odżywcze produkty – wyjaśnia pani dyrektor. A propos jedzenia, są oczywiście obiady. Zerkam na jadłospis: zupa koperkowa, pierś indyka w sosie, ziemniaki purée, surówka z kapusty czerwonej i kompot. Całkiem nieźle. Dodatkowo dostanę jeszcze mleko (brrr, to pamiętam) i owoce w ramach specjalnego programu. Sklepiku nie ma, ale jeśli się zdecyduję chodzić do świetlicy socjoterapeutycznej, tam są podwieczorki. Dzieci oglądają podręcznik, w którym też jest narysowana klasa. Ja dyskretnie sprawdzam, czy jest Wi-Fi. Jest! Super. Przerywam, bo pani coś mówi. Aaaa, idziemy na mszę do kościoła z okazji rozpoczęcia roku. Sprawdzam jeszcze toalety – wszystko w normie.
Magdalena Nowacka-Goik

Katarzyna Kapusta w gimnazjum: kamery i czujne oko woźnej

Po czternastu latach wróciłam do pierwszej klasy. Gimnazjum nr 4 w Będzinie, klasa Ic. Od razu przypomniało mi się, że sama byłam kiedyś pierwszym eksperymentalnym rocznikiem, który poszedł do gimnazjum. W sumie z

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!