Nie taki znowu mały Beskid

Materiał informacyjny .
„To dziecko piękne, miłe, powabne i zajmujące, w dobra przyrodzone uposażone, uwagi, poznania i miłości godne” – tak pięknie o Beskidzie Małym pisał niegdyś Kazimierz Ignacy Sosnowski, profesor krakowskiej Akademii Handlowej, ale także wielki miłośnik i popularyzator wędrówek po górach. Czy i dzisiaj skreśliłby te słowa? Pisałby o górach powabnych i miłości godnych? Pewnie tak. Wszak Beskid Mały przez te lata uroku nie utracił.

Spokój i cisza

Choć góry są stosunkowo niewysokie, mają jednak wszystko to, co sporo od nich więksi pobratymcy. Szczyty są dość strome, pełno tu tajemniczych jaskiń i schronów, mrocznych wąwozów i jarów, zagadkowych uroczysk, zaś dnem głęboko wciętych dolin malowniczo wiją się niewielkie strumyki. Są i kilkunastometrowe wychodnie skalne, baszty, ostańce, sporo źródełek, w tym te z cudowną wodą. Przybyło też szlaków, są ścieżki, które przemierzali zbójnicy, literaci i święci… Tylko turystów wciąż jest niewielu.

W Beskidzie Małym odnajdziemy za to spokój, ciszę, a także elegancką oazę z basenem, jacuzzi, saunami i masażami, parkiem linowym, kortami tenisowymi, ścianką wspinaczkową oraz wybornym jadłem. Bo Czarny Groń w Rzykach - w pięknej dolinie Pracicy - to świetna baza wypadowa w Beskid Mały, na stoki narciarskie, ścieżki piesze i rowerowe, a także miejsce, gdzie można na chwilę „zniknąć”. Co ważne – można tutaj bardzo szybko dojechać, tak z Krakowa jak i Śląska.

Czupel i Dusiołek

Czy Czupel sąsiaduje z Rogaczem? Skąd wziął się Groń Jana Pawła II? Dlaczego „zbór poetów w Beskidzie” Emil Zegadłowicz nazwał Czartakiem? Gdzie znajduje się szemrzący cichutko Dusiołek? Tego wszystkiego dowiemy się wybierając się w Beskid Mały.

Ta niewielka, kameralna wręcz część Beskidów ma zaledwie 35 km długości i do 15 km szerokości. Zajmuje teren pomiędzy doliną Białej, a Skawą. Na część wschodnią i zachodnią podzieliła ją niegdyś – aż trudno w to w tej chwili uwierzyć – Soła.
Najwyższy szczyt, wspomniany już Czupel, wznosi się na 930 m n.p.m., a wypiętrza się w części zachodniej pasma. To na nim odnajdziemy tajemnicze kamienne wały zwane kródami, pozostałości okopów z II wojny światowej, a jeśli będziemy mieli szczęście może dostrzeżemy też biegacza pomarszczonego, bardzo rzadki gatunek chrząszcza.
Jednak najbardziej malownicze, zróżnicowane i frapujące oblicze Beskid Mały odkryje przed nami w części wschodniej - między Potrójną i Leskowcem.

Jeden szczyt – dwie nazwy

Jeśli zakotwiczymy w Czarnym Groniu, to grzechem byłoby nie wybrać się na… Czarny Groń. – Szczyt ten zwany jest także Potrójną – przypominają gospodarze ośrodka. Dlaczego? – Bo takie „imię” nadali mu XIX-wieczni austriaccy kartografowie, zapisując błędnie nazwę niewielkiego przysiółka, który znajdował się na zboczu, jako nazwę góry - wyjaśniają.
Sprzed hotelu na bezleśny wierzchołek wiedzie ścieżka oznaczona kolorem czarnym. Pnie się dość stromo, więc wędrówka zawsze wyciska parę kropel potu. Warto jednak podjąć ten niewielki trud, bo takiej panoramy nie ma z żadnego innego miejsca w Beskidzie Małym. – To Pogórze Śląskie, Pasmo Bliźniaków, główny grzbiet Beskidu Małego, a tam są Gorce, Babia Góra, Pasmo Policy, Pilsko, Wielka Racza… - przewodnik opisując szczyty, sypie też anegdotami. Wspomina o pasterskiej kapliczce, znajdujących się pod śnieżną pierzynką halach, a także niewielkim schronisku „Chatka na Potrójnej”. – Piękniejszego widoku nie ma – dodaje z szerokim uśmiechem.

Z Potrójnej można się też wybrać - żółtym szlakiem - na Jawornicę z charakterystycznym 10-metrowym krzyżem (upamiętnia śmierć czterech narciarzy z Andrychowa, którzy w 1935 roku zamarzli pod Babią Górą). Szczyt ten to także przykład tego, jak natura odbiera to, co niegdyś jej wydarto. Po potężnych halach, na których wypasano owce i bydło, właściwie nie ma już śladu. Gdy jednak tu dotrzemy u naszych stóp będzie… Andrychów.
Kilkugodzinny spacer można zakończyć schodząc w dół tym samym szlakiem, albo wybrać ścieżkę wzdłuż trasy krzesełka na Czarnym Groniu. Można też spróbować odnaleźć – między Potrójną a Łamaną Skałą - Zbójeckie Okno. Może gdzieś natrafmy również na skarby.

Tajemnicza Madohora

Z Czarnego Gronia niedaleko na Leskowiec i Groń Jana Pawła II. Po drodze warto również zahaczyć o rezerwat „Madohora” na Łamanej Skale. Chroni nie tylko naturalny bór świerkowy, ale takie unikaty, jak omieg górski i podrzeń żebrowiec.
- Z Leskowca, gdy jest sprzyjająca pogoda, widać nie tylko Beskid Wyspowy, Beskid Makowski, ale także masywną, przysadzistą Babią Górę oraz postrzępione tatrzańskie granie – przypomina przewodnik. Tym razem jednak matka natura nie była dla nas łaskawa – Tatry skryły się za woalem chmur.

Niekiedy jeszcze ten wyborny punkt widokowy miejscowi zwą Hrabską Górą. Dlaczego? Ano dlatego, że niegdyś na kamiennych płytach wykuto ślady stóp - miały stanowić wieczną pamiątkę po romantycznym spacerze hrabiego Adama Potockiego i hrabianki Mery Wielopolskiej. Dzisiaj takie upamiętnienie nazwalibyśmy chuligańskim wybrykiem…

Leskowiec, to szczyt, o którym często wspominał Jan Paweł II. - Beskid Mały to przecież ulubione miejsce młodzieńczych wędrówek urodzonego w Wadowicach Karola Wojtyły. Bywał tu często i chętnie. Latem przemierzał szlaki pieszo, zimą na nartach – wspominają przewodnicy.
To na jego cześć pobliską Jaworzynę w latach 80. XX wieku zamieniono na Groń Jana Pawła II, a na podszczytowej Polanie Bargłowej stanęła kaplica i krzyż nie dający zapomnieć o „ludziach gór”. Tak oto powstało urocze sanktuarium Matki Bożej Królowej Gór.

Ze szczytu już tylko parę kroków do Schroniska PTTK Leskowiec, choć na Groniu Jana Pawła II. Gdy go otwierano w 1932 roku był to budynek „zupełnie prosty i zwyczajny, nie chorujący na stylowość”.
To ledwie parę przykładów uroczych wędrówek po Beskidzie Małym. Można się tu wybrać na kilkudziesięciominutowy niespieszny spacer z całą rodziną, a można i na forsowną wielogodzinną wyprawę. Pieszo, ale też samochodem, bo w nieco odleglejszej okolicy atrakcji również nie brakuje. – A my jesteśmy w samym sercu – przypominają gospodarze Czarnego Gronia. I warto do owego serca zapukać.

Narciarski Czarny Groń

Gdy jednak na stokach Beskidu Małego więcej jest śniegu niż trawy, warto ograniczyć turystyczne zapędy do stoków Czarnego Gronia. A gospodarze stacji dbają nie tylko o codzienne utrzymanie trasy, ale także o nadzwyczajne atrakcje.
Elegancja, szyk, wyszukane kreacje, doskonały styl, a także moc „pluśnięcia” - wszystko to przyda się tu podczas walki o tytuł Króla i Królowej Splash 2017, imprezy łączącej „freestylowego ducha z doskonałą zabawą”. Niezwykłą imprezą jest też przejazd na nartach przez… knajpę. Nim jednak zdecydujemy się na te atrakcje warto potrenować technikę na stoku. Odnajdziemy tu bowiem trasy nie tylko dla wytrawnych, ale także początkujących narciarzy. Ośrodek dysponuje również profesjonalnym Tiger Snowpark, specjalnym symulatorem narciarskim, nie wspominając o o przytulnym Hotel & SPA Czarny Groń.
Przygoda byłaby jednak niepełna, przynajmniej dla naszych kubków smakowych, gdyby ominąć Rycerską Oberżę. Dlaczego? Bo serwują w niej jadło przygotowywane według staropolskich przepisów. Również jada się tak jak dawniej to czyniono – rękoma. A to spore przeżycie…

***

„Jedynym defektem Beskidu Małego – jak pisał Kazimierz Ignacy Sosnowski - ściągającym nań niechęć niesłuszną, jest to, że jest niższe wzrostem od innej braci beskidzkiej”. A może właśnie wciąż to jego atut? Warto się tu wybrać, by to sprawdzić!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Nie taki znowu mały Beskid - Gazeta Krakowska