Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obietnice wyborcze 2015. Wyższe zarobki, przyjazne podatki, łatwiej w biznesie [komentarz do debaty]

agad
Tax Care
Tak kuszą partie walcząc o nasze głosy. Poprzednicy też kusili i co z tego wyszło?

- Prześwietliliśmy hasła poszczególnych partii, w większości opierają się na zwiększeniu wydatków socjalnych dla ubogich i najmniej zarabiających - uważa Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankiera.pl. 

Na początek zero do ZUS 

- PiS proponuje 500 zł na drugie i kolejne dziecko, Zjednoczona Lewica chce wypłacać obywatelom dywidendę ze wzrostu PKB, a PO obniżyć składki ZUS dla najmniej zarabiających - dodaje Piechowiak. 
Ponadto PO, Zjednoczona Lewica, PSL i Partia Razem obiecują zwiększenie płacy minimalnej. Najwięcej "daje" Partia Razem - 15 zł brutto na godzinę (albo 2,6 tys. zł brutto miesięcznie). Zjednoczona Lewica "chce płacić" najmniej 2,5 tys. zł brutto. PO proponuje jednolitą stawkę - ok. 10-12 brutto na godzinę. 

Zjednoczona Lewica zapowiada jeszcze m.in.: zero ZUS przez pierwsze 18 miesięcy dla firm zatrudniających pracowników, odmrożenie płac w budżetówce, obniżenie wieku emerytalnego (prawo do świadczenia po 40 latach pracy), podniesienie najniższych emerytur o 200 zł, mniejszy VAT (21 proc.), podatek od aktywów bankowych (0,5 proc.), unieważnienie klauzul niedozwolonych w umowach kredytowych. Według szacunków Bankiera.pl, łączny koszt obietnic to ok. 50 mld zł. 

Z kolei wśród propozycji gospodarczych Ruchu Pawła Kukiza są np.: promocja polskiego biznesu, zwiększenie opodatkowania zachodnich korporacji, ograniczenia w prywatyzacji i zwiększenie wynagrodzeń. 
- To zbyt ogólne założenia, więc trudno obliczyć, ile może kosztować wprowadzenie ich w życie - uważa ekonomista. 

Partia Razem zamierza wprowadzić zakaz darmowych staży, jawność płac w firmach, obniżyć próg podatkowy dla najuboższych, zwiększyć (75 proc.) dla zarabiających ponad 500 tys. zł rocznie, zlikwidować przywileje firm w strefach ekonomicznych. Spełnienie obietnic partii to wydatek rzędu 35-40 mld zł. 

PSL mówi m.in. o: obniżce - do zera proc. - VAT na artykuły dziecięce, a o 50 proc. składki ZUS dla mikroprzedsiębiorców, podniesieniu płacy minimalnej (1900 zł brutto). Chce też zezwolić na emeryturę po 40 latach pracy i przeznaczyć 1 mld zł na praktyki zawodowe. Do tego oczywiście dochodzą propozycje dla rolników. Bankier twierdzi, że realizacja haseł wyborczych PSL może zostać częściowo pokryta z funduszy unijnych (związane ze wsią), a ponadto to będzie ok. 20 mld zł. 

Przyjazny urząd 

Główne propozycje KORWiN-a dotyczą zniesienia składek ZUS, likwidacji podatku dochodowego i przywilejów emerytalnych. Tylko rezygnacja ze składek ZUS-u to obniżenie jego dochodów o 140 mld zł. 
Zniesienie danin do ZUS i NFZ osób zatrudnionych na jednolitym kontrakcie - obiecuje PO. Poza tym zamierza: obniżyć podatek VAT, ukrócić nadużycia w umowach cywilnoprawnych, sprawnie wykorzystywać gotówkę z UE, pomóc frankowiczom, wprowadzić nową ordynację podatkowej, wspierać firmy rodzinne i sukcesje oraz wykorzystujące nowoczesne technologie, oferuje też przyjazny urząd. Program jest oparty o fundusze unijne, dodatkowo kosztuje ok. 35 mld zł. 

PiS zapowiada np. przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego, podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł, zahamowanie wyprowadzania pieniędzy z Polski do rajów podatkowych, dodatkową daninę dla sklepów wielkopowierzchniowych i banków. Realizacja tych haseł może kosztować budżet państwa ok. 40 mld zł. 

Inni wcześniej też obiecywali i co z tego wyszło? 
Nie spełnia swojej funkcji między innymi "jedno okienko" - uważa Andrzej ekonomista z Centrum im. Adama Smitha. - Miało przynieść ulgę nowym firmom, ale tak się nie stało. Kiedyś przedsiębiorca, jeśli tylko chciał, był w stanie w jednym dniu odwiedzić wszystkie urzędy i założyć biznes. Teraz, gdy urzędy same między sobą rozsyłają dokumenty, trwa to czasami nawet do miesiąca. Politycy obiecywali mniej biurokracji oraz niższe podatki i nic z tego nie wyszło. Koszty wzrosły. Z ustawy antykryzysowej skorzystało zaledwie kilka firm. Gdy weszła w życie, firmy już same wiedziały, jak poradzić sobie z problemami. To przedsiębiorcy, a nie rząd, sprawnie przeprowadzilię przez kryzys. Zresztą, przyznał się do tego nawet Donald Tusk. 

Nowoczesna Ryszarda Petru planuje przekształcić gospodarkę opartą na taniej sile roboczej w innowacyjną, wprowadzić trzy proste stawki podatku PIT, CIT ina poziomie 16 proc., zmniejszyć liczbę koncesji i pozwoleń potrzebnych do prowadzenia firmy w różnych sektorach gospodarki. Chce też odbiurokratyzować gospodarkę, uelastycznić prawo pracy, uprościć przepisy o VAT, zmienić ordynację wyborczą, aktywizować bezrobotnych czy zlikwidować niektóre przywileje służb mundurowych oraz związków zawodowych.  Według Bankiera.pl, postulaty Petru to wydatek co najmniej 25 mld zł.

Komentarz do debaty liderów partyjnych z 20 października. Lider jakiej partii zabłysnął pomysłami dla gospodarki? 
Odpowiada Mirosław Ślachciak, szef Pracodawców Pomorza i Kujaw: - Trudno w kilka minut przedstawić poważny program gospodarczy, można tylko hasłowo. Wczoraj udało się to tylko premier Ewie Kopacz i Ryszardowi Petru. Jako jedyni z liderów partyjnych zaprezentowali zdrowy rozsądek. Pokazali, że szukają sposobu stworzenia mechanizmów, by najpierw wypracować dochody i dopiero później je dzielić. Pozostali chcą rozdawać pieniądze, a nie za bardzo mają pomysły, jak je zdobyć. 
 

 

Źródło: Bankier.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Obietnice wyborcze 2015. Wyższe zarobki, przyjazne podatki, łatwiej w biznesie [komentarz do debaty] - Gazeta Pomorska