Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okiem Jerzego Stuhra: Wszystko staje się reklamą

Jerzy Stuhr
Andrzej Banaś
Wszechobecność reklamy denerwuje. Ale ostatnio zdaje się, że nasze organizmy same zaczynają się bronić. Odbiorca nie zauważa już tego, co reklama reklamuje. Krzyczące napisy, dojmujące obrazy, to coś pod czym trzeba "gładko" przejść, jak najmniej zwracając uwagę na przedmiot reklamowany. Zdrowiejemy?

Bywa różnie. Często jadam w restauracjach. Drażni mnie i śmieszy maniera reklamowa, która opisuje dania, tak wymyślnie i sztucznie, że nie sposób zorientować się o co chodzi. Są jedyne w swoim rodzaju. A jest to tak nachalnie robione, że natychmiast budzi się podejrzenie manipulacji.

W polskiej, dość podejrzliwej naturze, rodzi się nawet przekonanie, że ktoś tu "robi cię w konia" - jak zwykło się to określać mało wytwornie. Prześcigają się restauratorzy w dziwnych nazwaniach tych reklamowanych produktów. Na przykład.: "Cudownie podsmażona kapustka, w kołderce ciasta babuni" - a to po prostu pierogi z kapustą. Albo: "W krwistej zalewie najświeższe jarzyny Europy" - a to barszcz ukraiński.

Co powoduje w ludziach ten pęd do ubarwiania prawdy? Na czym polega to przekonanie, że jeśli zamówisz takie wymyślnie nazwane danie, to będziesz mieć poczucie, że jadasz w unikalnej restauracji? Czy jesteś wybrańcem losu, że możesz jeść coś, co kryje się "pod kołderką babuni".

Nie rozumiem. Bo z jednej strony - chcą być oryginalni, a z drugiej strony - dobrze wiedzą, że za rogiem inna restauracja też będzie chciała przebić konkurencję, i też tylko słownie, bo nie można wychylić się w tym, co zasadnicze, czyli w samym produkcie.

To takie typowo polskie: z jednej strony silisz się na oryginalność, a z drugiej ma to być takie, jak wszyscy inni mają. Żebyś, w gruncie rzeczy - poczuł się swojsko.

Można się zastanowić, czy jest to zgodne z zasadami reklamy. Bo co ma być jej oryginalnością? Opakowanie, czy zawartość? Tym bardziej, że w reklamie chodzi jednak o to, by ten, kto się na nią złapie, miał jasność o co chodzi. A tu wszystko jest tak pozawijane, że nie wiesz, co jesz, dopóki nie zajrzysz "pod kołderkę" i nie skosztujesz. Może pierwszy, który to wymyślił, był oryginalny. A wszyscy inni, to plagiatorzy.

"Gimnastyka pojęciowa", to w reklamie osobna sztuka. Nie możesz napisać "Najlepsze piwo świata", więc przed pierwszym wyrazem pojawia się słowo "być może". I jesteś "kryty". Trochę sam padłem ofiarą tego "reklamowego opakowania" filmu przez mojego dystrybutora. Nawet mi się wydawało, że zdążyłem złapać tę zbyt oryginalną myśl, że "Obywatel" to najśmieszniejsza rola Jerzego Stuhra od czasu "Seksmisji". Miała się ona pojawić na plakacie. Ale się sprzeciwiłem, bo to już jest strzelenie sobie w stopę i nie ma nic wspólnego z "Obywatelem"...

Niestety, nie zapobiegłem. Myśl znalazła się na ulotkach filmu. Dystrybutor łagodził mój protest, że to nie znaczy, iż porównują Maksia z Obywatelem. Tylko o to, że jeśli potencjalny widz będzie się chciał czegoś dowiedzieć o "Obywatelu", to sobie w "googlach" wystuka "Seksmisja" i między "tysiącem" informacji pojawi mu się informacja o "Obywatelu". Dziwne, czemu nie może wystukać od razu "Obywatela"?

Tak to wygląda, że masz się na to godzić, bo "my się, panie Jerzy, znamy na tym i tak jest dobrze". W takich to znajduję się okowach, mimo że nie mogę narzekać na dystrybutora: dużo pracy i pieniędzy wkłada w nagłośnienie filmu. I chociaż wygląda, że mijają się nasze interesy, to ma to być tylko moje złudzenie. Bo rzeczywiście pracują i czuwają - i to jest najważniejsze. A ja muszę być na wszystko przygotowany, bo to wszystko dla filmu. Może więc liczy się tylko skuteczność?
Not.: Maria Malatyńska

Prawybory samorządowe "Gazety Krakowskiej".
Wybierz prezydentów, burmistrzów i wójtów. Najpopularniejsze miasta:
Kraków |
Tarnów |
Nowy
Sącz
|
Chrzanów
| Brzesko
|
Zakopane

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie,
Twitterze i Google+

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Okiem Jerzego Stuhra: Wszystko staje się reklamą - Gazeta Krakowska