Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy numer "Naszej Historii" już w kioskach. Rozmawiamy o volksliście z prof. Woźniczką

Zygmunt Woźniczka
Prof. Zygmunt Woźniczka z Uniwersytetu Śląskiego
Prof. Zygmunt Woźniczka z Uniwersytetu Śląskiego Arkadiusz Gola
Wpisywanych na volkslistę mieszkańców naszego regionu nie można uważać za zdrajców - mówi prof. Zygmunt Woźniczka z Uniwersytetu Śląskiego.

W majowym numerze "Naszej Historii" piszemy o tym, jak nazistowskie władze oceniały, kto jest Niemcem, a kto nie, i o tym, że wpis na volkslistę wcale nie był dobrowolny. Jak to było z wciąganiem Ślązaków na niemiecką listę narodową?
Po zajęciu Polski przez okupanta, osoby, które mieszkały na terenach wcielonych do Niemiec, nie miały wyboru, musiały znaleźć się na volksliście. Jedynie napływowa polska inteligencja miała możliwość, jeszcze na samym początku okupacji, wyjechać ze Śląska i przenieść się do Generalnego Gubernatorstwa. Na volksliście nie mogli znaleźć się za to Ślązacy ścigani listem gończym, jak na przykład Jerzy Ziętek. Byli to wrogowie III Rzeszy. Ważne jest to, że wszyscy mieszkańcy Śląska mieli obowiązek wypełnienia ankiety narodowej. Jeśli tego nie zrobili, czekały ich srogie represje.

Jak wyglądała procedura związana z zapisaniem na listę?
Kandydaci przechodzili specjalną kwalifikację, w wyniku której dostawali się do określonej grupy. W grupach o numerach I i II znaleźli się #"prawie Niemcy", w grupie numer III - osoby z mniejszą liczbą cech niemieckich, a na "czwórce" osobniki niepewne, ale możliwe do objęcia germanizacją. Osoby, które zostały wpisane na volkslistę, miały swoje obowiązki. Mężczyźni musieli służyć w Wermachcie. Często do domu przychodziły jednocześnie dwa dokumenty, ausweis i powołanie do wojska. Nie można było odmówić ani jednego, ani drugiego.

Panuje przekonanie, że osoby, które zapisały się na volkslistę, zdradziły Polskę. Czy taka opinia jest słuszna?
Zależy, o kogo chodzi. Bowiem jeśli na tej liście znalazły się nazwiska osób z Generalnego Gubernatorstwa, byli oni uważani za zdrajców. Natomiast w przypadku tych, którzy mieszkali na Śląsku, ówczesny rząd polski na uchodźstwie i biskup Stanisław Adamski zalecali przyjmować volkslistę. Wydali nawet dwa niezależne od siebie zarządzenia w tej sprawie. Chodziło o zapewnienie bezpieczeństwa ludności, ale nie tylko. Bowiem mieszkańcy Śląska, choć trafiali na volkslistę, w głębi duszy nadal mogli czuć się Polakami i dla sprawy polskiej działać w ruchu oporu. Wykorzystywali dogodną sytuację. Pracując w niemieckich urzędach i innych placówkach, mieli możliwość zdobywać różne informacje i w ten sposób tworzyć wspaniałą siatkę wywiadowczą dla strony polskiej.

Niemcy nic nie podejrzewali?
Oczywiście, że byli tego świadomi, ale trudno było im wyłapać, kto jest po ich stronie, a kto nie.

Rozmawiała: Anna Zielonka


*Matura 2014 ARKUSZE + KLUCZ ODPOWIEDZI + PRZECIEKI
*Pogoda na weekend majowy 2014: Będzie ciepło, ale nie upalnie MAJÓWKA 2014
*Weź udział w quizach Dziennika Zachodniego. SPRAWDŹ SWOJĄ WIEDZĘ]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!