I ile razy rzucam palenie - tyle razy mi śmierdzi. Taki odruch. Organizm się oczyszcza, zaczyna mi smakować piwo, które dotychczas uważałem za kwaśne, żrę więcej, bo czuję ssanie. Tak właśnie. Żrę, nie jem. Bo posiłek co dwie godziny nie jest jedzeniem.
Wiem, że są gumy, plastry i tabletki. Ale mój organizm w nie nie wierzy. A zwłaszcza nie wierzy moje dodatkowe 6 kg złapane przy ostatnim rzucaniu.
No więc mi śmierdzi. Z tym, że na przystankach jakby mniej. I właśnie wtedy mam ochotę zapalić. Bo stoję i wiem, że autobus się spóźni, będzie brudny, a kierowca sam będzie kopcił fajranta. I jak tu nie palić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?