Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasz śląski wentyl

Marek Szołtysek
Już chyba wszyscy wiedzą, że dawniej Śląsk przez długi czas nie należał do Polski, ale do Czech, Austrii czy Niemiec. Dokładnie było to pomiędzy XIV a XX wiekiem, czyli przez około 600 lat.

Nie wszyscy jednak rozumieją, że te dawne dzieje skutkują do dzisiaj określoną mentalnością Ślązoków. A widać to choćby po sposobie mówienia na Śląsku. Jeżeli więc Ślązok chce powiedzieć, że jego synowa nie jest rodowitą Ślązoczką, ale pochodzi z innego regionu Polski, to mówi w skrócie: Baba od moigo synka je z Polski! Kiedy zaś zapytamy się, gdzie jest Zamość albo Ełk, to od Ślązoka dostaniemy odpowiedź: To tam leży kanś w Polsce!

Dla jakiegoś wszech-Polaka, oszołoma albo skrajnego polskiego patrioty, takie śląskie mówienie może zostać odebrane jako oznaka śląskiego separatyzmu. Tak jednak nie jest! Ślązok mówiąc, że Ełk leży w Polsce, nie chce tym samym zadeklarować, że Śląsk nie jest polski. To tylko taki niegroźny sposób mówienia, którego nie należy nadinterpretować. A przyczyną takiej maniery w mówieniu jest fakt, że setkami lat Śląsk nie był częścią Polski. Będę więc podkreślał do znudzenia, że taki sposób mówienia ma charakter regionalny, to po prostu regionalizm. I ja też tak mówię, bo w końcu przed laty studiowałem w Polsce, czyli w Lublinie.

Takich charakterystycznych śląskich elementów regionalnych jest jeszcze więcej. Skupmy się jednak na istocie tego zjawiska. Najważniejsza jest świadomość, że wszystkie te inności mają wspólną przyczynę - Ślązoki czują się kulturowo trochę innymi niż reszta Polski. Zresztą podobne odczucia mają w Polsce górale z Podhala czy Kaszubi.Czy takie poczucie inności jest dobre, opłacalne? Tak! Przede wszystkim śląskość dla Ślązoka jest lekarstwem na wiele dolegliwości.

Między innymi jest taka śląskość lekarstwem na skołatane nerwy, eliksirem zadowolenia, czyli mówiąc ogólnie, śląskość jest dla Ślązoka zaworem wszelakiego bezpieczeństwa psychicznego, jest wentylem, dzięki któremu nie pogłębiają się nam choroby nadciśnienia, krążenia czy wrzody na żołądku. Tak, bo choćby w ostatnim czasie wszyscy ludzie w Polsce przeżywali niedogodności kampanii wyborczej, wszyscy chyba dalecy są od pełnej radości z wyników wyborów.

Panuje zdenerwowanie tym, co robi rząd i opozycja, ogarnia wstyd za niektóre poczynania przemysłu, dziennikarstwa, piłkarskiej kadry narodowej czy budowniczych autostrad. Ale taki wstyd i zdenerwowanie na Ślązoka aż tak negatywnie nie działają. Ślązokowi nie grozi, że z tego powodu rozsadzi go, że wybuchnie z nerwów, bo ma ów regionalny śląski zawór bezpieczeństwa, bo ma śląski wentyl. A jaki? Otóż Ślązok, chcąc sobie poprawić samopoczucie, zawsze może powiedzieć, że winni za wszystko co mnie denerwuje są - ludzie z Polski, warszawioki czy dosadniej mówiąc - Gorole. Zatem cieszmy się ze śląskiego wentyla.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!