Olej kolej - tak "promuje" się jeden z przewoźników autobusowych na trasie Katowice-Kraków

Historia remontu torów między Katowicami a Krakowem przez długie lata była niczym never ending story, czyli niekończąca się opowieść. Pociągów było mało, a te które pojawiały się na torach kojarzyły się z długim czasem przejazdu i wysłużonymi jednostkami serii EN57, chociaż pojawiały się na tej trasie również nowsze pojazdy.

Z trasy zniknęła też większość połączeń dalekobieżnych, bo skierowano je na wyremontowaną linię przez Częstochowę. Nic więc dziwnego, że zdecydowana większość pasażerów przeniosła się do autobusów prywatnych przewoźników, które z Katowic odjeżdżały nawet co piętnaście minut i na brak frekwencji nie narzekały.

Ale remont torów między Katowicami a Krakowem wreszcie prawie dobiegł końca. Od niedzieli 13 grudnia do dyspozycji pasażerów jest kilkanaście par pociągów osobowych (cztery przyspieszone pary obsłużą Koleje Śląskie, pozostałe Polregio), a także wiele połączeń dalekobieżnych obsługiwanych przez PKP Intercity.

Polregio i Koleje Śląskie porozumiały się w sprawie wzajemnego honorowania biletów. Koszt biletu normalnego wyniesie 13 złotych, a uczniowie, studenci i inne uprawnione do ulg osoby zapłacą jeszcze mniej. Czy to wystarczy, aby zachęcić pasażerów do korzystania z ekologicznego środka transportu, jakim jest pociąg? Zobaczymy.

Niemniej jednak, duża liczba połączeń kolejowych oznacza trudną sytuację dla przewoźników autobusowych, którzy do tej pory kursowali między Katowicami a Krakowem. Trudną, chociaż i do tej pory nie było łatwo z uwagi na wiosenny lockdown i obostrzenia epidemiczne funkcjonujące w transporcie.

Najpopularniejsze linie autobusowe z Katowic do Krakowa to Unibus (kursy w zależności od dnia co piętnaście lub co dwadzieścia minut, koszt biletu normalnego 12 złotych, szacowany czas przejazdu 70 minut) i Interbus.

Ten drugi przewoźnik poinformował pasażerów, że od 10 grudnia wznawia realizację wszystkich kursów zgodnie z rozkładem jazdy. Interbus swój czas przejazdu określa jako godzinę i 10 minut. Częstotliwość kursów jest taka jak w Unibusie. A bilet kosztuje 12 złotych, czyli również tyle samo co w Unibusie. Na stronach internetowych obu przewoźników przy kwocie 12 zł, jest również przekreślona kwota 17 zł, co oznacza poprzednią cenę.

Interbus „zabłysnął” jednak wśród internautów reklamą swoich połączeń na Facebooku pod hasłem „Olej kolej”. Większość internautów ocenia je negatywnie. Oto kilka z nich:

- Gratuluję pomysłu dzięki waszej reklamie sporo osób sobie wyszuka, że od nowego rozkładu jazdy PKP pociąg będzie jeździł szybciej od was, o wygodzie nie wspomnę, co do waszych promocji, szkoda ze potraficie je wprowadzić tylko i wyłącznie, kiedy jest konkurencja

- Szkoda, że dopiero po wejściu kolei można jeździć taniej. Wcześniej byle zedrzeć jak najwięcej, bo przecież alternatywy nie było. Mam nadzieję, że to jednak pociągi będą pełne.

- Konkurencja, konkurencją, ale kampania reklamowa dno i wodorosty. Tak nie reklamuje się normalna firma przewozowa...

Cóż, pewne jest jedno. Wszystko zweryfikuje wolny rynek.