Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy komendant PSP z Jastrzębia spełnia marzenia ZDJĘCIA + WIDEO

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa
Nowy komendant PSP z Jastrzębia spełnia marzenia
Nowy komendant PSP z Jastrzębia spełnia marzenia Bartosz Wojsa
Mł. bryg. Wojciech Piechaczek to nowy komendant Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Jastrzębiu-Zdroju, który zastąpił na tym stanowisku Edwarda Debernego. Jako dziecko słuchał bajki o Wojtku, który został strażakiem, a gdy dorósł postanowił przekształcić bajkę w prawdziwe życie. I to mu się udało. Z naszym dziennikarzem rozmawiał o trudach służby, pasji i wyzwaniach, jakie przed nim stoją.

Nowym komendantem Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Jastrzębiu-Zdroju został mł. asp. Wojciech Piechaczek, który zawodowo ze strażą związany jest od 16 lat. Jak mówi w rozmowie z naszym dziennikarzem, praca strażaka wymaga wielu poświęceń.

- Z zewnątrz strażacy w całym umundurowaniu wyglądają trochę jak rycerze w lśniących zbrojach, ale w środku jest człowiek, w którym obrazy z akcji, często dramatyczne, zostają na zawsze - mówi.

Pierwszy rocznik z kobietami w straży
Mł. asp. Wojciech Piechaczek od dziecka marzył o tym, by zostać strażakiem. Już jako maluch słuchał bajki o Wojtku-strażaku, którą czytali mu rodzice. - Chyba tak głęboko zapadła mi ta bajka w głowie, że postanowiłem ten plan ziścić – mówi komendant PSP w Jastrzębiu-Zdroju.

Po skończonym liceum zdecydował spróbować swoich sił w egzaminach do Szkoły Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie, które składały się z części sprawnościowej i teoretycznej. Oba etapy przeszedł wzorowo i zakwalifikował się do blisko stu osób, które rozpoczęły w 1997 roku studia na pierwszym roku.

- Co ciekawe, był to pierwszy rocznik, w którym dziewczyny również zostały studentkami. Cztery z nich zostały, razem z nami, podchorążymi – wspomina Wojciech Piechaczek.

Później kariera potoczyła się szybko. W 2001 roku rozpoczął pracę w komendzie PSP w Jastrzębiu, gdzie pełnił do tej pory stanowisko dowódcy zmiany. Jest także absolwentem Akademii Techniczno - Humanistycznej w Bielsku–Białej, a w ubiegłym roku ukończył dodatkowo studia podyplomowe na Wydziale Zarządzania i Dowodzenia Akademii Obrony Narodowej.

- W rodzinie zawsze była obecna straż. Sam należałem do OSP w Pielgrzymowicach, gdzie mieszkam na co dzień. Mój ojciec był strażakiem Zakładowej Straży Pożarnej w kopalni Pniówek – mówi komendant.

Jak sam przyznaje, praca przez lata w straży nauczyła go dużo pokory. Wymagała też wielu poświęceń i wyrzeczeń, jak od każdego strażaka.

- Na zewnątrz wygląda to trochę tak, że w całym umundurowaniu strażak wygląda jak rycerz w lśniącej zbroi, ale w środku jest człowiek, w którym obrazy z akcji, często dramatyczne, zostają na zawsze. Oczywiście radzimy sobie z tym poprzez rozmowy między sobą, analizując zdarzenia i zastanawiając się, czy mogliśmy zrobić coś lepiej. To jest też przyczynkiem do tego, by ciągle się szkolić i doskonalić. Przede wszystkim partnerstwo w służbie i zgrany zespół powodują, że razem radzimy sobie nawet z największymi problemami - wskazuje Wojciech Piechaczek.

Tragiczne interwencje zostają w pamięci
Mł. asp. Piechaczek był uczestnikiem wielu akcji ratowniczych na terenie województwa śląskiego, m.in. w akcji ratowniczej po katastrofie kolejowej pod Szczekocinami w 2012 r. oraz akcji poszukiwawczo-ratowniczej po zawaleniu się kamienicy w Katowicach przy ul. Chopina. Do tego dochodzi jeszcze mnóstwo interwencji w Jastrzębiu-Zdroju, choć to właśnie zdarzenie w Katowicach odcisnęło na nim największe piętno.
- To było bardzo niebezpieczne zdarzenie i, jak wszyscy wiemy, skutkujące śmiercią rodziny dziennikarzy. Przez lata działałem aktywnie na linii interwencyjnej, więc tych bolesnych zdarzeń było wiele. Spotykałem się z sytuacjami trudnymi, ze śmiercią, ale taka jest specyfika tego zawodu. Kiedy podejmujemy działania, nie zastanawiamy się nad swoimi słabościami, tylko staramy się skupić na pracy i wykonywać ją jak najlepiej. Nie zawsze jesteśmy w stanie wszystkim pomóc, niestety - mówi.

Ale praca w straży to też chwile pełne wzruszeń. - Takie pojawiają się, gdy ktoś po pewnym czasie przychodzi do nas i dziękuje za pomoc, za uratowanie życia czy dobytku. To ogromna satysfakcja i największa zapłata w tym zawodzie. Myślę, że przede wszystkim właśnie ta wdzięczność i możliwość pomagania innym wpłynęły na to, że zostałem strażakiem. Służba pożarnicza to powołanie i misja. Cieszy więc to, że udało mi się połączyć pracę z pasją - wskazuje komendant.

A wdzięczności w życiu komendanta było sporo. Otrzymał on bowiem mnóstwo odznaczeń, m.in. został odznaczony krzyżem zasługi za dzielność po akcji w Katowicach. Otrzymał też złoty medal Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego, srebrny medal za zasługi dla pożarnictwa, brązową odznakę zasłużony dla ochrony przeciwpożarowej i brązowy medal za zasługi dla obronności kraju. - Te odznaczenia są zwieńczeniem etapu działalności ratowniczej - podkreśla.

Będzie wyrozumiały, ale wymagający
25 lutego Śląski Komendant Wojewódzki powierzył mł. asp. Wojciechowi Piechaczkowi obowiązki komendanta. Już 1 kwietnia powołał go na stanowisko. Do tej pory komendantowi udało się przeanalizować stan funkcjonowania komendy, sprawdzić, co wymaga ewentualnych popraw, zapoznać się z całą sytuacją funkcjonalną i finansową jednostki. Będzie komendantem z zasadami.

- Jednym z moich priorytetów w pracy komendanta będzie to, by służba przebiegała dla strażaków i ratowników bezpiecznie. Chcę być sprawiedliwym przełożonym, który docenia ludzi za zaangażowanie w służbę i za ich działalność. Jednocześnie będę jednak wymagający, bo to od naszych działań zależy ludzkie zdrowie, a nawet życie. Zależy mi na tym, by jakość naszych działań była jak najlepsza, a to wiążę się z ciągłymi szkoleniami. Nie boję się wyzwań i dołożę wszelkich starań, by temu zadaniu sprostać - mówi komendant Piechaczek.

Tymczasem warto zaznaczyć, że w wolnych chwilach, by się wyciszyć i ukoić trudy służby, mł. asp. Piechaczek... gra na gitarze. - Już od lat młodzieńczych było to moje hobby. Na różnych ogniskach czy wyjazdach studenckich gitara zawsze mi towarzyszyła. Do tego lubię chodzić po górach i mieć kontakt z przyrodą, to mnie uspokaja - przyznaje.

Prywatnie komendant PSP jest szczęśliwym ojcem dwóch synów - 6-letniego Jasia i 2-letniego Piotrka. Dzieci razem z żoną Moniką od zawsze bardzo go wspierają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo