Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauka wciąż w domu. To źle, ale szukamy (na siłę) korzyści. Piszą ojcowie: Marek Twaróg i Rafał Musioł

Marek Twaróg
Marek Twaróg
Rafał Musioł
Rafał Musioł
Minusy zdalnych lekcji - o tym napisał Rafał Musioł, ojciec dwóch świetnych córek. O plusach zdalnych lekcji z kolei spróbował (raczej z trudem) napisać Marek Twaróg, ojciec trzech świetnych synów. Jakie jest Państwa zdanie?

W poniedziałek, 18 stycznia, dzieci z klas I-III wracają do szkół. Zajęcia będą wyglądały jednak zupełnie inaczej niż przed epidemią, a nawet inaczej niż jeszcze we wrześniu. Pozostali uczniowie, z klas IV-VIII szkół podstawowych i szkół ponadpodstawowych oraz studenci, „kontynuują naukę zdalną, zgodnie z zaleceniami epidemiologów”.

- Powrót pozostałych uczniów do nauczania stacjonarnego jest uzależniony od rozwoju pandemii. Nie możemy podejmować decyzji, które byłyby zbyt daleko idące. W tych okolicznościach mogła być podjęta tylko taka decyzja - podkreśla minister edukacji.

Minusy zdalnych lekcji. Pisze Rafał Musioł, ojciec dwóch świetnych córek:

Tak się złożyło, że we wrześniu 2020 obie nasze radości zostały pierwszoklasistkami - młodsza ruszała do podstawówki, starsza do wymarzonego liceum. Ta pierwsza miała w tornistrze żal po braku bezpośredniego pożegnania z przedszkolnymi przyjaciółmi i wychowawczyniami, ta druga niosła w plecaku stres związany z przekładanym i długo niepewnym oraz poprzedzonym przygotowaniami online egzaminem ósmoklasisty. I obie, już na starcie nowej drogi, błyskawicznie wpadły z deszczu pod rynnę, a my z żoną, chcąc nie chcąc, razem z nimi.

1. Niesprawiedliwość
To pierwsza i zasadnicza uwaga: środowisko nauki online nie jest naturalne i przyjazne ani dla dzieci, ani dla nauczycieli, ale przede wszystkim nie jest sprawiedliwe. Dostęp do internetu, jego parametry, sprzęt często dzielony z rodzeństwem lub rodzicami, warunki domowe, wrażliwość dziecka, jego odwaga lub brak w wypowiadaniu się publicznie, poczucie pominięcia przy niezauważaniu przez nauczyciela podniesionej elektronicznej łapki (platforma Teams) tworzy przestrzeń, w której nierówności społeczne są jeszcze trudniejsze do zamaskowania niż w tradycyjnej klasie.

2. Uboczny skutek hejtu
Szkoła to także dyscyplina. W wydaniu zdalnym kluczem do jej utrzymania może być tylko i wyłącznie obowiązek włączenia przez uczniów i nauczycieli kamerek. Bez nich w pokojach dzieją się rzeczy z nauką nie mające wiele wspólnego. Obraz nie jest jednak wymagany. Duży wpływ na to miały sygnały, że wizerunki uczniów i nauczycieli były wykorzystywane do celów hejterskich, zazwyczaj oczywiście przez samych uczestników zajęć. Dla bezpieczeństwa wylano więc dziecko - a właściwie dzieci - z kąpielą...

3. Cukierek przez tablet
Rozmowy siedmiolatków zapraszających się na domowe wizyty „po pandemii”, odśpiewywanie klasowym jubilatom „stu lat” online, bez tradycyjnego cukierka, nieokiełznana radość przy przypadkowych spotkaniach z rówieśnikami, łapią za serce. I tym boleśniej uświadamiają, co zostało im zabrane. W przypadku szkoły średniej wcale nie jest lepiej, a trzeba pamiętać, że pierwsza klasa to już ćwierć całego maturalnego dystansu i naturalne pole do wypracowywania klasowej hierarchii, poznawania nauczycieli i zdobywania ich sympatii. Bo z przyjaźnią nastolatki już sobie jakoś radzą. Wystarczy spojrzeć na osiedlowe ławki...

4. Rodzic multifunkcjonalny
Drodzy Rodzice, a my? Bądźmy szczerzy: nauka online kompletnie demoluje domowy porządek. Ci, którzy pracują zdalnie, muszą jednocześnie wziąć etat informatyka („tato/mamo, zerwało się!”), wuefisty („wyjdźmy wreszcie z domu!”), zaopatrzeniowca („na plastykę potrzebuję...”), psychologa („nie chce mi się przebierać pidżamy”), epidemiologa („kiedy to się skończy?”), a ci, którzy wracają do domu ze stacjonarnej pracy... robią to samo, tylko mają jeszcze mniej czasu.

5. Próba dla budżetu
Coroczne świadectwa z paskiem - tak jak zresztą przestrzegano na pierwszym rodzicielskim zebraniu (online, a jakże) - zostały odcięte grubą kreską. I zaczęły się schody. Bo okazało się, że system edukacji w moim pokoleniu wskazywał inne metody osiągnięcia tego samego wyniku. I chociaż na „wyjściu” wszystko się zgadza, to etap pośredni nie jest respektowany. Dlaczego? Bóg raczy wiedzieć, a w szkole nie wytłumaczą. W każdym razie konieczny okazał się korepetytorski desant, co stanowi w klasie córki nie wyjątek, a normę.

W przypadku młodszych pociech nie można zapominać o zapewnieniu dzieciom opieki. Instytucja babć została z oczywistych przyczyn niemal zamrożona. I wtedy na scenę wkraczają opiekunki, których stawki znów poszybowały w górę. No cóż, nauka online stanowi czas próby nie tylko dla samych domowników, ale i ich budżetów.
Rafał Musioł

***

Plusy zdalnych lekcji. Pisze Marek Twaróg, ojciec trzech świetnych synów:

Jest jasne, że szkoła wymaga kontaktu bezpośredniego nauczyciela z uczniami i kontaktu samych uczniów. Jest jasne, że lekcje zdalne są co prawda jakimś rozwiązaniem, ale raczej w sytuacjach specjalnych, awaryjnych. I nie powinny być standardem w edukacji dzieci (być może w edukacji dorosłych nie ma problemu). Z nauczycielstwem mam cokolwiek wspólnego jedynie przez Mamę, polonistkę, oraz z powodu kilku godzin ze studentami na Uniwersytecie Śląskim. Brak kompetencji - powiedzą Państwo. Ja odpowiadam: ale przecież mam trójkę dzieci. Ucznia podstawówki, licealistę, studenta. Pierwszy prawie zupełnie stracił kontakt z rówieśnikami z klasy - fatalnie. Drugi nie zdążył nikogo poznać w pierwszej klasie LO, a w tym wieku to szczególnie istotne. Trzeciemu za chwilę minie pierwszy stopień studiów, a przez siedzenie na zdalnych zajęciach nie korzysta z tego, co najważniejsze na tym etapie edukacji: rozmów z profesorami, atmosfery spotkań naukowych, uroków Krakowa. Postanowiłem więc - na siłę trochę - poszukać pozytywów tej przeciągającej się szkolnej zapaści. Z Rafałem Musiołem (tekst wyżej) zgadzam się w pełni, lecz gdybym miał się zabawić w adwokata diabła, zwróciłbym uwagę na to, co poniżej.

1. Więcej rozmawiamy i o sobie wiemy.
Zdalne zajęcia z domu pozornie są aktywnością indywidualną - widzimy dzieci w słuchawkach, co jakiś czas kiwających do ekranu głowami i odpowiadającymi na pytania nauczycieli. Lecz w przerwach, dla relaksu, dzielą się z nami tym, co usłyszały, lub pytają, bo mają wątpliwości. Dotąd dzieci ponad pół dnia (najmłodszy) lub niemal cały dzień (średni) były poza domem, dziś rozmawiamy często, wiemy więcej o ich emocjach, wywołanych tym czy inny usłyszanym od nauczyciela zdaniem, więcej wiemy o tym, „co Eryk powiedział” albo „jaki Hania namalowała rysunek na zadanie i jak to pokazała do kamery”.

2. Znacznie wzrosły nasze kompetencje w dziedzinie cyfrowej komunikacji.
Prawda jest taka, że także rodzice trochę się podciągnęli, ale zdecydowanie wzrost tych kompetencji widać u najmłodszego. Tu już nie chodzi tylko o to, jak założyć grupę, zaplanować spotkanie, wydzwonić wszystkich o konkretnej godzinie, wyciszyć mikrofon lub włączyć kamerkę. To też kompetencja polegająca na umiejętności prowadzenia rozmowy - wysłuchania do końca, wirtualnego podnoszenia ręki, gdy chce się zabrać głos, umiejętności skondensowanej wypowiedzi, by niepotrzebnie nie zabierać czasu. A nawet - to też lekcja dbania o dykcję i dobrą intonację, gdy łączenie nie jest zbyt wyraźne.

3. Więcej zadań robimy wspólnie.
Mowa tu głównie o mojej Żonie, która czuwa nad młodszymi dziećmi - jest to jednak zauważalne: wiemy, co dzieci mają zadane, wiemy, co mają zrobić. Kontrola (w dobrym tego słowa rozumieniu) jest o wiele większa. I możliwości rozmowy na różne tematy (patrz punkt 1).

4. Nie tracimy czasu.
Tu oczywiście każda rodzina ma swoje doświadczenia, różnie to wygląda w zależności od miasta. Jednak można przyjąć, że większość rodziców młodszych dzieci spędzała w korkach dużo czasu - dowożąc ich i odbierając ze szkoły. Dziś nie tracimy ani minuty.

Czy jest punkt 5, 6, 7…? Na mojej liście już nie. Lecz w sytuacji, w jakiej znaleźliśmy się i której w żaden sposób nie jesteśmy w stanie zmienić, zachęcam Państwa do refleksji. Może Państwa doświadczenia rodzicielskie pozwolą na stworzenie własnej listy plusów. Cóż nam innego pozostało.
Marek Twaróg

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera