MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ołowiane dzieci - Netflix kręci serial inspirowany historią lekarki Jolanty Wadowskiej-Król. Książkę o niej napisał Michał Jędryka

Magdalena Nowacka-Goik
Michał Jędryka z doktor Jolantą Wadowską-Król
Michał Jędryka z doktor Jolantą Wadowską-Król arc. prywatne Michała Jędryki
Netflix rozpoczął zdjęcia do serialu „Ołowiane dzieci", inspirowanego historią epidemii ołowicy w latach 70. XX wieku na Śląsku - wśród dzieci z katowickich Szopienic. Główną bohaterką jest doktor Jolanta Wadowska-Król (w tej roli Joanna Kulig). Na ekranie zobaczymy także m.in. Agatę Kuleszę, Kingę Preis, Sebastiana Pawlaka, Michała Żurawskiego, Zbigniewa Zamachowskiego czy Mariana Dziędziela. Zdjęcia są kręcone m.in. w ogrodzie MCK przy Śląskim Teatrze Impresaryjnym w Rudzie Śląskiej, ale także w Katowicach. Jolanta Wadowska-Król, zauważa, że dzieci mieszkające w okolicy Huty Szopienice masowo zapadają na ołowicę, chorobę wywołaną zatruciem metalami ciężkimi. Podejmuje próby ratowania chorych dzieci i mierzy się z opresyjnym, komunistycznym aparatem państwowym.

Spis treści

Ołowiane dzieci - Netflix kręci serial inspirowany historią lekarki Jolanty Wadowskiej-Król

Produkcja przeniesie widownię do industrialnego klimatu Górnego Śląska lat 70. To tu, w realiach robotniczego regionu, splotą się niebezpieczne polityczne wpływy i społeczna misja dr Wadowskiej-Król – przekazano w komunikacie platformy Netflix. Scenariusz napisał Jakub Korolczuk, za zdjęcia odpowiada Witold Płóciennik. Producentem serialu jest Wiesław Łysakowski, a za produkcję odpowiada Orient Film. Na razie nie jest znany termin premiery. Serial reżyseruje Maciej Pieprzyca.

- Historia epidemii ołowicy wśród śląskich dzieci i bohaterskiej postawy dr Wadowskiej-Król jest na Górnym Śląsku żywa w naszej zbiorowej pamięci. Teraz pora, by przybliżyć ją całej Polsce. W końcu sytuacja, w której to jednostka w słusznej sprawie sprzeciwia się całemu aparatowi władzy to coś, z czym wciąż mamy do czynienia, w wielu miejscach na świecie. Opowieści takie jak "Ołowiane dzieci" niosą uniwersalny przekaz o słuszności, ale też osobistej cenie walki o prawdę i sprawiedliwość - przekazuje reżyser w komunikacie prasowym.

Dwa projekty

„Ołowiane dzieci” inspirowane są prawdziwą historią oraz książką Michała Jędryki o tym samym tytule. Autor książki wyjaśnia, że we wcześniejszych, niesprawdzonych informacjach, które pojawiły się w internecie, błędnie podawano, że tytuł produkcji to "Królowa".

- To są dwa różne projekty. Tytuł „Królowa” odnosi się do innego pomysłu, aczkolwiek tematyka jest ta sama. Być może kiedyś wrócę do tego scenariusza, bo to był pomysł na film bardziej zbliżony do tego, co faktycznie wydarzyło się w latach 70. XX wieku. Tak, jak moja książka bliższa jest w formie reportażowi, chociaż stricte reportażem nie jest. Produkcja, która powstaje, będzie oglądana na całym świecie, jest komercyjna, zainspirowana faktami. Jestem przywiązany do wersji non fiction, ale dużo tam moich pomysłów - przyznaje Michał Jędryka.

- Prawa do książki zostały wykupione, a ja uczestniczyłem w przygotowaniach na zasadzie konsultanta. Starałem się scenarzyście nakreślić tło historyczne. Jeździłem z autorką scenografii, dawałem wskazówki. Ostateczny głos należy jednak do reżysera, nie chcę się wtrącać. Żałuję natomiast, że doktor Król nie doczekała ekranizacji, zmarła w ubiegłym roku. Natomiast jestem związany tajemnicą zawodową i nie mogę udzielać informacji na temat projekcji, która właśnie powstaje - zaznacza.

W ostatnich latach postać doktor Wadowskiej-Król i tego, co działo się w katowickiej dzielnicy Szopienice, wzbudziła zainteresowanie i pisarze sięgnęli po nią, wykorzystując zresztą w różnej formie. Marta Fox napisała powieść dla młodzieży "Moja ołowianko", a Magdalena Majcher "Doktórkę od familoków". Michał Jędryka nie jest jednak tylko autorem książki, ale poniekąd także bohaterem, jednym z „ołowianych dzieci”.

- Ta historia jest ciekawa z wielu powodów i dobrze, że się do niej wraca. Przede wszystkim ze względu na główną bohaterkę, doktor Jolantę Wadowską-Król. Miałem okazję poznać ją dwa razy. Pierwszy, jako mały chłopiec - pacjent i drugi, kiedy postanowiłem napisać książkę. Chociaż nie byłem typowym pacjentem, bo zgodnie z definicją pani doktor, ołowiane dzieci to te szczególnie mocno dotknięte ołowicą, z zaburzeniami ruchowymi, psychicznymi. Mnie to zostało zaoszczędzone, choroba tak mocno nie dotknęła. Po raz drugi spotkałem panią doktor już przy pisaniu książki - wspomina autor "Ołowianych dzieci".

Huta była trucicielką i żywicielką. Należałoby powtórzyć badania

Historia wróciła do niego po latach, przy okazji zbierania opowieści o dawnym Śląsku i zatrzymywania go na obrazach.

- Zaczęło się od malowania serii akwareli „Śląsk. Last minute”, na których chciałem pokazać fragmenty Śląska, które jeszcze są, ale powoli znikają. Malując je, spotkałem osoby, które opowiadały mi swoje historie związane z tymi miejscami. I tak wróciła do mnie Huta Szopienice, w której zresztą pracowała też moja mama, jej siostra, inne osoby z rodziny, sąsiedzi. Niesamowite było dla mnie zderzenie dobrej i złej strony. Huta dla ludzi była trucicielką, ale i żywicielką jednocześnie. To jej, pracy tutaj, zawdzięczali możliwość wyjazdów na wczasy, wycieczki. I chętnie dzielili się tymi wspomnieniami, tymi dobrymi właśnie. „A mąż?” – pytałem podczas takiej historii. „Nie żyje, zmarł na płuca”. Huta dawała im na chleb i godne życie. Po jej zamknięciu wszystko się skończyło, rozwiało. Część osób wyjechała na saksy do Londynu, część... Nie ma rzeczywistości czarno-białej. Ja miałem więcej zarzutów wobec huty, ale fascynowało mnie, że w pojęciu tylu osób, funkcjonowała ona w tak ambiwalentnej postaci - przyznaje Michał Jędryka.

Doktor Król walczyła nie tylko z ołowicą, diagnozując i lecząc pacjentów, diagnozując, ale też z prawdą o niej. O ile w pierwszym przypadku, dzięki heroicznej walce i zaangażowaniu innych, udało się uratować wiele ludzkich istnień, z prawdą było już gorzej. Bo mówienie o tej sytuacji w tamtych czasach było źle widziane przez władze. Michał Jędryka podkreśla, że dla niego, jako do autora książki ważne było nie tylko pokazanie tamtych czasów, ale zwrócenie uwagi na fakt, że do końca nie wiemy, jakie skutki wywołała epidemia. Wiemy tylko o tych, które widoczne były od razu, ale jakie były te długofalowe?

- Myślę, że warto byłoby zrobić, teraz po latach, badania przesiewowe, które robiła pół wieku temu doktor Wadowska- Król. Sprawdzić, na co chorowały te osoby, na co chorowały ich dzieci - mówi Michał Jędryka.

Nie przeocz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zobacz Q&A z o Tomaszem Jacykowem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikzachodni.pl Dziennik Zachodni