Opowieść o misiu Wojtku to nie bajka

Książkę Dziadek i niedźwiadek, napisał Łukasz Wierzbicki, a wydało Wydawnictwo Pointa. Autor przyznaje, że na początku nie wierzył w zasłyszaną gdzieś historię o misiu, który służył w armii Andersa.

Ale Wojtek istniał naprawdę. Miś chętnie pomagał żołnierzom, przenosił ciężkie skrzynki z amunicją i bronią. Gdy Wojtek był mały, spał w namiocie z żołnierzami. Potem dostał własną sypialnię czyli drewnianą skrzynię. Nie przepadał za nią, w nocy często wychodził i przytulał się o śpiących na pryczach opiekunów. Wszyscy bardzo go lubili. Wojtek dożył sędziwego wieku w zoo w Glasgow, gdzie jednak tęsknił za dawnym życiem. W Anglii dzielny miś jest sławny, ma swój pomnik, a opowieści o nim sam książę Karol czytał swoim synom. W Polsce o Wojtku długo nikt nie wspominał. Dopiero od niedawna jego sława dotarła również do nas. Odnaleźli się, bardzo już nieliczni, opiekunowie Wojtka. Dwa lata temu reporterka naszej gazety dotarła do Józefa Możdżenia z Żor Rogoźnej, uczestnika bitwy pod Monte Cassino, który zajmował się misiem podczas wędrówki II Korpusu Polskiego. Pan Józef pamiętał Wojtka jeszcze jako małego misia, znajdę kupioną za parę groszy w Persji, który potem stał się wielkim niedźwiedziem o złotym sercu. Spędzili wspólnie kilka lat w 22. kompanii zaopatrzenia artylerii. Niestety, niedawno Józef Możdżeń zmarł.

Na szczęście udało się utrwalić jego wspomnienia w filmie dokumentalnym, który nakręciła Maria Dłużewska dla TVP. Na spotkaniu promocyjnym książki Dziadek i niedźwiadek, które 14 maja odbędzie się w Warszawie opowie ona o swoich odkryciach dotyczących Wojtka. Gościem honorowym spotkania będzie ostatni prezydent RP na Uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.