Nowy rozkład jazdy PKP z niedoróbkami. Pasażerowie są niezadowoleni

Koleje Śląskie będą domagać się odszkodowania od PKP Polskie Linie Kolejowe za kompromitującą wpadkę z linią do Chałupek. Linią w minioną niedzielę miały pomknąć pociągi (także te do czeskiego Bohumina), a tymczasem nadal trwa jej remont i trudno powiedzieć, kiedy dobiegnie on końca. Przewoźnik z konieczności zaproponował więc pasażerom zastępczą komunikację autobusową, ale jego przedstawiciele zapowiadają, że nie puszczą sprawy płazem.

- Będziemy wyciągać konsekwencje finansowe w stosunku do zarządcy infrastruktury - informuje Michał Wawrzaszek, rzecznik Kolei Śląskich.

A zarządca infrastruktury, czyli PLK, odpowiada, że ewentualne roszczenia przekaże dalej.

- To wykonawca prac zostanie obciążony wszystkimi kosztami związanymi z opóźnieniem oddania tej linii do eksploatacji - stwierdza Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP PLK. Broni się też przed zarzutami o brak właściwego nadzoru nad inwestycją, bo - jak mówi - wykonawca do samego końca zapewniał, że panuje nad sytuacją.

- Dla nas to też było zaskoczenie - mówi Siemieniec. Podkreśla jednak, że mimo zaistniałego opóźnienia, spółka nie zamierza pod presją podejmować decyzji o otwarciu linii. - Ona jest robiona na lata - przypomina rzecznik PKP PLK.

Koleje Śląskie otwierają połączenie do Czech

Podczas gdy Koleje Śląskie i PKP PLK próbują wytłumaczyć się przed pasażerami z tego, co wydarzyło się na linii do Chałupek, PKP Intercity chwali się rosnącą frekwencją w swoich pociągach. Od początku roku do końca listopada z usług tego przewoźnika skorzystało 28,5 miliona pasażerów (o 5 mln więcej niż w całym 2014 r.), a tylko w samym listopadzie dynamika wzrostu wyniosła 34 procent. Spółka wyraźnie złapała wiatr w żagle i już zapowiada, że w przyszłym roku chciałaby przewieźć 37 mln podróżnych.

Jak PKP Intercity zamierza skusić pasażerów?
Zamierza ich skusić nowym taborem, tańszymi biletami i ofertami specjalnymi, takimi chociażby jak wprowadzony właśnie bilet bliskomiastowy. To ma być oferta dla osób podróżujących na krótkich odcinkach (np. w ramach aglomeracji) składami TLK czy IC. Dzięki niej za przejazd na takiej trasie zapłacą niemal 40 procent mniej niż do tej pory. Dla przykładu: na odcinku z Zabrza do Katowic cena spadnie z 13 do 9 złotych - zachwalali kilka dni temu przedstawiciele przewoźnika.

Powiedzmy jednak sobie wprost: ta cena nadal jest wyższa od tej, którą trzeba zapłacić za podróż na tym samym odcinku pociągiem Kolei Śląskich lub autobusem KZK GOP (autobus jest niemal dwa razy tańszy). Oczywiście przewagą Intercity jest czas przejazdu - niespełna kwadrans na tle 20 minut (Koleje Śląskie) czy 40 minut (najszybsza linia KZK GOP).

Gorzej, że ów zachwalany bilet blisko-miastowy nie zawsze jest dostępny w sprzedaży interne-towej. Jeśli ktoś chciałby go kupić właśnie na ów wspominany odcinek Zabrze - Katowice, to ujrzy komunikat „Sprzedaż niemożliwa. Trasa zbyt krótka”. Zapytani przez nas o to pracownicy biura prasowego PKP Intercity przyznali, że w systemie internetowym można kupić bilety bliskomiastowe jedynie na trasy o długości powyżej 20 kilometrów.

- W tradycyjnych kasach można natomiast kupić bilety bliskomiastowe na odległości poniżej 20 km - poinformowała nas Anna Zakrzewska z PKP Intercity.

Rzecz w tym, że tradycyjne kasy biletowe na kolei powoli stają się już rzadkością. Na trasie Gliwice - Zabrze - Katowice znajdziemy je na dworcach w tych trzech miastach, ale już na stacjach w Świętochłowi-cach, Rudzie Chebziu czy Rudzie Śląskiej od dawna nie ma po nich śladu.

Koleje Śląskie otwierają połączenie do Czech

*Prezenty pod choinkę 2015 To najciekawsze propozycje
*Najbardziej patologiczne miasta w woj. śląskim RANKING 2015
*Roraty 215: Pytania i odpowiedzi z Małego Gościa Niedzielnego
*Makabryczny wypadek w Mierzęcicach na trasie S1: Zginęła matka i ojciec ZDJĘCIA
*Jesteś Ślązakiem, Zagłębiakiem, czy czystym gorolem? ROZWIĄŻ QUIZ