Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

NOTTOOEASY: Młodzi katowiccy jazzmani bez kompleksów. Chcą grać z Kendrickiem Lamarem, Patem Metheny i Beyoncé.

KG
Katowice są znane na świecie jako miasto muzyki. Nie tylko dzięki przynależności do sieci miast kreatywnych UNESCO, ale coraz bardziej dzięki ludziom, którzy grają tu muzykę. Warto poznać tych, którzy dopiero debiutują, ale już zwracają na siebie uwagę. Jednym z takich zjawisk jest zespół NOTTOOEASY, poruszający się na styku jazzu i elektroniki.

Od kiedy istnieje zespół NOTTOOEASY?
Jako NOTTOOEASY gramy od półtora roku. Wszyscy jesteśmy z Katowic, z jednej szkoły muzycznej. Tam graliśmy w większych składach, z których powstał nasz zespół, gdy chcieliśmy zaistnieć w konkursie „Dzielnica brzmi dobrze”. Nasza trójka zaczęła wspólnie tworzyć. Zespół jest trochę dziełem przypadku. Do dziś dziw nas bierze, że w tak krótkim czasie udało nam się tyle osiągnąć i to z tak niekomercyjną muzyką.

Jak można zdefiniować muzykę, która gracie? Czy to jest jazz?
W dzisiejszych czasach używa się terminu jazz do określenia wielu gatunków pokrewnych z jazzem. Od wielu lat jazz łączy się w kolaboracje z innymi gatunkami muzycznymi. Wiele zespołów miesza jazz z elektroniką, rockiem czy innymi stylami. Naszym głównym nurtem zainteresowania jest oczywiście jazz, ale nie stronimy od gatunków pokrewnych.

Dlaczego gracie jazz a nie na przykład disco polo?

Granie jazzu, granie muzyki trudniejszej bierze się stąd, że wchodząc w muzykę staramy się ją coraz bardzie zgłębiać. A jazz ma bardzo rozwiniętą dynamikę, harmonię czy rytmikę. Im więcej wiemy o muzyce, tym bardziej nas ciągnie do bardziej skomplikowanych form.

Jazz to improwizacja. Ile jest improwizacji w tym, co gracie?
Dość sporo. Wszystko, co się dzieje na instrumentach żywych, czyli trąbce, perkusji i klawiszach jest improwizowane. Na komputerze jest tylko szkielet tego, co gramy. Ale i tak uważamy, że improwizacji jest u nas jeszcze zbyt mało. Ostatnio o tym rozmawialiśmy, że komputer jest zbyt statyczny i nas jednak ogranicza. I to jest dość denerwujące dla nas jako muzyków. Dążymy w kierunku jeszcze większej swobody. Chcemy, aby improwizacji było coraz więcej. Coraz mniej gramy rzeczy wcześniej zaaranżowanych. Zmierzamy w kierunku pełnej improwizacji. Naszym atutem jest dość nietypowe instrumentarium i oryginalne brzmienie, którym powinniśmy się bawić. Tym się wyróżniamy i tym możemy zainteresować naszych odbiorców, a improwizacja najbardziej sprzyja zabawie brzmieniem i szukaniu własnego stylu.

Zdradzicie wasze inspiracje muzyczne?
Od dawna słuchamy jazzu. Trudno tu nie wymienić trębaczy, fundamentów jazzowej trąbki, na których dziś wszyscy się opierają. U każdego trębacza można zauważyć wpływy Milesa Davisa, Lee Morgana. A współcześnie ma na nas wpływ gra takich trębaczy jak Ambrose Akinmusire, Christian Scott oraz Keyon Harrold. Są też ważni perkusiści tacy jak Chris „Daddy” Dave, Nate Smith czy Eric Harland. Przy czym staramy się nie ograniczać. Słuchamy hip-hopu, na przykład duże wrażenie wywarł na nas „To Pimp A Butterfly” Kendricka Lamara czy Brasstracks, którzy łączą jazz z hip-hopem. Bardzo cenimy Pata Metheny’ego czy Brada Mahldau’a oraz Tomasza Stańkę, legendę polskiej awangardy, a także Krzysztofa Komedę.

Tomasz Stańko grał z jazzową światową czołówką ale też bardzo lubił grać z młodymi muzykami…
W wywiadach Tomasz Stańko był dumny, że młodzi polscy muzycy dziś nie mają tych kompleksów, które były, gdy on zaczynał. Dziś nie ma przeświadczenia, że muzycy stąd grają gorzej od tych z Zachodu. U każdego muzyka ważna jest indywidualność, oryginalność i można spokojnie powiedzieć, że Polacy się wyróżniają na tle innych.

Co wam się podoba w dzisiejszej, współczesnej muzyce?
Dziś muzyki jest tak dużo i jest tak powszechna, że odbiorcom trudno się skupić na jednym wykonawcy. Natłok informacji, bodźców, które nas otaczają jest tak ogromny, że gdyby dziś pojawił się na przykład John Coltrane, to bardzo możliwe, że nikt by go nie zauważył. Bardzo trudno skupić na tym, co jest w muzyce najważniejsze, nie tylko na jej duchowym przekazie, ale nawet na tym, żeby ta muzyka była dobrze zrobiona. Uwagę odwracają często tanie chwyty, o których szybko się zapomina, a przepadają w tym tłoku rzeczy wartościowe i niestety często krzywdzi to tę muzykę trudniejszą i bardziej wymagającą.
Duże wrażenie zrobiła na nas płyta „A Rift in Decorum” Ambrose’a Akinmusire’a, która mocno wchodzi w to, co jest dla nas ważne, czyli sferę duchową. Warto wspomnieć Wayne’a Shortera, który zaczynał w drugim kwintecie Milesa Davisa, w latach 60. ubiegłego wieku, a który niedawno wydał fantastyczny nowy album.
Dużo ciekawych rzeczy dzieje się w elektronice. Na przykład Mr. Carmack, który bardzo zgrabnie łączy różne gatunki, a jednocześnie jest w tym bardzo oryginalny. Ciekawie łączy też muzykę elektroniczną z jazzem Christian Scott, ale nie stroni też od klimatów rockowych czy ambientowych.

Znacie dobre młode polskie zespoły jazzowe?
Michał Martyniuk Group wydał niedawno świetną płytę. Jest też bardzo dobry zespół EABS, który łączy hip-hop z jazzem, czy Kuba Więcek, a także Skicki-Skiuk. Są u nas projekty młodych ludzi, które zdobywają mniejsze lub większe sukcesy, chociaż trzeba przyznać, że scena jazzowa w Polsce jest raczej kulawa. Dominuje muzyka łatwiejsza, robiona pod radio i mniej wyrobionych odbiorców. Nam nie o to chodzi. Mamy nadzieję, że jednak znajdziemy tych, którzy są bardziej świadomi muzycznie.

Jak powstaje wasza muzyka?
Najpierw robimy aranż mniej lub więcej zapisany w nutach… To co jest mniej zapisane w nutach omawiamy. W kompozycjach staramy się zawrzeć rzeczy, które nas inspirują albo pomysły, które wcześniej zanotowaliśmy przy jakiejś okazji. Te wszystkie rzeczy kiełkują w trakcie komponowania. Czasem to są jakieś ciekawe zabiegi orkiestracyjne z muzyki klasycznej. Wszystko można przenieść na grunt naszej muzyki. Technicznie to wygląda tak, że do zapisanych na papierze kompozycji Fabiana, Olaf dodaje warstwę rytmiczną a Filip te brzmienia i sample, które dopełniają aranż jak orkiestra.

W przygotowaniu jest wasz debiutancki album…
Płyta powstaje od grudnia ubiegłego roku. Nasze partie zostały już nagrane, ale czekamy na gości, bo chcemy, żeby na płycie było ich dużo. Kilku już mamy, kilku jest w trakcie nagrań. Mamy nadzieję, że płyta wyjdzie w najbliższej przyszłości. W nagraniu i wydaniu pomaga nam Katowice Miasto Ogrodów. Zobaczymy jak wyjdzie nam ta płyta. Mamy już gotową część graficzną. Gdy zobaczymy efekt finalny, to zdecydujemy jak mocno chcemy jeszcze w to zainwestować. Termin wydania płyty jeszcze nie jest określony, ale jesteśmy już na ostatniej prostej tego procesu. Tytułu też jeszcze nie zdradzamy. Będzie odzwierciedlał tematykę albumu, która dotyczy wszelkiego rodzaju manipulacji i jest zainspirowana książką „Psychologia tłumu” Gustawa Le Bon. Autor, bazując na doświadczeniach rewolucji francuskiej, pokazuje jak w tłumie ludzie zatracają swoją indywidualność i nie równają do średniego, tylko do najniższego poziomu inteligencji. Zatem na naszej płycie wraz z gośćmi pojawią się także teksty i dlatego tak długo to wszystko trwa. Szukamy bardzo różnych środków przekazu.

Plany na najbliższą przyszłość?
Przede wszystkim wydanie płyty. Jeśli będzie to dobra płyta, naturalnie przyjdą koncerty i to nas będzie napędzać, żeby dalej kontynuować ten projekt. Nie mamy tu długoterminowych planów. Wszystko pokaże życie. Dużo się nauczyliśmy w ostatnim czasie. Zebraliśmy wiele doświadczeń około muzycznych.

A jakie marzenia mają młodzi ludzie grający jazz?
Chcemy się utrzymywać z muzyki. Grać, nagrywać płyty, być w trasie, mieć kilka zespołów, żeby nie tkwić w jednym miejscu, tylko wciąż się rozwijać.

Z kim chcielibyście zagrać kiedyś?
Beyoncé - to wiadomo (śmiech), Justin Timberlake… A serio to chcielibyśmy zbliżyć się do komfortowej sytuacji, jaką ma na przykład Keyon Harrold, który jest trębaczem i gra swoje rzeczy, ale czasem robi numery dla Jay-Z czy Beyoncé. To jest fajna droga, która łączy różne rodzaje muzyki. Zrobić kawałek dla Kendrika Lamara jak Terrace Martin i zagrać tam na trąbce. To by było coś! Takim marzeniem byłoby też zagranie u Pata Matheny’ego. Z Tomaszem Stańko już się nie uda niestety… No cóż zegar tyka…


Zespół NOTTOOEASY tworzą:
NOTTOOEASY: Młodzi katowiccy jazzmani bez kompleksów. Chcą grać z Kendrickiem Lamarem, Patem Metheny i Beyoncé.

Fabian Klimanek, trąbka, student Akademii Muzycznej w Katowicach
NOTTOOEASY: Młodzi katowiccy jazzmani bez kompleksów. Chcą grać z Kendrickiem Lamarem, Patem Metheny i Beyoncé.

Olaf Rykała, perkusja, student Akademii Muzycznej w Krakowie
NOTTOOEASY: Młodzi katowiccy jazzmani bez kompleksów. Chcą grać z Kendrickiem Lamarem, Patem Metheny i Beyoncé.

Filip Żółtowski, trąbka, produkcja muzyczna, student Akademii Muzycznej w Gdańsku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!